Tragiczna śmierć ukraińskiego rapera. Żona przechowywała jego ciało w lodówce
Tragiczna śmierć ukraińskiego rapera i opis szczegółów zbrodni, dokonanej przez najbliższą mu osobę, mrożą krew w żyłach. Żona Aleksandra Juszczko, występującego pod pseudonimem Andy Cartwright, poćwiartowała jego ciało i przechowywała je w lodówce. Przedtem dopuściła się makabrycznych praktyk…
Kim był Andy Cartwright?
Aleksander Juszczko to popularny ukraiński raper, występujący pod pseudonimem Andy Cartwright. Muzyk wziął udział w show „Versus Battle” (odpowiednik zagranicznych projektów „Don’t Flop” i „King of the Dot”).
Ukraiński muzyk wydał kilka krążków. Więcej już nie powstanie… makabryczne szczegóły śmierci młodego mężczyzny to historia rodem z horroru.
Tragiczna śmierć ukraińskiego rapera
30-letni raper Andy Cartwright zmarł kilka dni temu. Jego żona twierdzi, że zastała martwego męża w swoim pokoju. Nieopodal rapera leżała strzykawka. Zdaniem 36-latki tego dnia mąż miał przedawkować narkotyki.
Gdy w środę wieczorem policja przeszukiwała mieszkanie przy Newskim Prospekcie, funkcjonariusze odnaleźli rozczłonkowane ciało mężczyzny. Jego fragmenty były… posolone i spakowane do pięciu worków foliowych.
To 36-letnia Marina Kukha, żona rapera, poćwiartowała jego ciało. Ale to nie koniec makabrycznych szczegółów zbrodni…
W pozostałych częściach mieszkania policjanci odkryli wnętrzności muzyka. Jego narządy miały być czyszczone w pralce! Kobieta wyprała m.in. serce męża.
Jak wynika z informacji w lokalnych mediach, gdy 36-latka dokonała przerażających czynów, w mieszkaniu było dwuletnie dziecko pary!
Zrobiła to z miłości?
Oprócz fragmentów ciała rapera, policjanci odnaleźli w mieszkaniu także zakrwawiony młotek, nóż, piłę do metalu, miskę i deskę do krojenia. Kobieta przyznała, że użyła ich do rozczłonkowania ciała męża.
Marina Kukhal twierdzi, że poćwiartowała ciało męża z miłości. Raper był nałogowym alkoholikiem, jednak kobieta utrzymuje, że mąż był również narkomanem. Jego uzależnienie od twardych narkotyków miało przybrać na sile podczas kwarantanny związanej z koronawirusem.
36-latka stwierdziła, że rozczłonkowanie ciała miało ukryć powody śmierci rapera i uchronić go przed hańbą, za jaką uważa się śmierć z przedawkowania. Marina ostatecznie sama zadzwoniła na policję, ponieważ „gryzły” ją wyrzuty sumienia.
Znajomi rapera przyznają, że był alkoholikiem, ale zgodnie twierdzą, że nie zażywał narkotyków. Wersja 36-letniej żony rapera zostanie poddana badaniom na wariografie.