×

Niektórzy uważają, że jest złą matką i nigdy nie powinna mieć dzieci. Wszystko przez jej wygląd

Wiele osób wciąż uważa, że tatuaże lub kolczyki na ciele świadczą o złym stylu życia i niechlujstwie. Mimo tego, że takie modyfikacje ciała stają się coraz popularniejsze, to ludzie wierzą, że tatuaże mają tylko ci, którzy byli w więzieniu lub należą do gangu, a piercing wykonują najgorsze subkultury.

Mam tatuaże, jestem matką

Agnieszka wielokrotnie spotykała się z niepochlebnymi opiniami na temat swojego wyglądu. Od najmłodszych lat fascynowała się kolczykami i tatuażami, przez co nigdy nie była do końca rozumiana przez najbliższych. Dorastała w rodzinie, w której nikt nie miał tatuaży, ani żadnych wymyślnych kolczyków. Jej mama, babcia, kuzynki i ciotki miały przekłute uszy, ale nic więcej. Skóra u członków jej rodziny była nieskazitelna i „czysta” – według niektórych „perfekcyjna”, ale nie dla niej.

Modyfikacje ciała przyszły nagle i nie wiadomo skąd. Kiedy Aga miała 12 lat chciała zafarbować włosy. Nie na blond czy rudo, to miał być jakiś szalony kolor. Oprócz tego miał pojawić się kolczyk w pępku. Wkrótce, jako nastolatka, pojawiły się pierwsze plany tatuażu. Początkowo Agnieszka rysowała wzory żelowym długopisem, wkrótce jednak nie mogła przestać myśleć o prawdziwym i trwałym rysunku.

Moja mama pozwoliła mi na zrobienie drugiej dziurki w uchu oraz przebicie chrząstki z okazji 16. urodzin, ale to było wszystko na co mogła się zgodzić. Wszystkie plany musiały poczekać aż będę pełnoletnia i dorosła. Ale byłam tak bardzo impulsywna, nie mogłam zaczekać, nie chciałam zaczekać. W dniu moich 18. urodzin natychmiast pobiegłam zrobić sobie tatuaż. Musiałam pokazać wszystkim jak bardzo dorosła jestem. To był buntowniczy tatuaż. To był głupi tatuaż.

Mimo wczesnej decyzji Agnieszka nie żałuje, że posiada którykolwiek ze swoich tatuaży czy kolczyków, a tych ma sporo

Tatuaże pokrywają znaczną część jej ciała m.in. żebro, udo, nadgarstek oraz całą rękę. Pierwszy tatuaż pojawił się nie tylko z miłości do wzorów na skórze, lecz dlatego, że Agnieszka w końcu mogła zrobić to, co chciała zrobić. Oprócz tatuaży ma też 14 kolczyków. Do pełni szczęścia potrzebuje tylko akceptacji innych osób.

Niestety nasze społeczeństwo wciąż jest zamknięte na „odmienność”. Boimy się osób, które wyglądają lub zachowują się inaczej. Nie chcemy zadawać się z tymi, którzy są chorzy lub kochają w inny sposób, bo „przecież jeszcze możemy się zarazić”. Każdy z nas jest człowiekiem i każdy powinien być sobie równy, niestety często o tym zapominamy. Agnieszka zmaga się z dużym problemem, ponieważ została mamą. Ma kochającą rodzinę i cudowną córeczkę, a to sprawiło, że ludzie jeszcze bardziej krytykują jej wygląd.

Moje kolczyki nie powinny określać mnie w kryteriach masochistycznej, wiecznie wkurzonej kobiety, z masą wyroków na karku. Moje tatuaże opisują mnie i mój charakter, niestety sprawiają też, że mam problem ze znalezieniem dobrej pracy, za to nikomu nie stoi na przeszkodzie nazwać mnie „złą matką”. To wszystko przez to, że wyglądam inaczej.

Ciągle słyszę od innych:

„Co na to Twoja matka?”

„Co powiesz swojej córce jak dorośnie? Jak wytłumaczysz jej wygląd swojego ciała?”

„Kiedyś będziesz stara i pomarszczona, pomyślałaś o tym?”

„Po co to sobie zrobiłaś? Przecież jesteś taką ładną kobietą…”

„Nie żałujesz tych tatuaży? No wiesz, w końcu teraz jesteś matką.”

„Z takim wyglądem, nie powinnaś w ogóle mieć dzieci!”

Te słowa wprawiają mnie w zakłopotanie, ale z drugiej strony, dlaczego mam się komuś tłumaczyć? Każdy robi ze swoim życiem i ciałem, to na co ma ochotę. Co powiem swojej córce? To, że jej matka kocha sztukę i wyrażanie siebie. To, że jestem „inna” i zarazem „wyjątkowa” i jestem z tego cholernie dumna. To, że moje tatuaże sprawiają, że czuję się piękna i kobieca. To, że moje zmiany w wyglądzie pokazują mnie taką jaka jestem.

Agnieszka zdaje sobie sprawę, że nie każdy rozumie jej decyzje i nie wszyscy są fanami tatuaży i piercingu, jednak nie oznacza to, że ludzie mogą oceniać ją po wyglądzie i mówić, że jest złą matką

Wychowuje moją córkę najlepiej jak potrafię. Kiedy potrzebuje żebym była blisko i ją przytuliła, zawsze jestem przy niej. Kiedy chce zrobić coś sama i rozwijać swoje umiejętności, pozwalam jej na samodzielność. Uczę ją, że nie ma nic złego w proszeniu o pomoc, że zawsze trzeba dziękować i przepraszać. Ale jestem też aktywną mamą. Staram się rozwijać jej pasję – popołudniami śpiewamy, chodzimy na basen. Co tydzień udajemy się na trampoliny, śmiejemy się i skaczemy aż do upadłego. Mam nadzieję, że dzięki temu, że wyglądam tak jak wyglądam moja córka wyrośnie na silną i niezależną kobietę, która będzie tolerancyjna dla wszystkich bez względu na to jak wyglądają. W życiu nie liczy się tylko to. Mam nadzieję, że kiedyś wszyscy to zrozumieją…

*Zdjęcia mają charakter poglądowy.

Może Cię zainteresować