×

Świadkowie Jehowy opowiedzieli o tym, co przeżyli. „To nie jest religia, to jest sekta”

Są zawsze schludnie ubrani, uśmiechnięci, zachęcający do rozmowy, studiowania Biblii oraz udziału w ich uroczystościach. Do tego rozdają broszury i głoszą, że jedynym Bogiem jest Jehowa, a na wszelkie zadawane im pytania znajdują odpowiedni cytat w Biblii. Świadkowie Jehowy. To o nich mowa. Wszyscy kojarzymy ich z wymienionych wyżej rzeczy. Niewielu z nas wie, jak wygląda druga strona medalu. Za chwilę przeczytacie wyznania byłych Świadków Jehowy.

Anna

Pani Anna ma 45 lat. W wieku 21 odeszła ze wspólnoty. Zgodziła się w rozmowie z portalem fakt.pl opowiedzieć o tym, jak wygląda ta strona bycia Świadkiem Jehowy, o której się nie mówi. Nie było to dla niej łatwe, ale nie widziała innego wyjścia.

Po przyjęciu chrztu, trzeba chodzić na zebrania kilka razy w tygodniu, rozdawać czasopisma i głosić, czyli chodzić od drzwi do drzwi i nagabywać ludzi

Młoda kobieta była tym już zmęczona. Do tego poznała kogoś, kto nie należał do wspólnoty, a to nie jest mile widziane. Chyba, że ma się zamiar przeciągnąć taką osobą na stronę świadków Jehowy. W tym przypadku nie było takiej możliwości.

Sposoby na nakłonienie

Pani Anna i inni byli świadkowie zdradzili, że zabiegów, mających na celu wciągnięcie do świata Świadków Jehowy i nakłonienie do przyjęcia chrztu jest wiele.

To nie jest religia, to jest sekta. Człowiek na zebraniach jest poddawany takiej manipulacji, że nawet trudno ją opisać. Osobie zainteresowanej wyznaniem świadków nie mówi się o wielu rzeczach. O tym, że nie można mieć transfuzji krwi, że nie będzie choinki, że nie będzie obchodzenia urodzin, imienin, w święta Mikołaja i prezentów. To dopiero wychodzi w trakcie, jak ludzie przyjmą chrzest

Jak to się stało?

Rodzina Pani Anny uległa wspaniałym obietnicom ciepłych i opiekuńczych ludzi. Ona miała wówczas 14 lat.

Pojechaliśmy z tatą na wakacje do rodziny, do Białogardu. Tam poszedł na spotkanie do zboru Jehowych. Po powrocie do domu przez 9 miesięcy spotykał się z rodziną świadków, którzy mieszkali w naszej wsi. Potem zaczęła się w domu rewolucja

Fakt, że tata pani Anny wykazał zainteresowanie, oznaczał dla świadków, że z całą rodziną jest podobnie. Osoby ze wspólnoty zaczynały się zatem pojawiać u nich w domu coraz częściej. Ich wpływowi uległ on i siostra, z kolei mama i pani Anna nie były do tego przekonane.

Było coraz gorzej

Przez wiele lat byliśmy zagorzałymi katolikami. Jak się ludzie dowiedzieli, że za sprawą taty weszliśmy do wspólnoty Jehowy to ludzie we wsi nas omijali szerokim łukiem, wytykali palcami. Ja straciłam wtedy wszystkie koleżanki, a byłam w ostatniej klasie podstawówki. W domu rozpoczął się koszmar. Ojciec ściągał ze ściany krzyże, obrazki świętych, nasze zdjęcia rodzinne z komunii czy urodzin, imienin itd. Wszystko zostało spalone. Obrazy porąbał siekierą i wrzucił do pieca. Mama stała i płakała. Nic nie mogła zrobić

Pani Anna przyjęła ostatecznie chrzest, gdy miała 18 lat. Nie miała innego wyjścia. Wszyscy na nią naciskali. We wspólnocie wytrzymała niecałe 4 lata. Kiedy uciekła, została całkowicie sama, mimo że jej rodzina mieszkała naprawdę niedaleko.

Zabranianie utrzymywania więzi z najbliższymi, tatą czy mamą to jest kara, po to żeby taka osoba wróciła. Po odejściu przychodzi ogromna samotność i często ludzie nie wytrzymują psychicznie i wracają

Anna jednak nie wróciła, mimo że niejednokrotnie była nagabywana przez członków wspólnoty. Kiedy mama Pani Anny zachorowała, jej rodzina zgodziła się, aby odwiedzała ją w domu, w którym się wychowała jedynie raz w tygodniu. Bardzo ją to bolało, bo z mamą miała najlepszy kontakt i bardzo ją kochała

Płakałam, bardzo często płakałam. Świadkowie Jehowy zniszczyli moją rodzinę. Nigdy o tym nie zapomnę

Sara Andrychiewicz

Kolejną osobą, która wyrwała się z rąk Świadków Jehowy jest Sara Andrychiewicz. Kobieta na swoim blogu opublikowała list pożegnalny. Została po tym wykluczona ze wspólnoty. Opowiedziała w nim o strachu, który nie opuszczał jej tak naprawdę od samego urodzenia. Warto zaznaczyć, że świadkowie Jehowy wierzą, że wszyscy ludzie, którzy żyją na świecie zginą z wyjątkiem ich.

Już jako mała dziewczynka nie mogłam się pogodzić z myślą, że wielu bliskich mi ludzi ma zginąć. Moje ciocie, które są cudownymi, dobrymi osobami? Moje koleżanki z klasy? Tłumaczyłam więc sobie, że Bóg jakoś to ogarnie. Niemożliwe, żeby miał radość ze śmierci miliardów osób! Dlatego już od wczesnego dzieciństwa żyłam w strachu. Bałam się o bliskie mi osoby. Bałam się też o siebie, bo przecież każdy dzieciak ma coś na sumieniu, a Bóg patrzy i wszystko widzi. Na pewno Jehowa zobaczył, że wbrew rodzicom oglądałam bajki o magii i mnie też zniszczy w Armagedonie

To wszystko doprowadziło Sarę do myśli samobójczych oraz do depresji. Jednak to nie jedyne złe rzeczy, jakie ją spotkały.

Molestowanie

Po wielu latach przyznała również, że jako nastolatka była molestowana przez mężczyznę ze wspólnoty.

Wzięto mnie na przesłuchanie, czy na pewno byłam molestowana przez jednego ze świadków. Chociaż to ja byłam ofiarą czułam ogromne wyrzuty i poczucie winy. Mężczyźni, którzy ze mną rozmawiali nie mieli żadnego wykształcenia ani doświadczenia w rozmowach z osobami, które doświadczyły molestowania. Po tej rozmowie nie mogłam dojść do siebie przez kilka tygodni. To był czas, gdy spędzałam bezsennie noce na przeglądaniu telefonu i planowaniu samobójstwa

Ważniejsze niż życie

Mimo wszystkiego, co spotyka ludzi w tej wspólnocie, bardzo mocno trwają oni w swojej wierze. Są gotowi oddać za nią życie. Na przykład Sara wierzyła w nauki głoszone przez świadków Jehowy do tego stopnia, że po porodzie odmówiła transfuzji krwi. Zrobiła to, mimo że jej stan był naprawdę ciężki. To jeszcze nie wszystko. Przyznała też, że wtedy podjęłaby podobną decyzję, gdyby transfuzji wymagała któraś z jej córek. Teraz żyje poza wspólnotą i jest naprawdę szczęśliwa.

Zamiatane pod dywan

List Sary i jej posty na blogu dotyczące życia Świadków Jehowy wywołały olbrzymie kontrowersje, a także dyskusje na temat tego, co się dzieje naprawdę w tym hermetycznym środowisku. Okazuje się bowiem, że wszystko, co mogłoby popsuć opinię o Świadkach Jehowy, jest ukrywane wewnątrz wspólnoty. Tak twierdzą wszyscy, którym udało się z niej odejść.

Stanowisko Biura Informacji Publicznej Świadków Jehowy w Polsce

Redaktorzy portalu fakt.pl postanowili zapytać biuro prasowe wspólnoty o komentarz w sprawie internetowych wyznań Sary oraz tego, czy wśród świadków Jehowy dochodzi do znęcania się psychicznego i fizycznego, a także molestowania seksualnego i czy istnieje przyzwolenia do bicia dzieci. Oto odpowiedź z Biura Informacji Publicznej Świadków Jehowy w Polsce.

Część zagadnień pozostaje w sferze decyzji sumienia poszczególnych osób, a część w sferze kompetencji rodziców. Nie czujemy się więc upoważnieni, żeby w tej sprawie zabierać głos. Zgodnie z wzorcem biblijnym, to na rodzicach spoczywa odpowiedzialność za wychowywania swoich dzieci

Wykroczenia i przestępstwa Świadków Jehowy

Polska Policja nie prowadzi żadnych statystyk, w których znajdowałyby się wykroczenia i przestępstwa Świadków Jehowy. Jednak nieoficjalnie mówi się, że spraw takich nie ma wiele. Pani Anna ma na ten temat swoją teorię:

Wśród świadków jest dużo patologii, ale wszystkie niewygodne tematy są zamiatanie pod dywan, żeby się tylko nie wydało

Kim są Świadkowie Jehowy?

Wyjaśnić to postanowił dr Rafał Bartczuk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Pierwsze wzmianki o Świadkach Jehowy na terenie Polski datowane są na rok 1891. Pierwszy zbór został założony w Warszawie około 1905 roku. Sześć lat później oprócz stolicy zbory zawiązały się w Pabianicach i w Raszynie. Od 1915 roku regularnie ukazywało się czasopismo religijne Świadków Jehowy „Strażnica”. Dziś na terenie Polski żyje około 120 tys. Świadków Jehowy w prawie 1300 zborach. Liczby te ulegają ciągle zmianą ze względu na nowych wyznawców i świadków, którzy odeszli wspólnoty. O tym, dlaczego ludzie porzucają wiarę na rzecz innej i jakie może to mieć dla nich skutki.

Zmiana wyznania to głęboka zmiana życiowa, obejmująca codzienne zwyczaje, sieć wsparcia, znajomych, system wartości, moralność, pełnione role itd. Problemy związane z kwestionowaniem i zmianą wiary mogą prowadzić do poważnych zaburzeń adaptacyjnych. Na pewno każde opuszczenie grupy, w którą osoba była zaangażowana wiąże się z cierpieniem i trudnością odnalezienia się w nowej sytuacji. Myślę, że można tę sytuację porównać do sytuacji migranta, który opuścił znaną sobie kulturę. Znalazł się w zupełnie nowym dla siebie świecie i musi przystosować się do nowej sytuacji, co często wiąże się z zupełną utratą więzi z dawną grupą religijną bądź nawet wrogością ze strony jej członków

Może Cię zainteresować