×

Lekarz chciał założyć cewnik chorej na raka pacjentce. Kobieta stanowczo odmówiła

Marco Deplano pochodzi z Sardynii i na co dzień pracuje jako urolog. Choć jest stosunkowo młodym lekarzem, ze względu na charakter swojej profesji spotkał się już wieloma różnymi, niekiedy bardzo dziwnymi sytuacjami. Część z nich miała oczywiście pozytywne zakończenia, ale były też takie, które kończyły się inaczej niż wyobrażał to sobie dany pacjent czy nawet sam lekarz. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj wizyta starszej kobiety, która zrobiła na Marco wyjątkowo duże wrażenie. Urolog był tak bardzo poruszony tym spotkaniem, że postanowił opisać całą sytuację na swoim Facebooku. Kiedy przeczytasz jego treść, zrozumiesz, dlaczego tak zrobił.

Facebook / MarcoDeplano

Facebook / MarcoDeplano

Dzisiaj otrzymałem telefon, aby przeprowadzić konsultację na innym oddziale. Chodziło o pacjentkę z zaawansowanym nowotworem. Kobieta cierpiała na niewydolność nerek spowodowaną uciskiem moczowodów. Pacjentka miała między 70, a 80 lat, rude włosy i pomalowane na różowo paznokcie.

Ja: Dzień dobry pani.

Pacjentka: Dzień dobry panie doktorze.

Spojrzałem w jej kartę, przeprowadziłem badanie i powtórzyłem USG.

Ja: Proszę pani, ma pani problem z nerkami. Nie mogą naturalnie pozbywać się moczu, więc będziemy musieli umieścić w nich specjalne cewniki, które pozwolą na normalne oddawanie moczu. Będzie pani oddawać mocz poprzez dwie rurki połączone z dwoma woreczkami.

Pacjentka: Przepraszam panie doktorze, czy to znaczy, że będę mieć drugi woreczek również z tyłu?

(Kobieta miała już kolostomię)

Ja: Tak proszę pani.

Nastąpiła długa cisza. Trwała w nieskończoność. W końcu jednak kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.

Pacjentka: Przepraszam, jak się pan nazywa?

Ja: Deplano.

Pacjentka: Nie, chodzi mi o imię.

Ja: Marco.

Pacjentka: Marco… jakie piękne imię. Ma pan chwilkę?

Ja: Tak, oczywiście.

Pacjentka: Wie pan, że jestem już martwa, prawda?

Ja: Przepraszam, ale nie rozumiem.

Pacjentka: Umarłam 15 lat temu, gdy mój 33-letni syn miał zawał i odszedł. Tamtego dnia również i ja umarłam.

Ja: Przykro mi.

Facebook / MarcoDeplano

Facebook / MarcoDeplano

Pacjentka: Wtedy umarłam. Umarłam jeszcze raz dziesięć lat później, gdy wykryto u mnie tę chorobę. Teraz już nie muszę udawać. Moje dzieci potrafią się sobą zająć. Wnuki też. Ja chce dołączyć do syna. Jaki jest sens życia przez dodatkowe kilka dni z tymi workami, cierpiąc i sprawiając problem moim bliskim? Mam godność. Czy będzie pan urażony, jeśli odmówię jakiegokolwiek leczenia? Jestem zmęczona. Jestem gotowa oddać się w ręce Boga. Proszę powiedzieć mi prawdę, czy będę cierpieć?

Ja: Nie proszę pani. Może pani zrobić cokolwiek uzna za słuszne, ale podpięcie tych dwóch worków…

Pacjentka: Marco, powiedziałam „nie”. To moje życie, podjęłam decyzję. Jeśli chcesz coś zrobić, zatrzymaj transfuzję, abym mogła iść do domu i zjeść lody z moim wnukiem.

Wszystko, co mówiła, obnażało moją obronę, jakby odrywała płatki kwiatów. Zapomniałem o swoim zmęczeniu, złości i frustracji, o wszystkim. Zapomniałem o latach studiów, tysiącach książek, które przeczytałem, zasadach i faktach. Czułem się nagi i rozbrojony wobec szczerości tej kobiety. Wobec jej świadomości śmierci.

Facebook / MarcoDeplano

Facebook / MarcoDeplano

Obróciłem się i zacząłem pisać w jej karcie, aby pielęgniarka nie widziała łez w moich oczach. Byłem poruszony. Każdy, kto mnie zna, wie że nie zachowywałem się, jak ja.

Pacjentka: Marco, czy to cię poruszyło?

Ja:Tak, trochę proszę pani. Przepraszam.

Pacjentka: Nie, to miłe. Dziękuję. To sprawia, że czuję się ważna. Posłuchaj, mam prośbę. Jeśli któreś z moich dzieci przyjdzie i będzie robić ci awanturę, zadzwoń do mnie. Powiem im, aby przestały. Napisz im, że wszystko jest w porządku, OK?

Ja: Tak jest, proszę pani.

Pacjentka: Marco, czy mogę prosić o coś jeszcze?

Ja: Oczywiście.

Pacjentka: Jesteś wyjątkowy. Wiem, że zajdziesz daleko. Daj mi buzi tak, jakbyś był moim synem.

Ja: Dobrze.

Pacjentka: Będę się za ciebie modlić. I za mojego syna. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.

Ja: Również na to liczę, proszę pani.

W tym momencie była najpiękniejszą osobą na świecie: promienna, pewna siebie, matka, babcia – czysta miłość.

Dała mi największą lekcję w moim życiu przy użyciu tych prostych słów. Śmierć to ostatni element życia. Nie ma potrzeby lęku, niepokoju czy egoizmu. To coś, czego nie nauczą cię lata studiów. Czułem się wtedy taki mały wobec jej wielkości.

Cierpienie to część miłości. Łączy ono ludzi nawet bardziej niż sama miłość. Czasami miłe słowo jest o wiele silniejsze niż potężny lek. Cokolwiek uważasz, ciesz się swoją podróżą.

Facebook / MarcoDeplano

Facebook / MarcoDeplano

To, co miało być dla Marco tylko rutynowym badaniem pacjentki, skończyło się na łzach i niewyobrażalnych emocjach, które towarzyszyły lekarzowi podczas całego spotkania. Wcale się temu nie dziwimy, bo sposób, w jaki zachowała się staruszka, chwyta za serce…

Może Cię zainteresować