×

Zaleźli rozczłonkowane ciało. Prokuratura twierdzi, że mordercą jest… pies!

W Lublinie doszło do ogromnej tragedii. Policjanci odkryli zwłoki w jednym z tamtejszych mieszkań. Ciało mężczyzny było rozczłonkowane. Okazało się, że to pies rasy amstaff odgryzł właścicielowi głowę. Śledczy nie są jeszcze pewni, czy mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych, czy to zwierzę przyczyniło się do jego śmierci.

Sąsiedzi słyszeli szczekanie psa

Policjanci dokonali makabrycznego odkrycia w środę 2 października. Mieszkańcy jednego z lubelskich bloków przy ulicy Motorowej byli zaniepokojeni zachowaniem psa. Zwierzę głośno wyło, więc stwierdzili, że od jakiegoś czasu musi być zamknięte w mieszkaniu. Na miejsce wezwali straż pożarną oraz policję.

Pies zmasakrował ciało i odgryzł właścicielowi głowę

Mundurowi stwierdzili, że rzeczywiście mają podstawy do wejścia do lokalu. Zamarli, gdy otworzyli drzwi. Ich oczom ukazały się rozczłonkowane zwłoki 42-latka. Ciało mężczyzny zmasakrował jego pies rasy amstaff. Sprawę skomentował Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji:

W mieszkaniu ujawniono zwłoki 42-letniego mężczyzny, mieszkańca Lublin. Wstępne oględziny wskazywały, że do jego śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Na miejscu przeprowadzono czynności pod nadzorem prokuratora, który będzie wyjaśniał dokładne okoliczności spraw

Dziennikarzom z portalu „Dziennik Wschodni” udało się ustalić, że ciało było pozbawione głowy. Z kolei zaawansowany stan rozkładu ciała wskazywał, że 42-latek musiał zginąć przynajmniej kilka dni wcześniej. Organy wewnętrzne również były poważnie naruszone.

Pies odgryzł właścicielowi głowę, ale czy zabił?

Funkcjonariusze wciąż mają jeszcze wątpliwości, czy mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych i dopiero wtedy pies żerował na jego ciele. Podkreślają jednak, że nie można wykluczyć teorii, że to pies zaatakował i zabił właściciela. Tę kwestię oraz dokładną datę zgonu ustali lekarz medycyny sądowej przeprowadzający sekcję zwłok. Na razie pies trafił do schroniska. Najprawdopodobniej biegły wyda opinię behawioralną dotyczącą zachowania zwierzęcia.

Psy zagryzły mężczyznę w Jeleniej Górze

Do podobnego zderzania doszło zaledwie kilka dni temu w Jeleniej Górze. Przypadkowi przechodnie zgłosili na policję, że za ogrodzeniem składu opału zauważyli niedającego oznak życia mężczyznę. Wszędzie było pełno krwi, a 64-latek był jednocześnie gryziony przez cztery owczarki niemieckie.

Służby natychmiast ruszyły na pomoc. Policjanci z pomocą ratowników odgonili psy z użyciem kamieni i sygnałów dźwiękowych. Jednak było już za późno na pomoc mężczyźnie. Ratownicy nie zdołali przywrócić funkcji życiowych. Ciało 64-latka było pokryte licznymi ugryzieniami.

Wikipedia

Wikipedia

Niestety w przypadku ochroniarza z Jeleniej Góry sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było wykrwawienie. To z dużym prawdopodobieństwem wskazuje, że mężczyzna żył, kiedy zaatakowały go psy. Jednak ostateczne wątpliwości rozwieje badanie histopatologiczne. Na razie nie wiadomo co stanie się ze zwierzętami.

Aktualizacja 04.10.2019, godz. 10:40

Pojawiły się wstępne wyniki sekcji zwłok zmarłego mężczyzny. Wskazały one, że do jego śmierci nie przyczynił się pies, ani osoby trzecie. Prokurator Paweł Majka w rozmowie z mediami powiedział:

Nie udało się ustalić przyczyny zgonu 42-latka. Natomiast to, co ustalono to fakt, że pies zaczął żerować na zwłokach swojego właściciela dopiero po jego śmierci. Pełne wyniki sekcji zwłok będą znane za ok. 2-3 tygodnie

Co do psa to nic nie wskazuje na to, żeby pies miałby być uśpiony. Kiedy był zabierany przez pracowników schroniska, nie wykazywał agresji, a raczej był grzeczny i posłuszny. Wszystko wskazuje na to, że siedział zamknięty w mieszkaniu przez około tydzień i był po prostu głodny

Może Cię zainteresować