×

17-latka brała udział w Strajku Kobiet. Została posądzona o „demoralizację”

Nastolatka z Warszawy opowiedziała, co spotkało ją podczas Strajku Kobiet. 17-latka posądzona o demoralizację musi wstawić się na przesłuchanie.

Strajk Kobiet

Przypomnijmy, że tłumy Polek i Polaków wyszły na ulicę po tym, jak 22 października Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, które ogranicza prawo kobiet do aborcji. Wówczas do działania powrócił Ogólnopolski Strajk Kobiet zarządzany przez lewicową działaczkę Martę Lempart.

Podczas protestów miało dochodzić do licznych nadużyć ze strony funkcjonariuszy. Według uczestników strajków, policja była brutalna jak nigdy i niejednokrotnie stosowała środki przymusu bezpośredniego. Pojawiły się także nagrania, przedstawiające, według słów autorów, nieumundurowanych policjantów, którzy zaatakowali uczestników manifestacji.

W Strajku Kobiet kilkukrotnie wzięła udział nastolatka z Warszawy, Olga. Dziewczyna postanowiła opowiedzieć Tok FM, co ją spotkało podczas jednego z protestów. Okazuje się, że kiedy w listopadzie, razem z innymi protestującymi, blokowała przejazd furgonetki z wizerunkiem płodów, na miejscu pojawiła się policja.

Historia 17-latki nie zakończyła się jednak na wylegitymowaniu i spisaniu danych.

17-latka posądzona o demoralizację

Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze otoczyli protestujących, których wylegitymowali, a następnie spisali. Z relacji Olgi wynika, że policja wówczas nie reagowała na zaczepki osób, które wykrzykiwały agresywne hasła w stronę demonstrantów.

Jak powiedziała 17-latka w rozmowie z Tok FM:

Nikt nie mógł wyjść czy przejść. Wypuszczali nas dopiero po wylegitymowaniu i spisaniu.

Rodzice nastolatki są dumni z jej poczucia obywatelskości i zaangażowania w walkę o prawa kobiet. Nie spodziewali się jednak, że ich córka zostanie wezwana na przesłuchanie. Jak wyznał ojciec Olgi podczas rozmowy z ToK FM, 17-latka została posądzona o… demoralizację:

Też braliśmy udział w tych protestach. Absolutnie nie uważam, by można było mówić o demoralizacji. Głupota dotrzymuje kroku łajdactwu. Pewnie chodzi o demoralizację policji.

Ojciec 17-latki podkreśla, że nie martwią się oni tym wezwaniem. Szczerze wierzą w niezależny oraz niezawisły sąd, który zajmie się sprawą:

Niczego dobrego nigdy się nie spodziewałem po obecnych rządach, ale to już przerosło moją wyobraźnię. To, że można ścigać 17-latków za udział w proteście, że wysyła się do nich wezwania czy zabiera z domu, straszy odpowiedzialnością karną, choć przecież nic złego nie zrobili, to jest niepojęte.

W czwartek mężczyzna stawi się razem z niepełnoletnią córką na komisariacie przy Żytniej. Wciąż jednak nie może uwierzyć w to, w jaki sposób obecnie traktuje się młodzież:

To działania z innej epoki. Jak przeczytałem, że córka ma mieć sprawę o demoralizację, przyszedł mi do głowy rok 1968 i ówczesny język. Taki reżimowy język

– powiedział w rozmowie z ToK FM.

Źródła: pikio.pl, www.tokfm.pl
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować