×

Były partner Rosati zabrał w końcu głos. Broni się i oskarża ją

Weronika Rosati od kilku miesięcy jest na językach wielu, a to za sprawą jej życia prywatnego. Zawsze starała się chronić wszelkich informacji na swój temat, ale tym razem zdecydowała, że zabierze głos i wypowie się w imieniu wszystkich samotnych matek.

Aktorka została samotną matką, jak sama mówi, jeszcze gdy była w ciąży z Elisabeth. To był i jest nadal dla niej trudny czas, ale mówi, że zebrała się w sobie, aby walczyć z niesprawiedliwością

Liczne wywiady i posty w social mediach mają się nijak do tego, co ostatnio pojawiło się w „Wysokich Obcasach”. To właśnie tam Weronika postanowiła zwierzyć się i otworzyć całkowicie. Słowa, które się tam pojawiły, są bardzo mocne i obciążające.

„Nie chciałam, by moja córka miała zwichniętą psychikę, bo nie chciałam, by patrzyła na mamę, która jest pozbawiona poczucia własnej wartości, chęci życia, godności. Upodlona”

Nie chciałam, żeby była świadkiem przemocy fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, werbalnej. Nie wiem, która najgorsza, ale wiem, że nie mogłam i nie mogę uporać się mimo upływu prawie roku od rozstania z upokorzeniem, któremu byłam poddawana przez długi czas. Od pewnej chwili właściwie każdego dnia. Byłam niszczona jako człowiek, kobieta, aktorka, partnerka.

Słyszałam: „Jesteś zerem”, „Jesteś nic niewarta”, „Twój czas się skończył”, „Nikt cię nie chce oglądać”, „Kobiety po trzydziestce nie są atrakcyjne seksualnie”, „Nikt cię już nie zechce”.

Mieliśmy wspólne konto, na jego życzenie przestałam pracować – gdy mi się oświadczał, mówił, że przejmuje nade mną odpowiedzialność, rozwiedzie się, będziemy mieć dzieci, rodzinę. Miałam nie pracować, po pewnym czasie wręcz miałam zakaz pracy i wyjazdów, o ile mój partner nie zatwierdził projektu i roli. Miałam się skupić na tworzeniu domu i zajściu w ciążę. Zaufałam mu, bo byłam zakochana i chciałam mieć rodzinę.

Potem usłyszałam, że nie umiem zarządzać pieniędzmi, więc ich nie dostanę. On był panem finansów domowych, mnie, niepracującej, bo w ciąży, więc bez zarobków, wydzielał tyle, ile uważał. Wiele razy rozkazywał mi, delikatnie mówiąc, wynosić się z domu, który wspólnie wynajmowaliśmy.

Mówiłam rodzicom. Gdy próbowałam zadzwonić na policję, wyszarpał mi telefon – wyznała w rozmowie ze Środą. Raz się dodzwoniłam, nie przedstawiłam się, zrezygnowałam. Co miałam powiedzieć? Weronika Rosati zgłasza, że partner ją uderzył? Uderzał wielokrotnie. W twarz, w rękę. Uderzył mnie też, jak byłam w zaawansowanej ciąży, a potem, gdy trzymałam córeczkę na rękach.

Kiedyś w złości wykrzyknęłam, że opowiem o tej jego przemocy publicznie. Powiedział: „Nikt ci nie uwierzy. Nikt! Ja jestem cenionym lekarzem, a ty tylko aktoreczką”.

Takie słowa nie mogły przejść bez echa i kwestią czasu tylko było to, kiedy odezwie się w tej historii Robert Śmigielski, były partner Weroniki

Ortopeda postanowił napisać oświadczenie na wyłączność WP Kobieta, w którym to przedstawia swoją wersję wydarzeń.

W związku z wywiadem, który w ubiegłym tygodniu ukazał się na łamach magazynu „Wysokie Obcasy”, a w szczególności wielu nieprawdziwych informacji na temat mojej osoby oraz mojej relacji z byłą partnerką życiową, w trosce o dobro wszystkich moich bliskich, pragnę oświadczyć:

– Weronika Rosati skutecznie uniemożliwia mi utrzymywanie kontaktów z naszą córką, a jej żądania finansowe eskalują z każdym dniem, co zmusiło mnie do wkroczenia na drogę sądową,

– nie stosowałem wobec Weroniki Rosati przemocy fizycznej, psychicznej, ani ekonomicznej,

– była partnerka od początku naszej znajomości jest w pełni świadoma mojej sytuacji rodzinnej, co nie stanowiło dla niej przeszkody w utrzymywaniu ze mną bliskich relacji,

– zarówno przed narodzinami córki Elizabeth, jak i po jej przyjściu na świat, zapewniałem regularne wsparcie finansowe, które trwa nieprzerwanie do dzisiaj.

Nie jest prawdą, że nie interesuję się Elą oraz nie angażuję w zapewnienie jej odpowiednich warunków życiowych. Od jej narodzin regularnie przekazuję Weronice do dyspozycji środki finansowe. Obecnie regularnie wypłacam Weronice środki na utrzymanie Eli, w wysokości odpowiadającej świadczeniom wypłacanym na wszystkie moje małoletnie dzieci, o czym świadczą zgromadzone dowody przelewów. Mimo erozji naszego związku, wciąż jestem głęboko zdeterminowany w pełni uczestniczyć w życiu Elizabeth. Niestety, od kilku miesięcy nie miałem możliwości spotkania z córką. Mimo wszystko żywię głęboką nadzieję, że Weronika, przez wzgląd na dobro naszego dziecka, wyjdzie mi naprzeciw i przywróci kontakty z Elą.

Chcę z całą mocą zaprzeczyć doniesieniom mojej byłej partnerki dotyczącym stosowania przemocy fizycznej. Nie uderzyłem Weroniki, ani kiedy była w ciąży, ani po porodzie, czy też tym bardziej, kiedy trzymała na rękach Elę. Często dochodziło między nami do kłótni, w trakcie których z obu stron padało wiele gorzkich, mocnych słów. Nasz związek miał wysoką temperaturę. Równie nieprawdziwe są zarzuty dotyczące przemocy ekonomicznej. Dysponowaliśmy wspólnym kontem, zasilanym wyłącznie z moich przychodów. Ze względu na zobowiązania finansowe wobec moich dzieci z poprzednich związków, nie byłem w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom finansowym Weroniki. Jednak zawsze dbałem, by na naszym koncie znajdowały się środki, gwarantujące nam spokój i stabilność.

Od początku naszej relacji Weronika była w pełni świadoma mojej sytuacji osobistej. Poznała moje najmłodsze dzieci. Była z nimi w dobrych, wręcz przyjacielskich stosunkach. Niestety w miarę rozwoju naszego związku jej stosunek do mojej przeszłości uległ drastycznej zmianie – zwłaszcza podejście do przyrodniego rodzeństwa Eli. Głównym problemem był zawsze mój wysoki poziom zaangażowania emocjonalnego w ich wychowanie. Często w tle pojawiała się również niechęć do dalszego finansowania moich bliskich z poprzednich związków. Co oczywiste, w tej kwestii nie zamierzałem jednak ustąpić, co często było powodem kłótni między mną a Weroniką.

Zaprzeczam również jakimkolwiek zarzutom związanym ze stosowaniem przemocy psychicznej, co miałoby przejawiać się między innymi przez zablokowanie kariery Weroniki, przysłowiowe „zamknięcie w domu” i późniejsze piętnowanie braku sukcesów. Przez cały okres naszego związku, aktywnie wspierałem karierę zawodową Weroniki: nagrywałem z nią materiały wideo na potrzeby kolejnych przesłuchań do różnych ról, pomagałem jej nawiązywać kontakty, dzięki którym otrzymała interesujące propozycje filmowe. Jest prawdą, że wyrażałem obiekcje co do jej pewnych kontaktów zawodowych oraz udziału w scenach erotycznych. Sugerowałem, żeby wybierała role, w których będzie mogła pokazać i rozwijać swój warsztat aktorski. W trakcie naszych dyskusji nawiązywałem do rozmów ze znajomymi z branży, którzy zwracali uwagę, że kariera aktorska, oparta na eksponowaniu ciała, nie jest długotrwała – fragmenty tych rozmów, wyrwane z kontekstu, Weronika wykorzystała w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”. Weronika nie otrzymywała propozycji, które byłyby zbliżone do jej aspiracji, co negatywnie wpływało na nasze rozmowy i atmosferę w domu.

Mając na względzie dobro moich dzieci, jak również przez szacunek, jakim darzyłem Weronikę Rosati, jako byłą partnerkę oraz matkę mojego dziecka, wstrzymywałem się od publicznej wymiany zdań z Weroniką. Jednak skala i powaga fałszywych oskarżeń kierowanych pod moim adresem przez Weronikę w wywiadzie opublikowanym na łamach Wysokich Obcasów, zszokowały mnie i zmusiły do zajęcia stanowiska w tej sprawie. Mam nadzieję, że Weronika, przez wzgląd na dobro naszej córki oraz moich dzieci, które, mam nadzieję, również darzyła sympatią, powstrzyma się od dalszego szerzenia nieprawdziwych informacji na mój temat. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, będę walczył o dobre imię – swoje i swoich bliskich

Kwestia dotyczy tego samego, a przedstawione są zupełnie dwa skrajne zdania. Kto ma rację? Komu wierzyć?

Może Cię zainteresować