×

Jan Szumański to Polak, który pracował przy WTC. Jego praca została doceniona

Pracował na przy zgliszczach po WTC. Dzisiaj mija 20. rocznica tego tragicznego zamachu. Wśród osób, które bezpośrednio brały udział w akcji pomocy, był Polak.

Pracował na przy zgliszczach po WTC. Rocznica tragicznego zdarzenia

Kiedy 20 lat temu padły pierwsze informacje o zamachu na dwie bliźniacze wieże w Nowym Jorku – cały świat zamarł. Niesamowita tragedia odcisnęła piętno nie tylko na Stanach Zjednoczonych, ale też na całym świecie. Wiele osób potraciło swoich bliskich, a w akcji ratunkowej śmierć ponieśli również strażacy i policjanci.

Wśród osób, które brały udział w pomocy był Polak – Jan Szumański. To on kierował jedną z ekip, które odgruzowywały WTC.

W Stanach mieszkał od lat

Tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce Jan Szumański wyemigrował do USA. Dzięki temu, że był inżynierem od razu znalazł pracę w Stanach. Zaczynał od budowania mostów, tuneli i wież i coraz bardziej awansował w branży budowlanej.

Kiedy wyjeżdżałem z Polski nie wiedziałem, jaki czeka mnie los. Przypadek sprawił, że znalazłem się w centrum wydarzeń, które obserwował cały świat

– mówi Jan Szumański w rozmowie z Faktem

„Popełniając błędy mogłem doprowadzić do wypadku”

Dzięki swojemu dużemu doświadczeniu Jan Szumański trafił do jednej z grup, która zajmowała się odgruzowywaniem zgliszcz. Przy odgruzowywaniu Strefy Zero, czyli miejsca, gdzie runęły wieże, pracował rok, codzienna harówka w miejscu olbrzymiej tragedii odcisnęła na nim swoje piętno. Całe swoje siły on i jego ekipa wkładali w ratowanie ludzi i porządkowanie tego miejsca.

Kierowało mną doświadczenie w zawodzie, logiczne myślenie. Emocje, uczucia zostawały ukrywane, blokowane. Trudno by było tam pracować, widząc przerażające ślady śmierci i cierpienia. Popełniając błędy, mogłem doprowadzić do wypadków, a nawet śmierci moich pracowników. Tylko w pierwsze dni odczuwałem wściekłość i żądzę zemsty na tych, którzy do tej tragedii doprowadzili

– opowiada Jan Szumański

Pracował na przy zgliszczach po WTC. Ten dzień pamięta dokładnie do dziś

Chociaż od zamachu minęło już 20 lat, to ten dzień dokładnie tkwi w pamięci polskiego inżyniera.

Widziałem, gdy płonęły. Gdy jechałem w stronę Manhattanu, mój brygadzista z tej kończącej się budowy, Polak, zadzwonił do mnie, mówiąc w panice, że pali się, że coś uderzyło, wszędzie lecą gruzy, jest pełno dymu. Na początku nie wierzyłem, myślałem, że to jakiś głupi żart, ale wtedy spojrzałem za okno, w stronę Manhattanu… Jedna z wież dymiła się i paliła. Zrozumiałem, że wydarzyło się coś poważnego. Nie wiedzieliśmy, co się stało, ale kazałem brygadziście brać ludzi i uciekać nad rzekę.

– relacjonuje Polak

Jan Szumański

Jan Szumański

„Nie możemy się poddać”

Mówi się, że jeśli ludzie mają dostęp do wody i jedzenia, to mogą przeżyć pod gruzami nawet dwa tygodnie. To właśnie z tą myślą pracowała ekipa Jana Szumańskiego. Przestali szukać dopiero wtedy, gdy padło oficjalne polecenie od miasta.

Zapach pamiętam bardzo dobrze. Słodki, pomieszany z dymami zapach śmierci został ze mną do dzisiaj.

Nie ukrywa, że praca przy odgruzowywaniu…pomogła mu. Dzięki temu zleceniu jego firma została zauważona i z małego przedsiębiorstwa stali się jedną z najbardziej znaczących firm budowlanych w Nowym Jorku. Wraz z rodziną przeprowadził się do lepszej dzielnicy i kupił większy i bardziej komfortowy dom. Za tytaniczną pracę, jaką wykonał pewne jest, że mu się to po prostu należało.

Źródła: www.fakt.pl
Fotografie: Jan Szumański

Może Cię zainteresować