×

Polscy kierowcy utknęli w Dover. Z pomocą ruszyli medycy i żołnierze WOT

Polscy kierowcy utknęli w Dover, po tym, gdy Francja zamknęła granicę dla pojazdów z Wielkiej Brytanii. Od środy mogą ją przekroczyć tylko osoby z negatywnym wynikiem testu. Medycy ruszyli na pomoc.

Nowa mutacja koronawirusa

W niedzielę, w związku z nową mutacją koronawirusa, jaka pojawiła się w Wielkiej Brytanii, francuskie władze podjęły decyzję o zamknięciu granicy dla pojazdów z Wysp. Polscy kierowcy ciężarówek, stojący w wielokilometrowym korku w Dover, znaleźli się w bardzo ciężkiej sytuacji.

W środę, na dzień przed Wigilią, granica została otwarta, jednak mogą ją przekroczyć tylko osoby z negatywnym wynikiem testu na koronawirusa. Przetestowanie kilku tysięcy kierowców może zająć wiele dni.

Z pomocą ruszyło 37 polskich medyków, którzy, kosztem własnych świąt, chcą pomóc kierowcom wrócić do rodzinnych domów. Jak ujawnia konsul RP w Londynie Mateusz Stąsiek:

Mamy nadzieję, że dzięki zoptymalizowaniu procedur uda się przetestować jak najwięcej osób. Warto podkreślić, że polscy medycy przylecieli pomóc brytyjskim i francuskim kolegom i testują nie tylko polskich kierowców, lecz wszystkich, choć w praktyce wielka liczba tych, którzy tu są, to Polacy.

Polscy lekarze zostaną w Dover do piątkowego poranka, następnie zmienią ich żołnierze WOT.

 

Polscy kierowcy utknęli w Dover

Wymazy od kierowców pobierane są przez okna kabin ciężarówek. Jeśli wynik okaże się negatywny, to wystarczy okazać go policjantom, by móc zjechać do Eurotunelu pod kanałem La Manche. Potem wynik należy przedstawić straży granicznej. Kierowcy z pozytywnym wynikiem testu są kierowani na kwarantannę do hotelu Holiday Inn w Rochester.

Sytuacja jest napięta. Niektórym już puszczają nerwy. Dochodzi nawet do przepychanek z policjantami pilnującymi porządku. W środę rano grupy kierowców zgromadziły się na otaczających port w Dover drogach, a niektórzy z nich próbowali wyładować swoją frustrację na urzędnikach i policjantach. Było słychać buczenie i gwizdy. Jak ujawnia jeden z polskich kierowców:

Stoję tutaj trzeci dzień, warunki są trudne – sanitariaty są zapchane, bo za dużo osób tutaj jest, dziś zamknięte zostały również prysznice, nie mamy dostępu do wody ani podstawowych środków higienicznych. Jedynie miejscowi Polacy przyjeżdżają, przywożąc wodę, jedzenie, owoce czy środki czystości, ale poza tym nikt się nami nie interesuje.

Inny dodaje, że w tej trudnej sytuacji przynajmniej Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii pokazali, że mają wielkie serca:

Pomaga nam Polonia, przywozi jakieś jedzenie, wodę, pastę do zębów. Warunki są trudne, nie mamy dostępu do prysznica, toalety są w opłakanym stanie, ale to i tak lepiej niż stać gdzieś tam na autostradzie. Często się mówi, że za granicą Polak Polakowi nie pomoże, a tymczasem to właśnie przede wszystkim Polacy nam pomagają, niektórzy nawet oferują nocleg w swoich domach.

Polacy, czekający w wielokilometrowym korku przed Dover stracili już nadzieję, że uda im się wrócić na święta do domów. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, być może zdążą… przed Nowym Rokiem.

 

Źródła: twitter.com, www.fakt.pl, www.se.pl
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować