×

Analne testy na COVID-19 będą obowiązkowe! Rząd Chin już zdecydował

Klamka zapadła. Jeśli dotąd uważałeś, że pobieranie wymazu z gardła lub nosa jest wyjątkowo nieprzyjemne, wiedz, że może być gorzej. Analne testy na COVID-19 stały się faktem. W Chinach będą obowiązkowe dla obcokrajowców, którzy chcą wjechać do kraju.

Dyplomatyczny skandal

Pamiętaj – nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej. Perspektywa wykonywania testów na COVID-19 wielu z nas skutecznie zniechęcała do podróżowania. Jednak są oczywiście takie sytuacje, w których wykonywania testów uniknąć się nie da.

Pobieranie wymazu z nosa czy gardła z pewnością nie należy do przyjemności. Ale przynajmniej jest to taka forma testowania, którą można beż żenady pokazać w mediach… Nieco inaczej będzie w tym przypadku.

Amerykańscy dyplomaci już od tygodni skarżyli się, że Chińczycy pobierają od nich wymazy na COVID-19… z odbytu. Początkowo chińskie MSZ zaprzeczało tym rewelacjom. Potem Pekin obiecywał, że nie będzie już stosował analnych testów wobec dyplomatów. Ale do obietnic Pekinu warto podchodzić z dystansem.

Chociaż wybuchł dyplomatyczny skandal, chiński rząd kompletnie się tym nie zraził i postanowił zagrać w otwarte karty, rozszerzając program analnych testów na koronawirusa na wszystkich przyjezdnych. Być może to niewielkie pocieszenie dla dyplomatów, ale odtąd przynajmniej nie tylko oni będą poddawani analnemu testowaniu na koronawirusa.

Analne testy na COVID-19

Chińczycy w walce z epidemią koronawirusa nie stronią od bezkompromisowych rozwiązań. Jednak tym razem zaskoczyli wszystkich.

Rząd Chin zdecydował, że analne testy na obecność koronawirusa będą obowiązkowe dla podróżnych przybywających do kraju z zagranicy. Zdaniem chińskiego rządu, wymaz pobierany z odbytu jest bardziej wiarygodny, niż ten pobierany z nosa lub gardła. A w praktyce wygląda to tak, że bawełniany wacik wkłada się do odbytu na głębokość od trzech do pięciu centymetrów. Potem wielokrotnie nim obraca, żeby pobrać materiał do badań.

Chińczycy zdecydowali, że tzw. węzły testowe, gdzie podróżni przybywający do kraju będą testowani analnie, pojawią się na lotniskach w Pekinie i Szanghaju.

Jeśli ktoś narzekał dotychczas na konieczność ściągania skarpet na lotnisku, lepiej niech nie wybiera się do Chin w najbliższym czasie…

Wymazy z odbytu i „ból psychiczny”

Jak się okazuje, kontrowersyjny pomysł testowano nie tylko na amerykańskich dyplomatach. W grupie testowej byli również odbywający kwarantannę Chińczycy czy Japończycy, którzy skarżyli się potem, że wymazy z odbytu spowodowały u nich „wielki ból psychiczny”, co przekazał na konferencji prasowej Katsunobu Kato, sekretarz rządu Japonii.

Niektórzy Japończycy zgłosili do naszej ambasady w Chinach, że zostali poddani testom wymazów z odbytu, co spowodowało wielki ból psychiczny

– mówił Kato.

Chociaż wiele krajów zgłasza sprzeciw, a wielu badaczy ma wątpliwość co do tego, czy wymazy z odbytu są bardziej wiarygodne, Chińczycy z tej metody testowania rezygnować nie zamierzają. Powołują się na badania przeprowadzone przez lekarzy z Wydziału Lekarskiego Chińskiego Uniwersytetu w Hongkongu, z których wynika, że osoby z COVID-19 mają aktywną i długotrwałą infekcję wirusową jelit.

Cóż… pozostaje mieć nadzieję, że polski rząd nie zechce się wzorować na Chińczykach w tym aspekcie walki z pandemią koronawirusa.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować