×

Gdyby nie Bartek, w Strasburgu zginęłoby więcej osób. Próbował zatrzymać zamachowca

11 grudnia 2018 w Strasburgu doszło do ataku terrorystycznego, o którym pisał cały świat. Więcej na ten temat tutaj. I choć napastnikowi udało się zbiec z miejsca zdarzenia, służby nie dały za wygraną i ostatecznie zastrzeliły Cherifa Chekatta – Francuza marokańskiego pochodzenia. Miało to miejsce w dzielnicy Neudorf w Strasburgu. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało po ataku, że wśród poszkodowanych w Strasburgu jest obywatel RP. Szybko ustalono, że jest to 36-letni Bartek, który na co dzień mieszka w Strasburgu i pracuje w Parlamencie Europejskim.

Mężczyzna wciąż walczy o życie

Po zamachu Polak został natychmiast przewieziony do szpitala. Przebywa na oddziale intensywnej terapii. Wiadomo, że jego stan jest ciężki. Początkowo pojawiły się informacje, że lekarze orzekli śmierć mózgu. Na szczęście są one nieprawdziwe, a Bartek wciąż oddycha.

Kim jest poszkodowany w skutek ataku Polak?

Polak, który walczy o życie, to 36-letni Bartosz Niedzielski. Choć mężczyzna urodził się w Katowicach, już jako nastolatek przeprowadził się wraz z mamą do Strasburga. Oboje mieszkają tam od 20 lat.

Bartek był znany Renacie i Bogusławowi Bojczukowi, którzy poznali Polaka, podczas gdy ten opiekował się ich dzieckiem.

Zależało mi, żeby był to ktoś mówiący po polsku. Okazało się, że Bartek jest osobą znaną w tutejszej Polonii, kilka osób mi go poleciło – opowiada pani Renata w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”

Para mówi o Bartku w bardzo ciepły sposób. Zapamiętała go jako towarzyskiego i otwartego chłopaka, świetnego przewodnika, tancerza, a zarazem dziennikarza lokalnych mediów. Oprócz tego 36-latek zawsze znajdował czas na śpiewanie w chórze i organizowanie Festiwalu Komiksu. Jest więc człowiekiem o bardzo szerokich zainteresowaniach. Człowiekiem, który zaraża pozytywnym nastawieniem do życia, a wśród ludzi czuje się jak ryba w wodzie.

Polak bohaterem

11 grudnia Barek udał się wraz z dziennikarzem z Włoch oraz dwoma muzykami na koncert. Kiedy terrorysta otworzył ogień, przyjaciele palili na zewnątrz papierosa. Gdy tylko zobaczyli zamachowca, natychmiast się na niego rzucili, chcąc uchronić przed tragedią innych. To tylko dzięki nim drzwi do klubu zostały zamknięte, a sprawca nie wszedł do środka. W przeciwnym razie życie straciłoby znacznie więcej osób, tak, jak to było chociażby w paryskim klubie Bataclan, gdzie terroryści na oślep strzelali do bawiącego się tłumu.

Mimo niezwykle odważnego czynu, bohaterom przyszło zapłacić za to bardzo wysoką cenę

Obaj dziennikarze trafili do szpitala. Niestety, Włoch zmarł w miniony piątek. Bartek z raną postrzałową głowy wciąż walczy o życie w szpitalu, gdzie czuwa przy nim jego mama. I choć stan 36-latka jest krytyczny, wszyscy wierzą, że nie podzieli losu swojego kolegi i w końcu poczuje się lepiej.

Nie pozostaje nam nic innego, jak modlić się o szybki powrót do zdrowia naszego bohatera. Bohatera, który uchronił przed śmiercią innych ludzi.

Może Cię zainteresować