×

Śmiertelnie potrącił kobietę, ale nie poszedł do więzienia. Wkrótce doprowadził do drugiej tragedii

Do tragicznego w skutkach wypadku drogowego doszło 29 maja na ulicy Parkowej w Karpaczu. Z tego, co udało się ustalić policji 35-letni mężczyzna jadący samochodem marki VW Passat, zderzył się czołowo z motorowerem kierowanym przez 66-letniego mieszkańca Karpacza, który zginął na miejscu. Mimo wszelkich prób reanimowania, nie udało się uratować 66-latka. Podinsp. Edyta Bagrowska, rzecznik KMP w Jeleniej Górze, mówi:

Ze wstępnych ustaleń wynika, że 35-letni kierujący pojazdem marki VW Passat z nieustalonych przyczyn zderzył się czołowo z motorowerem, którym kierował 66-letni mieszkaniec Karpacza. W wyniku zdarzenia i odniesionych obrażeń, poszkodowany mężczyzna pomimo reanimacji zmarł na miejscu. Kierującemu pojazdem pobrano krew do badań. Został zatrzymany w policyjnym areszcie

Ogromna tragedia

Na stronie wiadomosci.gazeta.pl pojawiła się informacja jakoby mężczyzna, który odebrał życie 66-letniemu mężczyźnie, kilka tygodni wcześniej potrącił śmiertelnie na pasach staruszkę. Sąd Rejonowy z Jeleniej Górze uznał go winnego i wydał wyrok roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Dla wielu ta decyzja sądu była niezrozumiała. Do tego nadal mógł siadać za kierownicą!

Po drugim śmiertelnym wypadku zatrzymano prawo jazdy mężczyźnie i grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. Jednak do rozpoczęcia sprawy nie przebywa w areszcie. Prokuratura wniosła o tymczasowy areszt, jednak Sąd Rejonowy nie przychylił się do tej prośby. Marcin Piekarski z Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze w czasie opuszczania sali rozpraw tak powiedział dziennikarzom tvn24.pl:

W ocenie sądu nie ma zagrożenia dla prawidłowego toku tego postępowania ze strony podejrzanego. Tomasz L. ma stałą pracę, miejsce zamieszkania, dwoje dzieci i to jest gwarancja tego, że nie będzie utrudniał tego postępowania

Dwie osoby straciły życie…

Komentujący nie mogą oprzeć się pokusie wyrażania swojego zdania w tej sprawie. Dla wielu jasnym jest, że gdyby 35-latkowi odebrać prawo jazdy po pierwszej tragedii, nie doszłoby do drugiej. Jednak teraz nic nie cofnie czasu i można tylko snuć przypuszczenia…

Może Cię zainteresować