Policjant zmarł podczas interwencji. Pojechał do mężczyzny z myślami samobójczymi
Nikt nie zna dnia ani godziny. Aspirant Marcin Przygoda, dzielnicowy gminy Bodzentyn, odszedł w poniedziałek na wieczną służbę. Policjant zmarł podczas interwencji. Miał 47 lat. Pozostawił w żałobie żonę i osierocił troje dzieci.
Policjant zmarł podczas interwencji. Co się stało?
Około godziny 5 rano w poniedziałek dyżurny Policji w gminie Bodzentyn otrzymał telefon w związku z człowiekiem, który miał myśli samobójcze. Na interwencję udał się doświadczony aspirant Marcin Przygoda, dzielnicowy gminy Bodzentyn z 15-letnim stażem.
Mężczyzna, który chciał targnąć się na własne życie, żyje. Niestety, zdarzenie skończyło się niespodziewaną tragedią dla samego policjanta i jego najbliższych. Funkcjonariusz zmarł.
Na miejscu było już pogotowie. Człowiek, którego dotyczyło zgłoszenie zachowywał się spokojnie. W pewnym momencie aspirant Marcin Przygoda zasłabł i osunął się na ziemię. Załoga karetki ruszyła mu z pomocą, ale życia policjanta nie udało się uratować
– relacjonował podkomisarz Karol Macek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Policjant zmarł podczas interwencji. Kondolencje
Świętokrzyska policja straciła dobrego i oddanego funkcjonariusza. W związku z jego śmiercią, w sieci pojawiły się wyrazy uznania. Z wpisu dowiadujemy się również, że asp. Marcin Przygoda pozostawił po sobie żonę i troje dzieci.
W służbie dał się poznać jako świetny fachowiec, oddany sprawom bezpieczeństwa, doskonały policjant i dobry kolega. Był zaangażowany w pomoc miejscowej społeczności, włączając się w liczne inicjatywy, w tym zbiórki dla najuboższych. Marcin miał zaledwie 47 lat, pozostawił żonę i osierocił 3 dzieci
– czytamy w kondolencjach zamieszczonych na stronie świętokrzyskiej policji.
Spoczywaj w pokoju [*].
35-latek podpalił się pod komendą Policji. Nie miał żadnych transparentów.