×

Nazwano ją najbrzydszą kobietą świata. Dopiero 153 lata po śmierci została pochowana

Uroda jest kwestią gustu, dlatego też nie powinno nas martwić to, że jednej osobie podobamy się bardziej, a drugiej mniej. Jednak wiele osób uważa, że są pewne normy. Założyć można, że broda i wąsy to atrybuty męskości, które raczej na próżno szukać wśród kobiet. Okazuje się jednak, że pewne zmiany w gospodarce hormonalnej mogą doprowadzić do tego, że i panie mają czasem subtelny zarost na twarzy. Do ich grona z pewnością należała Julia Pastrana, która w pewnym momencie została nawet okrzyknięta najbrzydszą kobietą na świecie. Czy słusznie? Czy ktoś ma w ogóle prawo do tego, aby w ten sposób oceniać innych?

Życie na pokaz

Nie miała lekko… Urodziła się w 1834 roku i codziennie musiała liczyć się z tym, że usłyszy coś niemiłego pod swoim kątem. Namówiona przez swojego partnera zaczęła występować jako wybryk natury, który ludzie mogli zobaczyć na żywo w popularnych wówczas występach typu 'freak show’. Na plakatach pojawiały się zachęcające hasła, które wprost sugerowały, że czegoś tak dziwnego długo nikt z oglądających nie zobaczy.

Pokryta włosami

Jej całe ciało było owłosione, wliczając wewnętrzną część dłoni i stopy. Kobieta cierpiała na hipertrichozę, która charakteryzowała się tym, że na całym ciele nadmiernie rośnie owłosienie. Niestety ludzie nie potrafili tego pojąć i wielu z nich sugerowało, że na pewno jej matka musiała mieć bliższy kontakt z orangutanem, ponieważ Julia jest bardzo do tych zwierząt podobna. I mimo że anatom Samuel Kneeland odkrył, dlaczego kobieta tak wygląda, społeczeństwo i tak miało swoje zdanie, które tak bardzo raniło kobietę.

Wśród ludzi, ale samotna

Jej mąż potraktował ją jako inwestycję, która może przynosić zysk. Wiedział, że ślub z najbrzydszą kobietą na świecie, może się opłacać. Już wtedy była bogata i mogła zapewnić ukochanemu spokojne życie. Nie miała przyjaciół, a jedynym zwierzchnikiem tajemnic nie był mąż, a dyrektor cyrku. Dobrze wiedział przez co przechodziła i jak bardzo bolały ją wszystkie słowa z łatwością rzucane w jej stronę.

Złamane sercem

W 1860 urodziła syna, który w wyniku komplikacji zmarł tuż po porodzie. Lekarze zdradzili, że wyglądem przypominał swoją matkę. Stan kobiety z godziny na godzinę pogorszył się do tego stopnia, że zmarła 35 godzin po porodzie. Mówi się, że dołączyła do swojego ukochanego Theodora, ponieważ nie mogła znieść tego psychicznego bólu związanego ze śmiercią dziecka.

Karygodne zachowanie męża

Mąż kobiety, Theodore Lent, nie mógł uwierzyć, że więcej nie będzie mieć kury znoszącej złote jaja. Nie wyobrażał sobie, że nagle przestanie czerpać z tego jakiekolwiek profity. W czasie pobytu żony w szpitalu zaprzyjaźnił się z doktorem Sokolovem z Uniwersytetu Moskiewskiego, który był ekspertem w dziedzinie balsamowania zwłok. Wdowiec miał w głowie plan, którego nie wahał się zrealizować.

Theodore wyruszył w kolejne tournee ze swoją zmarłą żoną, która została zmumifikowana do tego stopnia, że wyglądała jak żywa. Jakby tego było mało, mężczyzna wkrótce poznał młodą kobietę, która także na swoim ciele miała bujne owłosienie. Theodore poprosił ją o rękę i… zmuszał do występowania na tle zwłok zmarłej żony i małego synka!

Julia Pastrana długo nie zaznała spokoju. Razem z synkiem byli wystawiani na ocenę innych. Dopiero w 2013 roku (!) pewna pochodząca z Meksyku artystka wywalczyła to, aby zwłoki matki i dziecka zostały z szacunkiem pochowane. Po tylu latach bezsensownej tułaczki w końcu mogła liczyć na spokój.

Może Cię zainteresować