×

Właściciel skatował Fijo i zostawił leżącego w kałuży krwi. Teraz nie przyznaje się do winy

Poszukiwaniami tego człowieka żyła cała Polska. Dopiero 9 marca, Bartosz Donarski trafił w ręce policji i usłyszał zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem.

Jak do tego doszło?

27 stycznia policja otrzymała zgłoszenie o maltretowanym szczeniaku. Na miejscu okazało się, że zwierzak leży w kałuży własnej krwi i nie jest nawet w stanie się poruszyć. Miał powybijane zęby, połamaną szczękę, żebra, uszkodzony kręgosłup tak, że prawdopodobnie nigdy nie stanie już na własnych łapkach. Żona napastnika wezwała policję, kiedy po wejściu do domu zastała ten przerażający widok.

Los Fijo

Piesek trafił do fundacji, gdzie wciąż toczona jest walka. Jego stan nadal jest poważny. Ma złamany kręgosłup aż w czterech miejscach. Przeszedł operację neurochirurgiczną w specjalistycznej klinice w Czechach. Jednak nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie chodził. Już 9 kwietnia ma trafić do profesjonalnej kliniki w Portugalii.

Bez wątpienia będziemy wnosili w sądzie o trzy lata bezwzględnego więzienia. Mam nadzieję, że ta sprawa i wydanie listu gończego będą precedensem i podejście do takich spraw się zmieni w Polsce – podkreśliła Katarzyna Topczewska, pełnomocnik Fundacji „Judyta”, która opiekuje się pieskiem i jest obecnie jego właścicielem

To słowa, które Bartosz Donarski przekazał dziennikarzom, wchodząc do prokuratury:

Jestem niewinny. Udowodnię wam to

Osoby zajmujące się sprawą nie mają wątpliwości, co do winy mężczyzny. Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu, powiedział, że: Ekspertyzy biegłych wykluczyły możliwość, by obrażenia mogły być przypadkowe. Wskazały na pobicie jako prawdopodobną przyczynę.

Mamy nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość i mężczyzna poniesie maksymalną karę!

Może Cię zainteresować