Rozstawili parawany by oddzielić umierającego od wiernych. Ksiądz prowadził mszę
W Myszyńcu pod Ostrołęką przed mszą zasłabł jeden z wiernych. Gdy ratownicy prowadzili reanimację w kościele, ksiądz w tym czasie odprawiał nabożeństwo. To zbulwersowało niektórych internautów.
Reanimacja w kościele
O sprawie pisze portal Moja-Ostroleka.pl. Niedługo przed mszą w niedzielę (28 lutego) w Bazylice Mniejszej w Myszyńcu zasłabł straszy mężczyzna. Do 60-latka zostało wezwane pogotowie. Gdy medycy dotarli na miejsce, rozpoczęto reanimację mężczyzny. W tym czasie ksiądz cały czas prowadził nabożeństwo.
Reanimacja rozpoczęła się jeszcze przed rozpoczęciem mszy o godz. 17:00. Trwała prawie półtorej godziny. Ratownicy medyczni rozstawili w kościele parawany, aby odgrodzić akcję reanimacyjną od pozostałych wiernych, którzy uczestniczyli we mszy. W końcu starszego mężczyznę przetransportowano do szpitala. Tam niestety zmarł.
Niektórych internautów najbardziej oburzył fakt prowadzenia mszy przez księdza podczas akcji reanimacyjnej. Pod artykułem lokalnego portalu pojawiło się wiele komentarzy:
Czemu nie została przerwana msza? Życie człowieka jest najważniejsze!
Czyli jest strzelanina w kościele a ksiądz kontynuuje mszę? Wszyscy zdrowi? Prowadzący mszę ksiądz mdleje to co przybiega drugi i stojąc na jego głowie kontynuuje liturgię? Trzeba mieć troszkę empatii, szczególnie że zmarły był parafianinem.
Są też tacy, którzy bronią duchownego:
Nie widzę powodu dla którego msza miałaby się nie rozpocząć skoro tego pana reanimowali profesjonaliści. Widziałem kilka razy jak ktoś zasłabł w kościele i nigdy msza nie była przerywana. Podobnie gdy kiedyś w mojej pracy zasłabł mężczyzna i reanimowali go najpierw koledzy, a następnie ratownicy – cały zakład nie przerwał pracy.
Byłam na tej Mszy. Reanimacja chorego przez ratowników zaczęła się przed Mszą św. Ksiądz podszedł do chorego z namaszczeniem i przed Mszą odprawiona została Koronka do Bożego Miłosierdzia. Msza była odprawiana w intencji chorego, jakby w ciszy, bez kazania, bez śpiewów i gry organisty. Poza tym przed Mszą ksiądz poprosił ludzi by przeszli bliżej ołtarza by nie przeszkadzać w reanimacji. Ludzie podczas tej Mszy modlili się za chorego.
Rodzina zabrała głos
Po publikacji artykułu z portalem Moja-Ostroleka.pl skontaktowała się rodzina zmarłego. Nie mają oni pretensji do duchownego. Jak dodają, ksiądz namaścił umierającego 60-latka:
Ksiądz modlił się w intencji osoby, która zasłabła. Duchowny odmówił dodatkowo Koronkę do Miłosierdzia Bożego, zanim zaczęła się msza, a potem dodatkowo wyszedł do mszy ksiądz proboszcz, modląc się w jego intencji.
To nie pierwszy tego typu przypadek
Do podobnej sytuacji doszło tydzień wcześniej w kościele św. Eugeniusza de Mazenood w Kędzierzynie-Koźle. Podczas mszy zasłabła tam starsza kobieta. Jak podaje portal Lokalna24.pl, kiedy ratownicy medyczni zjawili się na miejscu, ocenili stan 70-latki jako bardzo zły. Doszło do nagłego zatrzymania krążenia, w wyniku którego kobieta zmarła.
Zwłoki 70-latki przez kilka godzin znajdowały się w kościele. Portal donosi, że „niektórzy parafianie czuli się niezręcznie, widząc przy ławce zwłoki 70-paroletniej kobiety przykryte czarnym workiem”.
Jest to bardzo trudna sytuacja dla samego duszpasterza i nie ma tutaj rozwiązań idealnych. Wierni przychodzą w bardzo ważnej intencji do kościoła, a skoro prokurator zakazuje ruszania i przenoszenia ciała, to dla tych wiernych trzeba odprawić Mszę świętą i pomodlić się za tę osobę, która zmarła. To jest wręcz pozytywne, że cała wspólnota parafialna modli się za współparafiankę. Proboszcz powinien przychodzących na Mszę świętą poinformować o smutnym wydarzeniu i wskazać tym, których to gorszy lub czują się niekomfortowo (zwłaszcza z małymi dziećmi), że mogą opuścić kościół.
– tłumaczył zdarzenie rzecznik prasowy Diecezji Opolskiej ks. Joachim Kobienia.