×

Aktorka wspomina swoje studia. „Musiałam cały akt grać z nagimi piersiami”

Aktorka wspomina swoje studia w łódzkiej Szkole Filmowej. Potwierdza relację Anny Paligi dotyczącą nadużyć, do których miało dochodzić w placówce. Okazuje się, że studenci Wydziału Aktorskiego są traktowani w rażący sposób.

Cała prawda o studiach aktorskich

Dopiero co aferę wywołał list otwarty Anny Paligi, a już w mediach pojawiają się doniesienia o innych absolwentkach łódzkiej Szkoły Filmowej, które spotkały się w czasie studiów z nieprzyjemnościami. Jedną z poszkodowanych jest Paulina Walendziak. Kobieta w 2019 roku ukończyła Wydział Aktorski PWSFTViT w Łodzi. Aktorka w rozmowie z Wysokimi Obcasami wyznała, że była ofiarą nadużyć. Stwierdziła, że w Szkole często dochodziło do sytuacji, które nie powinny mieć miejsca, ponieważ wyrządzają ludziom wielką krzywdę.

Często byłam ofiarą i świadkiem różnych nadużyć. Małych i większych słów i gestów, które zrobiły mi krzywdę. Podczas egzaminów semestralnych dziewczyny często występują nago. Nie dość, że nasze dusze muszą być nagie, to jeszcze w gratisie też i ciało.

Opowiedziała o tym, jak podczas jednego z egzaminów była zmuszona grać z gołym biustem. 

I ja właśnie na takim egzaminie (…) w dusznej sali zapełnionej wykładowcami i studentami, siedzącymi dwa metry ode mnie musiałam cały akt grać z nagimi piersiami.

Aktorka wspomina swoje studia

Aktorka początkowo nie chciała się zgodzić na występ, jednak wówczas usłyszała, że jeśli nie rozbierze się, to nie zostanie dopuszczona do egzaminu.

W każdym momencie możesz zostać wyrzucony, bo „nie robisz postępów”. Miałam 20 lat i bałam się, że wylecę z miejsca, w którym tak bardzo chciałam być. Teraz bym do tego nie dopuściła, gdyż doświadczenie tej pracy pokazało mi, że trzeba jasno ustalać zasady. Dlatego o tym mówię – ku przestrodze dla młodych studentek i studentów.

W opinii Pauliny Walendziak w dzisiejszych czasach takie sytuacje absolutnie nie powinny mieć miejsca. Zdaniem aktorki trzeba więcej mówić o tym, jakie prawa mają studenci oraz gdzie mogą się zwracać, aby uzyskać pomoc. 

List otwarty

Walendziak tłumaczy, że zasady występu powinny zostać ustalone na samym początku.

Jeżeli reżyser, na początku nie przedstawia mi zasad, jeśli nie mogę na niego liczyć w kryzysie, to pojawia się ryzyko nadużyć, mobbingu, wykorzystania. Naszych emocji, naszej fizyczności, naszej duszy. Kocham aktorstwo, ale niekoniecznie wierzę w zakochanie – wierzę, że miłość się robi. A że w miłości każdy głupieje, trzeba wprowadzić zasady. Dlatego jestem w związku zawodowym.

Parę dni temu list otwarty aktorki Anny Paligi, absolwentki Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi rozpoczął dyskusję na temat sytuacji, która ma miejsce na wydziałach aktorskich w szkołach teatralnych. Paliga napisała:

Panuje tam absurdalne i niszczące przekonanie, że młodych należy „łamać” i „przyzwyczajać do zaciskania zębów”, a także że doświadczanie przemocy pomoże im w zostaniu lepszymi aktorami.

Wyznanie aktorki zapoczątkowało serię zwierzeń ze strony innych kobiet. Okazuje się, że podobne doświadczenia mają m.in. Maria Dębska, Zofia Wichłacz oraz Julia Wyszyńska.

Fotografie: Twitter, Imgur, Facebook

Może Cię zainteresować