×

Miejsce śmierci 4-latka zabitego przez tramwaj. Widok rozrywa serce na kawałki

Ta tragedia poruszyła mieszkańców Warszawy i nie tylko. Chłopiec zginął na oczach swojej babci i wielu przypadkowych świadków. Jak dziś wygląda miejsce śmierci 4-latka zabitego przez tramwaj?

4-latek ciągnięty przez tramwaj nie żyje. Mieszkańcy Warszawy są poruszeni

12 sierpnia w Warszawie 4-letni chłopiec zginął, ciągnięty przez tramwaj kilkadziesiąt metrów po kamieniach. Wcześniej nóżka dziecka została przytrzaśnięta przez drzwi pojazdu. Chociaż pasażerowie zareagowali błyskawicznie, hamulec awaryjny nie zadziałał od razu. Chłopiec nie miał szans na przeżycie. Zmarł w wyniku poniesionych obrażeń.

Ta tragedia zasmuciła wielu Polaków. Przypadkowi świadkowie płakali. Emocji nie potrafili ukryć nawet funkcjonariusze, którzy na co dzień mają do czynienia z wieloma wypadkami.

Babcia 4-latka, która feralnego dnia opiekowała się chłopcem, jest w bardzo złym stanie psychicznym. Podobnie jak motorniczy, który prowadził tramwaj, gdy doszło do nieszczęścia.

Od wypadku minęło kilka dni, ale świadkowie zdarzenia jeszcze długo nie otrząsną się po tym, co zobaczyli na ul. Jagiellońskiej, pomiędzy dwoma przystankami: PIMOT i Batalion „Platerówek”.

Miejsce śmierci 4-latka zabitego przez tramwaj. Ten widok łamie serce

13 sierpnia, a więc dzień po tragedii, na ul. Jagiellońskiej ktoś zapalił znicz z wizerunkiem aniołka. Być może ta sama osoba przyniosła również białą różyczkę – kwiat, który symbolizuje niewinność. Ten widok chwyta za serce i wyciska łzy…

Trwa dochodzenie w sprawie śmiertelnego wypadku. Prowadzi je Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Z nowych ustaleń wynika, że chłopiec mógłby żyć, gdyby zadziałały systemy bezpieczeństwa. Niestety stało się inaczej.

Jesteśmy wstrząśnięci i poruszeni tą tragedią

– mówi Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka prasowa Tramwajów Warszawskich.

Fotografie: TVN24 (miniatura wpisu), Facebook, "Fakty" TVN

Może Cię zainteresować