Afera pod Biedronką w Tarnowskich Górach. 74-latek zaatakował mamę z dzieckiem

Afera pod Biedronką w Tarnowskich Górach. Źle zaparkowany wózek doprowadził do rękoczynów. Z kolei te sprawiły, że przerażone dziecko wezwało policję. Co tam się stało? Finał tej sprawy jest zaskakujący.

Afera pod Biedronką w Tarnowskich Górach

O tej nietypowej sprawie jako pierwszy poinformował portal tarnogorski.info. Sceny rodem z filmu miały miejsce pod Biedronką w Strzybnicy 1 września około godziny 13:00. Na policję zadzwoniła roztrzęsiona 10-letnia dziewczynka. Poinformowała, że ktoś na parkingu pod sklepem bije jej mamę.

W rozmowie z portalem Jacek Mężyk, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach powiedział:

Policjanci ustalili, że mieszkanka Tarnowskich Gór zaparkowała swój pojazd na parkingu sklepu Biedronka i gdy wracała ze sklepu wraz ze swoją 10-letnią córką, ustawiła wózek z zakupami na sąsiednim miejscu parkingowym i wkładała zakupy do bagażnika. W tym momencie podjechał kierujący pojazdem 74-letni tarnogórzanin, który wulgarnie się do niej odezwał. Kobieta nie była mu dłużna i również odezwała się do niego wulgarnie.

Co stało się pod Biedronką w Strzybnicy?

Z relacji rzecznika policji wynika, że po chwili kobieta podeszła do auta 74-latka i rozpoczęła z nim dyskusję, która bardzo szybko przerodziła się w prawdziwą awanturę. Wtedy starszy mężczyzna wysiadł z auta i zaczął szarpać kobietę. Wszystko widziała przerażona 10-letnia dziewczynka. Dziecko postanowiło, że wezwie policję i powiadomi o wszystkim swojego tatę.

Po pewnym czasie zjawił się mąż kobiety wraz z kolegą, no i ten mąż uderzył w twarz 74-latka. Mężczyzna miał się przewrócić na ziemię

– mówi rzecznik prasowy policji.

Jak zakończyła się ta sprawa? Męża kobiety przesłuchano, po czym wrócił do domu. Z kolei kobieta kolejnego dnia złożyła zawiadomienie o tym, że starszy pan w wyniku szarpaniny dokonał uszkodzenia jej ciała. Ciekawe, co będzie dalej…