×

Ratownicy medyczni byli załamani stanem 4-miesięcznej Laury. Wezwali na miejsce policję

W styczniu tego roku 35-letni Marcin wezwał do swojego domu pogotowie. Po przyjeździe karetki na miejsce, okazało się, że znajduje się tam 4-miesięczne niemowlę, które jest nieprzytomne, oraz dwoje dzieci w wieku 2 i 6 lat, a ich rodzice są kompletnie pijani.

Ranne dziecko

Po przybyciu pogotowia 35-latek tłumaczył, że nie było go w domu. Gdy wrócił, zastał swoją 4-miesięczną córeczkę nieprzytomną. Do wypadku doszło, kiedy dziewczynka znajdowała się po opieką swojej matki, Moniki. Kobieta była pod wpływem alkoholu. W jej krwi znajdowało się 1,5 promila. Widać było również, że ojciec także jest pijany. Wezwano więc policję. W jego krwi znajdowało się 2,5 promila.

Czteromiesięczna Laura trafiła do szpitala z ciężkim urazem głowy. Okazało się, że miała dwustronne złamanie kości ciemieniowej. Niestety, mimo że lekarze walczyli o jej życie ze wszystkich sił, nie udało się jej uratować. Zmarła po 13 dniach.

Tragedii można było uniknąć

Według ustaleń dziennikarzy TVN24 tego potwornego nieszczęścia można było uniknąć. Jednak nikt nie pokwapił się, aby odebrać dzieci nieodpowiedzialnym rodzicom we właściwym momencie. Monika oraz jej partner już kilkakrotnie otrzymywali od sądu kolejne szanse na poprawę. Rodzina od 2016 roku miała przydzielony nadzór kuratora. Na jaw wyszło, że wszyscy wiedzieli o problemach z alkoholem w tej rodzinie. Para miała urzędowy nakaz leczenia, ale nic sobie z tego nie robiła. Ani Monika, ani Marcin nie stawiali się na wezwania. Zamiast tego w ich mieszkaniu bardzo często odbywały się mocno zakrapiane imprezy. W rodzinie dochodziło też do przemocy, a policja w 2017 roku interweniowała tam aż 21 razy.

Opieka w kratkę

Od stycznia ubiegłego roku Monika i Marcin mieli przyznanego asystenta rodzinnego. Według niego, zdarzał się czas, że w mieszkaniu tej dwójki wszystko było w porządku, ale i były gorsze dni. Rodzina otrzymywała w sumie 3200 złotych świadczeń z opieki społecznej. Po wypadku pozostała dwójka maluchów trafiła do domu dziecka.

Wciąż trwa śledztwo mające na celu wyjaśnianie okoliczności wypadku, w wyniku którego 4-miesięczna Laura zmarła. Prokurator Marta Zawada-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach poinformowała:

Podejrzana o zabójstwo, kobieta nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej przestępstwa i odmówiła składania wyjaśnień.

Jest tymczasowo aresztowana. Prokurator w toku śledztwa wyjaśnia także, czy opieka nad wszystkimi dziećmi w tej rodzinnie sprawowana była w sposób prawidłowy

35-letni Marcin usłyszał zarzut narażenia dziecka na utratę życia lub zdrowia i dostał nadzór policyjny. Z kolei matce dziewczynki grozi dożywocie.

Może Cię zainteresować