Umierający 8-latek dał jej kartkę. Ostatnimi siłami napisał 3 słowa
Umierający 8-latek. Śmierć każdej bliskiej osoby wywołuje w nas poczucie niesprawiedliwości. Jednak ogromny smutek i cierpienie szczególnie widoczne jest na oddziale onkologii dziecięcej. O tym, jak wygląda tam dzień i to jak mądre i dorosłe potrafią być dzieci dotknięte śmiertelną chorobą, opowiedziała nam Justyna.
Umierający 8-latek: „Może nie pracowałam długo na oddziale dziecięcej onkologii, ale ten czas na zawsze wbił się moją pamięć i serce…”
Nigdy nie zapomnę tego, ile było tam cierpienia, ale przy tym i uśmiechu… Ile było tam bólu, ale przy tym i serdecznych słów. Te dzieci są mądrzejsze niż niejeden dorosły, a przeszły tyle, że nie sposób nam sobie nawet tego wyobrazić.
Zajmowałam się sprzedażą książek i pojawiłam się na oddziale 2 razy w tygodniu. Tyle wystarczyło, aby niektóre z tych dzieci bliżej poznać, zaprzyjaźnić się i szczerze płakać, gdy jedno z nich odchodziło
„Jednak najbardziej nie mogłam pozbierać się po śmierci Frania. Cierpiał bardzo z powodu przewlekłej i nieuleczalnej choroby”
Bolało go całe ciało, a on mimo wszystko potrafił uśmiechać się do personelu, łapać mamę za rękę i mówić jej:” Wszystko będzie dobrze i kiedyś się spotkamy”. Pocieszał inne chore dzieci, mówił im, że ból minie, choć dobrze wiedział, że nie jest to prawda…
Bardzo lubił czytać i pochłaniał książki naprawdę hurtowo. Przez te wszystkie miesięcy widywaliśmy się regularnie, gdy oddawał je do mnie, ale tego dnia nie pojawił się.
Zaniepokoiłam się tym i poszłam do niego do sali. On leżał w łóżku cały siny i nie poruszał się. Stała nad nim zapłakana mama, dziadkowie i siostrzyczka. A ten dzielny ośmiolatek miał jeszcze siłę, aby powiedzieć do nich, jak bardzo ich kocha i żeby nie płakali, bo tam gdzie idzie, będzie mu lepiej.
Podeszłam do niego, złapałam go za rękę i po prostu powiedziałam: „Dziękuję”.
On resztkami sił poprosił mamę, żeby dała mu malutką karteczkę i długopis. Zaczął coś pisać, a po kilku minutach dał mi ją i powiedział, że to jest wiadomość tylko dla mnie.
To, co tam było napisane, wywołało u mnie płacz i histerię, których nie byłam w stanie pohamować. Cały dzień dochodziłam do siebie i nie wiedziałam, czy kiedykolwiek jeszcze pójdę do pracy i będę w stanie oglądać cierpienie tych niewinnych istot.
Co było na karteczce? Franiu napisał mi: „Życie jest piękne”.
Umierający 8-latek: „Odszedł dwa dni po tym, gdy się ostatnio widzieliśmy”
Nie miałam siły więcej pracować w takich warunkach, gdzie widziałam tyle cierpienia, które moim zdaniem jest niesprawiedliwe. Odeszłam, ale kartkę, którą otrzymałam od Franka cały czas noszę w portfelu. Miał 8 lat, a mądrości tyle, ile życzyłabym każdemu z nas.
Może tę historię przeczytają rodzice chorych dzieci… Chciałam wam powiedzieć, że wasze Maluchy są największymi wojownikami, jacy tylko istnieją na świecie.
Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić:
@redakcja@popularne.pl