Rodzice o śmierci 5 nastolatek w escape roomie dowiedzieli się w tragicznych okolicznościach
Urodzinowa zabawa kilku młodych dziewcząt w escape roomie, okazała się prawdziwym pokojem bez wyjścia.
Prawdopodobnie przyczyną koszalińskiej tragedii był wybuch butli gazowej, którym ogrzewano „pokój zagadek”. Wczoraj w pożarze zginęło pięć nastolatek. Pracownik escape roomu przebywa w szpitalu. Jest w ciężkim stanie.
Nikt nie powiadomił rodziców
Rodzice w niepewności oczekiwali na informacje o losie córek. Przez przynajmniej godzinę stali przed płonącym budynkiem, zupełnie zdezorientowani. O tragicznym przebiegu zdarzeń nikt nie raczył ich powiadomić. O liczbie ofiar wiedzieli już m.in. strażacy.
Jeden z nich przekazał nawet tragiczną wiadomość w wywiadzie. Był on przeprowadzany w czasie, gdy po drugiej stronie ulicy rodzice, uwięzionych w escape roomie dziewczyn, czekali na jakąś wiadomość o swoich córkach.
Przerwał wywiad, żeby poznać w końcu prawdę
Chwilę potem wywiad przerywa najprawdopodobniej ojciec jednej z nastolatek, pytając o najważniejsze:
Co, nie żyją dzieciaki? Żyją? – strażak próbował go uspokoić
Jak nas można tak traktować. Od godziny coś się dzieje. Nikt nam nie chce udzielić informacji – próbował dowiedzieć się czegokolwiek zrozpaczony mężczyzna
Strażak zapewnił, że po skończonym wywiadzie ktoś podejdzie do rodziców. Mężczyzna nie dał za wygraną.
Pan skończy wywiad i dopiero podejdzie do rodziców? Wywiad jest ważniejszy? – krzyczał, że od godziny nie wiedzą, co się dzieje z ich dziećmi
Rozpacz rodziców
W końcu rodzicom przekazano tragiczną informację. Na nagraniu z przerwanym wywiadem słychać zrozpaczonych rodziców. Ich krzyki i płacz.
Bliskich ofiar objęto pomocą psychologiczną, a prezydent Koszalina ogłosił na niedzielę żałobę w mieście.
Musiało dojść do tragedii
Rozrywki typu „escape room” są już dosyć długo popularne w Polsce. Jednak kontrole tego typu pokojów, rozpoczęły się w całym kraju, dopiero po wczorajszym dramacie.