×

63-latka umierała na schodach w szpitalu. Rodzina błagała o pomoc personel

Pacjentka zmarła na schodach szpitala, ponieważ żaden z medyków nie zechciał udzielić jej pomocy. Rodzina 63-letniej kobiety obserwowała jej śmierć, nie mogąc nic zrobić. Do tej sytuacji nigdy by nie doszło, gdyby nie paraliż systemu opieki zdrowotnej spowodowany nadmiernym skupieniem na koronawirusie.

Koronawirus zabija, ale nie zakażonych

Epidemia COVID-19 zbiera śmiertelne żniwo nie tylko wśród zakażonych koronawirusem, ale przede wszystkim wśród chorych, którzy ze względu na ograniczenie świadczeń zdrowotnych nie mają szans na dostęp do diagnostyki i leczenia. Każdego miesiąca przybywa osób, które zmarły, ponieważ priorytetem była pomoc nosicielom koronawirusa oraz masowe szczepienia, a nie leczenie przewlekle chorych.

Jednym z takich przypadków jest sytuacja, która miała miejsce 29 marca w szpitalu w Sławnie. Tego dnia do budynku placówki zgłosiła się wraz ze swoim zięciem i córką, 63-letnia kobieta. Po porannej wizycie u lekarza rodzinnego, pacjentka otrzymała polecenie, aby jak najszybciej zgłosić się do szpitala. Od kilku dni skarżyła się na złe samopoczucie. Z relacji rodziny zmarłej wynika, że kobieta od razu udała się na oddział wewnętrzny. Gdy szła po schodach, niespodziewanie poczuła się bardzo słabo. Usiadła, aby chwilę odpocząć. Niestety z każdą minutą jej stan się pogarszał. Pacjentka traciła przytomność.

Pacjentka zmarła na schodach szpitala

Widząc, że stan matki jest zły, jej córka wielokrotnie apelowała do pracowników o pomoc. Niestety zamiast zająć się chorą, jedna z pielęgniarek poleciła rodzinie dzwonić na numery telefonów zamieszczone na drzwiach. Medycy nie chcieli wpuścić pacjentki na oddział, usprawiedliwiając się istniejącym zagrożeniem epidemicznym. Pomimo tego, że chora dysponowała negatywnym testem na obecność koronawirusa, lekarze nie udzielili jej żadnej pomocy. Rodzina przez ponad 20 minut czekała na pomoc. Gdy na schodach nareszcie zjawił się lekarz, kobieta nie żyła.

Dyrektor szpitala w Sławnie, Tomasz Walasek odniósł się do wydarzenia. Przyznał, że incydent miał miejsce i obecnie trwa wyjaśnianie sprawy.

Nie chowamy głowy w piasek. Sprawdzamy bilingi, rozmawiamy z lekarzami i pielęgniarkami.

Jego zdaniem jednak, kobieta wcale nie czekała na pomoc aż tak długo. Twierdzi, że okres oczekiwania wynosił między 12 a 14 minut.

W tym czasie były prowadzone rozmowy z szpitalem w Szczecinku, żeby przejąć pacjenta oraz przyjmowano innego pacjenta z bardzo silnym nowotworem.

Skarga na szpital

Dyrektor szpitala utrzymuje, że zaraz po uzyskaniu informacji o złym stanie pacjentki, lekarz przebrał się i przyszedł do niej. Trwają procedury mające na celu ustalenie, czy rzeczywiście pielęgniarka wykazała się brakiem empatycznego podejścia do rodziny oraz samej chorej. Bliscy zmarłej 12 kwietnia złożyli oficjalną skargę do szpitala. Przysługuje im także możliwość zgłoszenia sprawy do rzecznika praw pacjenta, jak również do prokuratury.

Przypadków zaniedbań wynikających z pandemii COVID-19 jest znacznie więcej. Niedawno media obiegła wieść o śmierci 27-latki, która ze względu na odwołanie badań profilaktycznych, zmarła na nowotwór.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter, maps.google

Może Cię zainteresować