×

Ciąg dalszy afery związanej z położną z Nowego Targu. Postawiono jej ultimatum

Afera wokół położnej z Nowego Targu nie cichnie. Po dwóch miesiącach od skandalicznego zwolnienia 48-letniej kobiety, szpital przedstawił jej nową propozycję. Treść umowy jest szokująca.

Czy maseczek rzeczywiście brakowało?

Przypomnijmy, że o postaci Renaty Piżanowskiej, czyli 48-letniej położnej zatrudnionej w szpitalu w Nowym Targu (województwo małopolskie) zrobiło się głośno w marcu. To właśnie wtedy wyszło na jaw, że w szpitalach i przychodniach w całej Polsce obowiązuje zakaz mówienia o koronawirusie i związanych z nim bolączkach służby zdrowia. Renata Piżanowska publicznie poinformowała o tym, że w szpitalach występują niedobory maseczek oraz sprzętu ochronnego. Niedługo później, jej szef Marek Wierzba zwolnił ją dyscyplinarne za ujawnianie tajnych informacji. Położna próbowała usprawiedliwiać się mówiąc, że bała się o zdrowie swoje oraz pacjentek.

Pokazałam swoje ręce po dyżurze oraz maseczkę, którą sama wykonałam, ponieważ brakowało ich na oddziale. Od 26 lat pracuje jako położna, która opiekuje się wcześniakami i ich mamami. Pracuję z kobietami i noworodkami, do których zbliżam się na mniej niż metr. Nie powinno tak być, że nie mam maseczek.

Warto zaznaczyć, że ograniczenie ilości środków ochronnych w Polsce trwało zaledwie tydzień. Braki szybko zostały uzupełnione i od niemal dwóch miesięcy szpitale i przychodnie mają pod dostatkiem maseczek, przyłbic, płynów dezynfekcyjnych oraz rękawiczek. Mimo to, nadal w mediach wciąż reklamowane są zbiórki sugerujące, że w placówkach medycznych lada chwila może zabraknąć sprzętu.

Skandaliczne ultimatum

Dyrekcja szpitala przedstawiła położnej propozycję powrotu do pracy. Zgodnie z warunkami proponowanymi przez placówkę położna z Nowego Targu może wrócić do pracy, jeśli zgodzi się podpisać tajną klauzulę milczenia na temat sytuacji w szpitalu. Kobieta musiałaby oświadczyć m.in., że informacje, które udostępniła w marcu na temat szpitala są nieprawdziwe. Oprócz tego, położna musiałaby się zobowiązać do zachowania w tajemnicy samego faktu zawarcia porozumienia i jego treści. Nie mogłaby również udzielać mediom żadnych informacji dotyczących swojego miejsca pracy. Obowiązek zachowania tajemnicy były bezterminowy, niezależnie od tego, jak długo będzie pracownikiem szpitala. Piżanowska następująco komentuje sprawę:

W zamian za ponowne przyjęcie do pracy miałam poświadczyć, że kłamałam. Sprawa zrobiła się polityczna, widzę, że musiały być naciski z góry na takie rozwiązanie tej sprawy.

Wydaje się oczywiste, że Piżanowska nie wróci do pracy w placówce. Wydarzenia sprzed kilku miesięcy oraz niechęć pracodawcy na pewno miałyby ogromny wpływ na atmosferę pracy. Marek Wierzba wystosował pismo, w którym wyjaśnił szczegóły umowy, którą zaproponowano położnej z Nowego Targu.

Projekt porozumienia pomiędzy Dyrekcją Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu a Panią Renatą Piżanowską-Zarytkiewicz zawierał warunek odwołania nieprawdziwych twierdzeń Pani Piżanowskiej-Zarytkiewicz jakoby w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym nie było środków ochrony osobistej. Propozycja poufności porozumienia była gestem dobrej woli wobec Pani Renaty Piżanowskiej-Zarytkiewicz, której domyślam się niezręcznie jest odwołać publicznie nieprawdziwe twierdzenia, które były powodem rozwiązania stosunku pracy. Nieprawdą jest, że podczas spotkania w sprawie zawarcia ewentualnego porozumienia wywierano na Panią Renatę  Piżanowską-Zarytkiewicz jakiekolwiek naciski.

Pani Renata twierdzi, że dopiero po jej interwencji w mediach społecznościowych każdy z członków personelu otrzymał po jednej maseczce i czapce na cały dyżur. Uważa, że gdyby nie podjęte przez nią działania, pracownicy byliby narażeni na masowe zakażenia.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter.com

Może Cię zainteresować