Rosjanie panikują po pożarze w bazie ropy w Biełgorodzie.Kolejki do stacji paliw
Rosjanie panikują po pożarze w bazie ropy w Biełgorodzie. Przy stacjach paliw ustawiają się długie kolejki. Niektórzy zaczęli gromadzić zapasy żywności.
Potężna eksplozja
Dzisiaj nad ranem w bazie ropy naftowej w Biełgorodzie (niedaleko granicy z Ukrainę) doszło do potężnej eksplozji, po której wybuchł pożar. Zapaliły się zbiorniki z paliwem, ogień rozprzestrzeniał się w ekspresowym tempie. To efekt uderzenia dwóch śmigłowców Mi-24. Rosjanie twierdzą, że były to śmigłowce ukraińskie. Ukraińcy nie potwierdzili jeszcze tej informacji. Mi-24 używane są przez obie strony wojny.
Two Ukrainian helicopters crossed into Russian territory and fired on an oil depot in the city of Belgorod, injuring two people, a regional governor said. It is the first Ukrainian airstrike Russia has reported on its territory since the start of the war.https://t.co/ZMPpOhC3OL pic.twitter.com/XjNMQCiXmi
— The New York Times (@nytimes) April 1, 2022
Z pierwszych relacji wynika, że w wyniku eksplozji niegroźnie poszkodowane zostały dwie osoby.
Two Mi-24 in Belgorod. pic.twitter.com/imu1fys9TQ
— ??? ???? ???????? (@TheDeadDistrict) April 1, 2022
— C4H10FO2P (@markito0171) April 1, 2022
Rosjanie panikują po pożarze
Pożar wywołał panikę wśród mieszkających w okolicy Biełgorodu Rosjan. Niektórzy mieszkańcy ruszyli do sklepów, by robić zapasy podstawowych produktów. Inni szturmują stacje paliw, czekając w długich kolejkach.
There are Massive Lines at Gas Stations in the Belgorod Region of Western Russia after a Ukrainian Helicopter Assault destroyed an Oil Depot in the City, Russian Citizens in the area Fear more Ukrainian Strikes as some people begin to Panic and Stock up on Essential Goods. pic.twitter.com/cpvAZ9QTAR
— OSINTdefender (@sentdefender) April 1, 2022
W rozmowie z RMF FM gen. Jarosław Stróżyk ocenił, że powodzenie ataku dowodzi, że Rosja wcale nie jest chroniona tak dobrze, jak sądzi. Oczywiście jeśli założymy, że to Ukraińcy przeprowadzili atak.
Śmigłowce Mi-24 wciąż są używane po obydwu stronach i to też powoduje pewną niepewność. Ci żołnierze nie wiedzą tak naprawdę, czyje śmigłowce lecą. Rosjanie mają nawet założenie zapewne, że to są ich własne śmigłowce. Więc tutaj może to być zbieg różnych okoliczności, który pozwolił też bezpiecznie wrócić, bo uważam, że Ukraińcy zakładali, że to może też być misja samobójcza
– ocenił Stróżyk.