×

Kobieta zabiła synka w piwnicy. Nie wiedziała nawet, kto jest jego ojcem

Chłopiec urodził się zdrowy, ale chwilę później zginął z rąk własnej matki. Kobieta zabiła synka w piwnicy. Opis tej zbrodni mrozi krew w żyłach… urodziła, udusiła, a na koniec próbowała spalić ciało noworodka.

Nie wiedziała, kto jest ojcem dziecka

Marta S. to 34-letnia mieszkanka Sokolnik Małych na Dolnym Śląsku, która na schadzki umawiała się przez Internet. W końcu zaszła w ciążę z jednym z mężczyzn poznanych na erotycznym portalu randkowym. Jednak nie miała pojęcia, z którym z nich. A nawet nie próbowała się tego dowiedzieć.

Przez całą ciążę ukrywała fakt, że zostanie matką. Czy już wtedy planowała, jak rozwiąże swój „problem”…? Nie wiadomo. W każdym razie kobieta wiedząc, że spodziewa się dziecka, piła alkohol, paliła papierosy i nie poszła na żadne badania lekarskie.

Kobieta zabiła synka w piwnicy

Gdy w czerwcu 2016 roku Marta S. zaczęła rodzić, zeszła do piwnicy budynku, w którym mieszkała wraz z rodziną. Po porodzie przykryła noworodka starymi ubraniami, a na koniec przygniotła jeszcze materacem. Tak maleństwo wydało z siebie ostatnie tchnienie.

Przeciwko Marcie S. świadczyły zgromadzone dowody: odcisk buta oskarżonej na materacu (to na nim stanęła, by dusić noworodka), wykonane badania DNA, a także opinie ginekologiczne oraz psychiatryczne.

Sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu, który w marcu 2017 roku wydał pierwszy wyrok w sprawie Marty S., mówił:

Usłyszała jego płacz. Po porodzie leżała przez chwilę na materacu, dziecko na stercie ubrań. Nie patrzyła na nie, wyrwała z siebie pępowinę, wytarła ślady krwi. Starą odzieżą przykryła chłopca i jego główkę…

Chociaż kobieta wzięła do piwnicy telefon komórkowy, nawet nie próbowała zadzwonić po pomoc, ani poinformować nikogo o porodzie.

Jak wynika z późniejszych ustaleń biegłych, kobieta szybko wróciła do codzienności. Po dokonaniu zbrodni umyła się, przebrała i szybko zaadaptowała do dotychczasowych czynności.

Do piwnicy wróciła po kilku dniach. Martwego synka włożyła do worka z ubraniami i… próbowała spalić zwłoki chłopca w miejscu, gdzie paliło się śmieci.

Nadpalone ciało zauważyła sąsiadka, która powiadomiła policję. Wtedy prawda wyszła na jaw.

Brak „pozytywnych wzorców zachowania”

W marcu 2017 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał Martę S. na 15 lat więzienia. Obrona kobiety dowodziła, że 34-latka działała będąc w szoku poporodowym, w związku z czym odwołano się od wyroku.

W sierpniu tego samego roku, wrocławski sąd apelacyjny zdecydował o obniżeniu wyroku do 10 lat pozbawienia wolności. Za okoliczności łagodzące, uznano m.in. brak wykształcenia i brak zawodu, pochodzenie z rodziny, w której Marta S. nie otrzymała „pozytywnych wzorców zachowania”, niekaralność.

Wrocławski sąd uznał również, że działanie kobiety nie było… „wyjątkowo okrutne, ani też wyjątkowo brutalne”. Tej wersji sprzeciwiła się Prokuratura Generalna, która oceniła karę jako „rażąco łagodną” i zwróciła się do Sądu Najwyższego o kasację wyroku.

W grudniu sąd uchylił wyrok. Sprawa dzieciobójczyni ponownie trafiła do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Marta S. na wyrok poczeka za kratami.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Fotografie: Pixabay (miniatura wpisu), Pixabay

Może Cię zainteresować