×

16-miesięczne bliźniaczki od śmierci dzieliły sekundy. Tuż za nimi podążał jadowity wąż

Chwile grozy przeżyli Stacee Carter i jej mąż Jack. Nie tak dawno całą rodziną wybrali się na spacer do pobliskiego lasu wraz ze swoimi 16-miesięcznymi bliźniaczkami. Gdy dziewczynki beztrosko bawiły się na łące, niebezpieczeństwo nadeszło z najmniej oczekiwanej strony. Gdyby nie czujne oko ojca, mogłoby dojść do tragedii.

Wszystko przez jadowitego węża, który czaił się w trawie. Kiedy bliźniaczki, Ava i Isla wesoło się bawiły, ich mama robiła zdjęcia. Z pobliskich krzaków wypełzł wąż. Jack szybko zareagował. Wypłoszył gada i zabrał z tamtego miejsca swoje przerażone kobiety. Dopiero później, gdy cała roztrzęsiona rodzina wróciła do domu, okazało się, że śmierć była bliżej niż im się wydawało.

Niewiele brakowało

Przeglądając zdjęcia, które tamtego dnia kobieta zrobiła swoim dzieciom, zauważyła coś przerażającego. Nieświadomie uchwyciła moment, w którym gad pełznie w stronę dziewczynek. Był bardzo blisko. Od tragedii dzieliły sekundy. Dopiero trzeźwe spojrzenie na sytuację uświadomiło mamie, że z tamtego spaceru mogli wrócić we trójkę.

Śmiertelny jad

Okazało się, że z pozoru niegroźny, brązowy wąż to tak naprawdę śmiercionośny gad. Pseudonaja textilis uważany jest za drugiego najbardziej jadowitego węża lądowego na świecie. W samej Australii jest odpowiedzialny za ok. 60 proc. śmierci spowodowanych ukąszeniem.

Jad tego węża może powodować paraliż, niekontrolowane krwawienie oraz śmierć. Nietrudno się domyślić, że 16-miesięczne dziecko w kontakcie z jadowitym wężem nie wyszłoby z sytuacji całe i zdrowe.

Kobieta ostrzega innych

Na Facebooku mama od razu po zaistniałej sytuacji opublikowała post, w którym przestrzega innych rodziców o czujność.

Właśnie zjedliśmy lunch i wybraliśmy się na mały spacer. Byłam całkowicie pochłonięta robieniem zdjęć. Na szczęście Jack był tuż obok. Wskazał na coś palcem. Zaczęłam krzyczeć i chciało mi się płakać. Wąż skoczył między stópki mojej córki. Na szczęście nic się jej nie stało.

Do tej pory czuję ucisk w żołądku na myśl o tej sytuacji. Jesteśmy tak wdzięczni i czujemy się błogosławieni, że nasze dzieci są bezpieczne i że cała nasza czwórka wróciła do domu.

Mieliśmy dziś nad sobą anioła stróża lub nawet dwóch. Opiekowali się nami.

Apel kobiety bardzo szybko zyskał popularność w mediach społecznościowych. Uzyskał ponad 800 reakcji, a prawie 500 osób postanowiło udostępnić tę historię. Niestety, z niewiadomych przyczyn post został usunięty. Najważniejsze jednak, że dziewczynki wróciły do domu całe i zdrowe!

Może Cię zainteresować