×

W Łodzi lekarz wyrzucił pacjentkę z gabinetu. Bardzo się na nią zdenerwował

Do naszej redakcji napisała wczoraj oburzona pani Monika z Łodzi. Opisała sytuację, która spotkała ją w czasie wizyty w przychodni. Uznała, że to jest odpowiednia chwila, aby powiedzieć coś więcej na temat tego, jak została potraktowana przez lekarza pierwszego kontaktu.

„Wizytę miała umówioną na 16:00, dlatego przygotowałam się mimo grypy jelitowej odpowiednio wcześnie, aby zdążyć właśnie na to spotkanie”

Wzięłam taksówkę i w przychodni byłam o 15:55. Wydaje mi się to wystarczająco wcześnie, aby móc przygotować się do wizyty. Stanąłem w kolejce, aby wziąć numerek, który później pokazuje się lekarzowi. Niestety kolejka niezbyt szybko się posuwała, ponieważ przede mną w żywą dyskusję weszła jakaś młoda mama ze swoim synem i musiała akurat w tej chwili dywagować nad jakimiś sprawami, które nie powinny w ogóle mieć miejsca.

Gdy w końcu nadeszła moja kolej, powiedziałam, że chcę tylko numerek. Dostałam go i skierowałam swoje kroki od razu pod gabinet doktora – była godzina 16:06. Weszłam do środka i od samego początku zostałam potraktowana jak uczeń, który spóźnił się do szkoły. Lekarz zaczął mnie karcić i upominać, że tak się nie robi, że on zaraz sporządzi notatkę i naskarży na mnie i wpisze mnie do tzw. „akt”

„Na początku próbowałam spokojnie tłumaczyć mu z czego wynikało to, że weszłam później do jego pokoju”

Ale on absolutnie nie dawał mi dojść do słowa, a gdy zdążyłam powiedzieć, że to wina kobiety z kolejki, to lekarz do mnie powiedział, że powinna być wcześniej jeszcze i że na pewno nie byłam o tej godzinie, o której mówię, bo on wychodził na chwilę z sali swojej i mnie nie widział.

Proszę mi wierzyć, że szlag mnie trafił, bo specjalnie wzięłam taksówkę, żeby być punktualnie i byłam!!

Jednak najlepsze jest jeszcze przed nami, bo lekarz, na którego wizytę czekałam 2 tygodnie (tak, to jest lekarz pierwszego kontaktu), w pewnej chwili powiedział mi, że mnie wyprasza z gabinetu, ponieważ mój czas już się skończył. Dodał, że mogłam być punktualnie i wtedy on miałby czas, aby mnie wysłuchać.

Wyparowałam stamtąd jak poparzona, bo nie widziałam sensu dalszej dyskusji i proszenia lekarza, aby mnie zbadał (chore!). Poszłam do recepcji i od razu złożyłam na niego skargę, bo moim zdaniem takie zachowanie jest karygodne i nie powinno nigdy mieć miejsca. Zostałam potraktowana jak gówniara, która przychodzi z byle pierdołą do lekarza, a ja mam poważny problem z kręgosłupem i chciałam, aby ktoś mi pomógł, bo nie jestem w stanie normalnie funkcjonować.

Rejestratorka nie mogła uwierzyć, że doktor w ten sposób do mnie odburknął aż poszła do niego do gabinetu, aby zapytać czy taka sytuacja miała miejsce. Potwierdziło się to, co mówiłam i rejestratorka była w szoku, bo nigdy coś takiego się nie zdarzyło.

Tak emocje wzięły górę, że zrobiłam awanturę na całą przychodnię, ale uznałam, że to jest jedyny sposób na to, aby lekarze zaczęli traktować poważnie ludzi, którzy nie przychodzą na prywatną wizytę.

Zaniepokojona rejestratorka poszła do lekarza zapytać, co w tej sprawie zrobić, a on chyba zreflektował się, że źle postąpił i powiedział, że mogę ewentualnie zostać przyjęta na samym końcu po wszystkich pacjentach, którzy będą danego dnia.

Wyobrażacie to sobie? Przyszłam punktualnie, chciałam skorzystać z pomocy lekarskiej, która mi się należy, a która wiele zmieniłaby w moim życiu, ponieważ mam chory kręgosłup, a zamiast tego zostałam wyrzucona z gabinetu przez widzimisię lekarza. Gdybym tylko mogła, od razu podałabym wam nazwisko tej osoby, aby nikt nigdy nie trafił do PANA DOKTORA z ogromnym ego.

Sprawa została zgłoszona do kierownika, wysłałam maila do dyrektora oraz reklamację pisemną na miejscu. To karygodne, aby człowiek, który jest teoretycznie wykształcony i powinien mieć szacunek do każdego pacjenta, zachował się w ten sposób. Nawet nie zapytał się jaki jest mój problem i z czym dokładnie przyszłam, co jest jego obowiązkiem, a pomoc ludziom powinna być dla niego priorytetem!!

Aż strach pomyśleć, że takich lekarzy jest w Polsce więcej. Jestem bardzo ciekawa, czy gdybym przyszła na prywatną wizytę do tego człowieka tak samo źle by mnie potraktował? Nie wspominając już tego, że wielokrotnie lekarze spóźniają się na swoje godziny wizyt i trzeba na nich czekać jak na króla i królową

Co myślicie o tej sytuacji?

*zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować