×

Kosiniak-Kamysz przerwał milczenie. Co się działo po ogłoszeniu wyników wyborów?

Wielu uważa go za największego przegranego wyborów prezydenckich 2020. Początkowe sondaże wskazywały, że polityk może zająć nawet III miejsce w politycznym wyścigu. Co więcej, gdy startowała Małgorzata Kidawa-Błońska, to kandydata PSL wielu wskazywało jako faworyta w walce o II turę wyborów. Ostateczny rezultat zaskoczył chyba wszystkich. Teraz Kosiniak-Kamysz przerwał milczenie i w wywiadzie dla TVN24 po raz pierwszy skomentował to, co wydarzyło się 28 czerwca.

Ostre słowa w kierunku Andrzeja Dudy

Wyniki I tury wyborów dla wielu okazały się dużym zaskoczeniem. Robert Biedroń, który do ostatniej chwili na antenie Polsat News przekonywał, że wierzy w swoją walkę w II turze wyborów prezydenckich, otrzymał głosy jedynie 2,2 proc. wyborców. Za nim znaleźli się jedynie ci kandydaci, którzy nie przekroczyli nawet progu 0,5 proc. Natomiast tuż przed nim uplasował się Władysław Kosiniak-Kamysz. Kandydat PSL, do niedawna przez wielu wskazywany jako jeden z najbardziej liczących się kandydatów na prezydenta Polski, otrzymał głosy zaledwie 2,36 proc. wyborców. Taki wynik musiał zaboleć.

Oczywistym było, że głosujący na Roberta Biedronia w II turze wyborów prezydenckich poprą w większości Rafała Trzaskowskiego. Ale o głosy elektoratu Kosiniaka-Kamysza warto było powalczyć. Tym bardziej, że – jak wielu przypuszczało – o zwycięstwie może zaważyć naprawdę niewielki procent oddanych głosów.

Kilka dni po I turze wyborów Kosiniak-Kamysz w ostrych słowach odniósł na Twitterze do prezydenta Dudy.

Zamiast strzelać politycznymi ślepakami, radzę zająć się na serio polskimi sprawami: upadającą służbą zdrowia, rosnącym bezrobociem, bankrutującymi firmami. To jest odpowiedzialność prezydenta, a nie wyimaginowane koalicje

– napisał.

I rozwiał wszelkie wątpliwości, stwierdzając: „Nie dam wciągnąć PSL-u w kampanię Andrzeja Dudy”.

Kosiniak-Kamysz przerwał milczenie

Arleta Zalewska i Krzysztof Skórzyński z TVN24, przeprowadzili z Władysławem Kosiniakiem-Kamysz wywiad, w którym padły bardzo szczere słowa. Kandydat PSL przerwał milczenie i po raz pierwszy odniósł się do I tury wyborów, która skończyła się dla niego polityczną katastrofą.

Na pytanie o to, co czuł po wyborach, Kosiniak-Kamysz odpowiada szczerze: „Ból”.

(…) na początku ten ból jest bardzo silny i jest w tobie i jest ci bardzo ciężko. Pani redaktor była na miejscu i widziała. Te uczucia było widać na mojej twarzy, w ruchach, a potem w każdym słowie. Dziś już wiem, że to było najtrudniejsze wystąpienie w mojej dotychczasowej politycznej karierze.

– kontynuuje polityk, a redakcja dodaje, że odpowiadając, ma szklące oczy.

To znaczy, że emocje po 28 czerwca nadal nie opadły. „W pierwszej chwili trudność sprawia nawet podniesienie wzroku” – wspomina Kosiniak-Kamysz.

Zakładasz, że dobry wynik to 8 procent, a zły 5 procent, a ty dostajesz telefon, że ostatecznie jest 2. I nie możesz wsiąść do samochodu i odjechać, tylko musisz wyjść na scenę, wziąć mikrofon i jeszcze powiedzieć coś oprócz „dziękuję”

– dodaje.

Smutek i „udawanie pajaca”

Lider PSL przyznał, że również jego żona była bardzo smutna po ogłoszeniu wyników wyborów. Za sobą mieli miesiące trudnej, wyczerpującej walki. A przed sobą ogromne wyzwanie, jakim była konieczność poradzenia sobie z ogromną porażką. „Ja w tej kampanii naprawdę dałem całego siebie” – przyznał polityk. Tym ciężej było przełknąć gorycz porażki i zachować się z klasą.

Polityk rozmawiał z żoną tuż przed wyjściem na scenę. Postanowili, że mimo wszystko z sytuacji wyjdą z honorem.

[żona – przy. red.] mówiła to, co sam wiedziałem, żeby nie robić z siebie pajaca i udawać, że cokolwiek jest ok. Bo nie było

– zdradza Kosiniak-Kamysz.

Mimo przegranej, polityk otrzymał wiele słów wsparcia i podziękowania, również za to, że przyjął wynik z klasą.

A jak Kosiniak-Kamysz tłumaczy przegraną?

Wszystko rozegrało się w ostatnich dniach. Ludzie, którzy potem rozmawiali ze mną, ale też z posłami z mojego klubu, tłumaczyli to jasno: popieramy was, ale głosujemy na Trzaskowskiego, bo nie chcemy, żeby Duda wygrał w pierwszej turze. Albo: głosujemy na Trzaskowskiego, bo w drugiej turze różnica będzie tak duża, że Trzaskowski jej już nie odrobi, albo w końcu: głosujemy na Dudę, bo chcemy tu Polski, a nie Niemiec.

– mówi polityk.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować