Tragedia w samolocie: 2-miesięczna dziewczynka zmarła. Wcześniej zanosiła się od płaczu
Nadia Paranzee, która pracowała niegdyś jako pielęgniarka, podróżowała samolotem linii AirAsia ze stolicy Malezji do Perth w Australii. W pewnym momencie rodzice 2-miesięcznego, zanoszącego się od płaczu dziecka poprosili ją o pomoc. Początkowo wszyscy podejrzewali, że maleństwo jest głodne, przez co było niespokojne. Stewardessy przynosiły mu butelkę z mlekiem, ale dziecko nie przestawało płakać. Po chwili stan maleństwa diametralnie się pogorszył.
Dziecko zaczęło mieć poważne problemy z oddychaniem, a jego twarz była szara
Rodzice i załoga samolotu robili co w ich mocy, aby pomóc maleństwu. Niestety, nie przynosiło to żadnych efektów, a niemowlę cały czas zanosiło się od płaczu. Bezsilni rodzice podali córeczkę Nadii – wspomnianej wcześniej stewardessie, która ma własne dzieci – z nadzieją, że uda się jej pomóc małej. Po chwili zaniepokojona mama zaczęła krzyczeć z zapytaniem, czy w samolocie jest jakiś lekarz, który mógłby pomóc dziewczynce. Zgłosiło się 20 osób.
W międzyczasie dziecko przestało oddychać
Mimo że w akcję ratunkową było zaangażowana spora część samolotu, a lekarze przez dwie godziny próbowali reanimować maleństwo, życia dziecka nie udało się uratować. Przyczyna śmierci dziewczynki na chwilę obecną nie jest jeszcze znana. Ma ją wyjaśnić sekcja zwłok.
Cel tragicznej w skutkach podróży
Rodzice 2-miesięcznej dziewczynki lecieli do Australii, aby rozpocząć nowe życie. Matka dziewczynki chciała zrobić tam m.in. upragniony doktorat. Niestety, podróż, która miała być początkiem czegoś pięknego, bardzo szybko zamieniła się w istny koszmar.