×

Dziecko przyssało się do dyszy basenu. 7-latek doznał poważnych obrażeń ciała

Pomimo trwającej epidemii koronawirusa, nie brakuje osób, które nie zważając na zagrożenie udają się na basen. O tym, że COVID-19 nie jest jedynym niebezpieczeństwem czyhającym na pływalni, miała okazję przekonać się matka pewnego 7-latka. Dziecko przyssało się do dyszy basenu.

Niebezpieczna zabawa

Na popularnym wśród dzieci i młodzieży basenie w warszawskim Powsinie w ubiegły piątek około 15:00 rozegrały się mrożące krew w żyłach zdarzenia. Kobieta i jej syn przebywali w przeznaczonym dla dzieci miejscu, tuż przy zjeżdżalni.

Jak wynika z relacji zrozpaczonej matki pani Doroty, 7-letni syn kobiety został przyssany do jednej z basenowych dysz. Matka poszkodowanego dziecka twierdzi, że pomimo rozpaczliwych krzyków 7-latka, żaden z ratowników ani pracowników basenu nie zareagował. Chłopiec był tak mocno przyssany do dyszy, że matka nie miała wystarczająco dużo siły, aby go od niej oderwać. Dopiero pomoc starszego mężczyzny umożliwiła oswobodzenie dziecka.

Kobieta wyznała w wywiadzie dla TVN24, że nie spodziewała się, że w miejscu rekreacji przeznaczonym dla dzieci, mogą czyhać na jej dziecko takie niebezpieczeństwa.

Wydawałoby się, że basen po modernizacji spełnia najwyższe wymogi bezpieczeństwa, jednak mój syn boleśnie się przekonał, że niestety tak nie jest.

Warto zaznaczyć, że basen w Powsinie przed rokiem przeszedł gruntowną modernizację. Remont kosztował prawie 9,7 mln zł.

Dziecko przyssało się do dyszy basenu

Po wyprowadzeniu chłopca z basenu, jego matka przez długi czas poszukiwała kogoś z obsługi, kto udzieli dziecku niezbędnej pomocy. W końcu, jeden z ratowników obłożył plecy 7-latka zimnymi ręcznikami i przystąpił do masażu. Mężczyzna zrobił także zdjęcie plecom dziecka, aby mieć pewność, że szefostwo basenu nie zrzuci odpowiedzialności za wypadek na inne zdarzenie, które potencjalnie mogło mieć miejsce poza terenem basenu.

Po incydencie, pani Dorota udała się na rozmowę z jednym z szefów basenu. Opowiada o tym, jak wyglądało spotkanie.

Pokazałam obrażenia syna, pan badając wodę w basenie powiedział, że już słyszał o sprawie, ale nie jest mi w stanie nic więcej powiedzieć na ten temat, bo to firma zewnętrzna jest odpowiedzialna za sprzęt i to oni udzielają gwarancji.

W ramach rekompensaty zaproponowano jej darmowe wejście na basen.

Dostałam adres mailowy kogoś od badań jakości wody i propozycję darmowego wejścia następnym razem. Byłam załamana.

Winne są dzieci?

Kierownik basenu Marcin Osuch uważa, że za wypadek odpowiedzialne są dzieci, które zatkały wloty do pompy i w rezultacie jedno z nich zostało przyssane. Zapewnił, że po wypadku teren basenu został szczegółowo przebadany.

Wszystko zostało sprawdzone, przebadane.

Zastępca rzecznika prasowego Urzędu m.st. Warszawy Tomasz Kunert poinformował, że dwóch pracowników przeprowadziło już kontrolę zjeżdżalni. Stwierdzili oni, że zjawisko przypadkowego przyssania jest praktycznie niemożliwe.

Żeby zasłonić czerpnię konieczne jest użycie przedmiotu lub części ciała wielkości dwóch dłoni dorosłego mężczyzny i bardzo dokładnie ją zasłonić. Przy zablokowanej jednej czerpni siła strumienia zasysanej wody nadal nie jest na tyle silna, aby przyciągnąć osobę przebywającą w bezpośrednim jej sąsiedztwie. Konieczne jest w tym przypadku umyślne zasłonięcie dwóch czerpni jednocześnie. W naszej ocenie do zdarzenia doszło w wyniku celowego zasłonięcia obu czerpni przez dwie osoby.

Oznacza to, że za wypadek ponoszą odpowiedzialność wyłącznie towarzysze zabawy poszkodowanego 7-latka. Oprócz niebezpieczeństwa przyssania, sporym problemem na wielu basenach jest brak dbałości o higienę wody, który może skutkować poważnymi schorzeniami skóry.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Fotografie: Pixabay (miniatura wpisu), Imgur, Twitter

Może Cię zainteresować