×

Kaczyński unieważni wybory? To możliwe, jeśli Andrzej Duda przegra w II turze

Kaczyński unieważni wybory prezydenckie? Jak spekuluje prof. Andrzej Dudek, to prawdopodobny scenariusz na wypadek, gdyby Andrzej Duda przegrał w II turze wyborów prezydenckich. „Wszyscy siedzimy na bombie” – ostrzega politolog.

Zawiłości wyborcze

Profesor Andrzej Dudek, historyk i politolog członek Polskiej Akademii Nauk, autor książek na temat najnowszej historii Polski, analizuje sytuację polityczną po I turze wyborów prezydenckich. Jego zdaniem, nie napawa ona optymizmem. Fakt, że niezależny kandydat Szymon Hołownia nie wszedł do II tury, wskazuje, że Polacy uwikłali się w wojnę między dwiema czołowymi partiami mocniej niż mogło nie wydawać. A i same partie: Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość uznały, że w ostateczności już lepiej walczyć ze znanym wrogiem, niż z kimś zupełnie nowym:

Może to sobie wprost powiedzmy: PiS zrobił uprzejmość Platformie, Kaczyński pozwolił im naprawić błąd z panią Kidawą-Błońską. Przecież Kaczyński mógł kombinować tak, żeby uchwalić ustawę – Gowina by do tego przymusił – że tylko ten, kto był już zarejestrowany jako kandydat, może dalej kandydować. I pani Kidawa musiałaby teraz walczyć, i by przegrała, a w drugiej turze z Dudą byłby Hołownia. No, ale prezes uznał: lepiej niech tę Kidawę wymienią, wtedy przynajmniej wiemy, że wszystko zostanie w naszej popisowej rodzinie. Pokłóconej, ale jednak rodzinie.

– tłumaczy prof. Dudek w rozmowie z dziennikarzem Grzegorzem Sroczyńskim.

Ostatecznie do II tury przeszli: urzędujący prezydent Andrzej Duda z dwucyfrową przewagą i Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej, który po zliczeniu większości głosów przez Państwową Komisje Wyborczą, ledwo utrzymał wynik ciut ponad 30 proc.

Kaczyński unieważni wybory?

Nie jest to najlepszy punkt wyjścia do II tury, ale kandydat KO mimo wszystko może poszerzyć swój elektorat o wyborców Szymona Hołowni, Władysława Kosiniaka-Kamysza i Roberta Biedronia, a przy wielkim szczęściu, może nawet o część wyborców Krzysztofa Bosaka.

Jednak zdaniem prof. Dudka, bez względu na to, kto wygra, czekają nas kłopoty:

Przy niewielkiej różnicy głosów na korzyść Trzaskowskiego najpewniej będzie ponowne liczenie, bo PiS znajdzie powód. Wiemy przecież, że w obecnej PKW jest dość silny podział polityczny, więc dla świętego spokoju mogą się na to zgodzić. No to wtedy bomba wybucha i jesteśmy w gigantycznym kryzysie państwowym. Bo opiszmy dokładnie mechanizm tej bomby, na której wszyscy siedzimy: chodzi przede wszystkim o brak jakiejkolwiek instytucji, która mogłaby rozstrzygać sytuacje niejasne i sporne, bo jej decyzje wszyscy są skłonni uznawać. Gdyby w Polsce wkroczył Trybunał i coś orzekł – kto to uzna? Mamy wtedy tłumy na ulicach.

Istnieje też inny, równie groźny scenariusz. Prawo i Sprawiedliwość nadal ma w rękawie potężny atut, po który od początku pandemii nie sięgnął, choć opozycja mocno ten pomysł forsowała: stan nadzwyczajny lub klęski żywiołowej. Ale być może nie będzie potrzebny, bo wystarczą wątpliwości w kwestii… konstytucyjności wyborów.

Jak wyjaśnia prof. Dudek:

Siedzimy wszyscy na bombie. Obym się mylił, ale Kaczyński będzie miał wielką pokusę, żeby wynik unieważnić. Bo z punktu widzenia konstytucyjnego rzeczywiście znaleźliśmy się poza regułami i prawnicy, którzy to podnoszą, mają rację. Odpowiada za to – żeby była jasność – wyłącznie rząd PiS-u, który nie wprowadził stanu nadzwyczajnego i nie pozwolił przesunąć daty wyborów zgodnie z Konstytucją. Powiedzą: no trudno, Trybunał orzekł, że jednak te wybory nie są w porządku, myśmy nie spodziewali się tego, wyrok też nam się nie podoba, ale trzeba wyroki TK szanować i powtórzyć wybory.

Myślicie, że prezes PiS-u zaryzykuje jeden z tych ostatecznych scenariuszy?

Źródła: wiadomosci.gazeta.pl, www.popularne.pl
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować