Czescy himalaiści chcą sprowadzić ciało Mackiewicza. Widok jego namiotu nie daje im spokoju
Jego śmiercią żył cały świat. Przypomnijmy, że polsko-francuski duet – Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol – zdobył górę, a kilka godzin później przeżył prawdziwy koszmar. Himalaiści utknęli na wysokości 7250 metrów. Przeżyć udało się tylko Francuzce, która zostawiła Polaka „w stanie agonalnym” i ruszyła w dalszą drogę powrotną sama. Zeszła na wysokość ok. 6700 metrów, gdzie dotarła również ekipa ratunkowa. To dzięki niej kobiecie udało się przeżyć. Niestety, Tomek miał znacznie mniej szczęścia. Polski himalaista zaginął w Himalajach w piątek 26 stycznia. Teraz czescy alpiniści mają pomysł na sprowadzenie ciała Tomka ze zbocza Nanga Parbat.
Pamięć po zmarłym himalaiście
20 lipca 2018 roku – to wtedy czescy alpiniści, członkowie Nanga Parbat Czech Expedition 2018, stanęli na szczycie ośmiotysięcznika. Wśród nich byli Pavel Korinek, Pavel Bem, Radoslav Groh, Tomas Kucera, Pavel Burda i Lukas Dubsky. Świętując zdobycie szczytu wciąż pamiętali o śmierci kolegi, który poświęcił życie, aby wyjść na śmiertelnie niebezpieczną górę w zimie.
„Emocjonalnie to był cholernie trudny moment”
Czescy himalaiści przyznali, że wchodząc i schodząc ze szczytu, widzieli namiot, w którym najprawdopodobniej wciąż znajduje się ciało Tomka. Pavel Burda i Lukas Dubsky nie odważyli się jednak sprawdzić, czy faktycznie jest w nim polski wspinacz. Więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj.
Sprowadzenie ciała Tomka jest możliwe
Myśl i widok, którego doświadczyli nie daje im jednak spokoju. Teraz chcą podjąć się próby sprowadzenia jego ciała. Czy to możliwe?
To możliwe… Bądźmy jednak realistami. Potrzeba byłoby zorganizować profesjonalną wyprawę, z silnymi himalaistami, którzy po dotarciu na taką wysokość mieliby jeszcze siłę sprowadzić ciało niżej. To nie jest takie proste – mówi Lukas Dubsky w rozmowie z dziennikarzami WP
Trzeba spełnić kilka warunków
Tego typu pomysł zrodził się już w lutym. Ostatecznie nie udało go się jednak zrealizować. Aby było to możliwe, trzeba spełnić bowiem kilka warunków. W przeciwnym razie akcja sprowadzenia ciała nie powinna mieć miejsca.
Jeżeli Tomek jest rzeczywiście w tym namiocie, który widzieliśmy i który pasuje do opisu Eli, to taka wyprawa jest możliwa. Myślę, że czterech bardzo mocnych himalaistów wystarczyłoby, aby zrealizować takie zadanie. Mimo „technicznej” możliwości sprowadzenia ciała pozostaje pytanie: „czy Tomek nie powinien zostać na zawsze na tej górze?”. Od razu uprzedzę, nie znam odpowiedzi. Taką decyzję ma prawo podjąć tylko najbliższa rodzina, nikt więcej – dodał Pavel Burd
Pomnik upamiętniający śmierć Polaka
Śmierć Tomka bardzo poruszyła rdzennych mieszkańców regionu, w którym zmarł himalaista. Aby upamiętnić Polaka, w drodze na Nanga Parbat na wysokości około 3600 m n.p.m. postanowili swoisty pomnik. Teraz każdy, kto zamierza zdobyć niebezpieczny szczyt, będzie musiał go minąć i przypominając sobie jednocześnie o śmierci polskiego himalaisty.
Himalaisty, który zasnął na zawsze w miejscu, które kochał.
W obozie pod Nanga Parbat powstało coś w rodzaju "pomnika" ku pamięci Tomka Mackiewicza. Porozmawiałem o tym z czeskimi himalaistami, którzy w lipcu zdobyli tę górę. Przesłali mi też zdjęcie. https://t.co/3mywBz4KlH pic.twitter.com/hE6XPkNo96
— Marek Bobakowski (@MarekBobakowski) 29 August 2018