×

Wiedzieli, że ich córeczka umrze tuż po urodzeniu. Mimo to chcieli, aby przyszła na świat

Śmierć dziecka to najgorsze, co rodzic może sobie wyobrazić. Wydaje Ci się, że całe życie przed Wami, a los w brutalny sposób niszczy Wasze plany. Tak historia przytrafiła się tej rodzinie.

U córeczki zdiagnozowano rzadką wadę wrodzoną zwaną anencefalią. Nasze dziecko nie rozwijało się tak, jak inne. Szansa przeżycia wynosiła według lekarzy 0%… Gdy to usłyszeliśmy, świat nam się zawalił. Siedzieliśmy w gabinecie lekarskim, pięć miesięcy przed narodzinami córki, wiedząc, że umrze. Co mogliśmy zrobić? Zgodzić się na przerwanie ciąży, albo zdecydować się na poród, mając świadomość, że nasze Szczęście i tak odejdzie.

Najtrudniejsza decyzja w ich życiu

Nie zastanawiałam się długo, tylko od razu zapytałam, czy narządy naszego dziecka będą w stanie uratować komuś życie. Okazało się, że tak. Przez najbliższe 48 godzin próbowaliśmy podjąć właściwą decyzję, o ile w tej sytuacji można o takiej mówić. To było rozdzierające.

Postanowili, że Eva przyjdzie na świat

Chcieli móc ją poznać, dotknąć, przywitać się, ale przede wszystkim chcieli, aby ten dar życia coś znaczył. Narządy córeczki zdecydowali się przekazać potrzebującym tuż po narodzinach.

Spotkaliśmy się z organizacją LifeShare of Oklahoma, która zajmuje się przekazywaniem narządów i dowiedzieliśmy się, że będziemy ósmą rodziną w naszym stanie, która decyduje się na coś takiego. Najgorsze było, że pod sercem przez blisko 20 tygodni nosiłam nasze dziecko. Czułam jej ruchy i to wszystko rozdzierało moje serce. Pogrążały mnie pytania o termin porodu i plany na przyszłość, bo wiedziałam, że nigdy nie będziemy mieć żadnych wspólnych planów.

Jak długo razem?

Nie wiedzieliśmy, ile spędzimy razem czasu. To wahało się od pięciu sekund do pięciu godzin – według optymistycznych szacunków nawet kilka dni. Dlatego też zdecydowaliśmy się na cesarskie cięcie, aby zmaksymalizować nasze szanse na zobaczenie żywej Evy. Gdy nadszedł ten dzień, w szpitalu zebrało się wielu lekarzy, ponieważ byliśmy pierwszymi dawcami narządów dziecięcych w naszym regionie. Wszystko musiało być pod kontrolą i mieliśmy tego świadomość.

Nie mogłam marzyć o tym, kim będzie moja córka i co osiągnie, dlatego fantazjowałam na temat tego, kim zostaną ludzie, którzy mają nerki mojej kochanej Evy lub wątrobę. A co jeśli dzięki jej pomocy ktoś zostanie prezydentem? Albo lekarzem i będzie ratować czyjeś życia?

Powitanie i pożegnanie w tym samym momencie

Zamierzałam usiąść tego dnia, aby napisać do Evy list, tak jak to zrobiłam, zanim urodził się Harrison. Jemu dam ten list, gdy skończy 18 lat. List Evy przeczytam wtedy sama… Niestety, poród odbył się dwa tygodnie wcześniej. Trafiliśmy do szpitala, nie mając przy sobie naszych rodziców, którzy także chcieli poznać Evę… To wszystko wydarzyło się tak szybko…

Stało się… Eva przyszła na świat. To przeżycie było czymś, czego nie jestem w stanie opisać i wytłumaczyć. Nie tego chcieliśmy dla naszego dziecka, ale cieszyliśmy się, że jej krótkie życie coś znaczy, że nie urodziła się 'na marne’… Nasze Szczęście… Jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy rodzicami Evy. Choć nasze serca pękają z rozpaczy, wierzymy, że jej małe dzielne ciałko pomogło wielu osobom. Kochamy Cię Evo

Może Cię zainteresować