×

Pijany kierowca wjeżdża w ludzi, którzy giną na miejscu. 3 ich dzieci zostaje sierotami.

Niestety, mimo wielu akcji, dotyczących pijanych kierowców, prowadzanych przez policję na szeroką skalę, wciąż dużo osób nie boi się usiąść za kierownicą pod wpływem alkoholu lub środków odurzających… Właśnie to bywa zazwyczaj przyczyną największych tragedii…

Bardzo się kochali…

Wiesia i Jarek byli parą od dwóch lat, mieli wspólne plany i marzenia, bardzo chcieli się pobrać i niedawno przeprowadzili się do nowego domu. Wyswatała ich szwagierka Jarka, a przyjaciółka Wiesi. Ona też była świadkiem tragedii…

W nocy z 24 na 25 czerwca bawili się wraz ze swoimi bliskimi na imprezie z okazji nocy świętojańskiej. Chcieli się sobą nacieszyć, bo mężczyzna już niedługo miał wyjechać do pracy w Niemczech. Z zabawy wracali kładem, niestety w pewnym momencie zabrakło im paliwa. Postanowili więc, że zaparkują na poboczu i zadzwonią do bliskich po pomoc. Włączyli światła awaryjne. Po chwili pojawiła się szwagierka Jarka, która przywiozła im paliwo.

Chwilę po tym, jak uzupełnili bak, rozegrała się tragedia.

Już mieli odjeżdżać, gdy z naprzeciwka nadjechał samochód. Kierowca pędził jak oszalały. Uderzył prosto w nich. Wisia przeleciała kilka metrów od miejsca wypadku. Upadła w zboże, gdzie długi czas nie można było jej odnaleźć…

Przyjaciółka, gdy tylko ją znalazła, złapała ją za rękę i błagała, żeby nie umierała, bo ma dzieci… Niestety, Wiesia odeszła. Kobieta miała nadzieję, że chociaż Jarek przeżyje. Jemu też się nie udało, mimo że ratownicy na chwilę zdołali przywrócić mu oddech.

Co z dziećmi?

Para wychowywała wspólnie troje dzieci. Dwoje Wiesi i jedno wspólne. Najmłodszy synek ma rok, a najstarsza dziewczynka 7 lat. Nie wiadomo, co stanie się z nimi teraz…

Pijany sprawca

Sprawcą wypadku jest 23-letni Mateusz K. Mężczyzna jest z zawodu budowlańcem pracującym za granicą. Nie miał poważnych problemów z prawem, jedynie drobne mandaty. Mieszkańcy jego wsi mówią, że nie jest to zły chłopak. Po wypadku zbiegł z miejsca zdarzenia, choć niedaleko… Zatrzymano go kilkanaście kilometrów. Spowodował inny wypadek.

Był nietrzeźwy

Badanie wykazało, że miał 2,7 promila alkoholu we krwi. Tymczasowo trafił do aresztu. Grozi mu 12 lat więzienia. Podobno bardzo żałuje tego, co zrobił, ale niczego nie pamięta z tej straszliwej nocy.

Maleńki synek pary stawia właśnie swoje pierwsze kroki… Niestety, oni już tego nie zobaczą…

Może Cię zainteresować