Wyznanie lekarki: „Czasem po 5-6 godz mamy dopiero czas, żeby się czegoś napić”
Horror w służbie zdrowia dotyka nie tylko pacjentów, czekających, czasem bez skutku, na SOR-ach i w karetkach. Piekło przeżywa także personel medyczny.
Alarmująca sytuacja epidemiologiczna
W piątek 23 października w Polsce odnotowano kolejny rekordowy przyrost zakażeń koronawirusem. Tego dnia potwierdzono 13 632 nowych zachorowań na Covid-19 i śmierć 153 osób. 10788 pacjentów znajduje się w szpitalach, z czego 852 pod respiratorami.
W tej ekstremalnie ciężkiej sytuacji personel medyczny leczy jeszcze pacjentów, cierpiących na inne schorzenia. Jak tłumaczy doktor Beata Osińska, lekarz specjalista medycyny rodzinnej i kierownik Grupowej Praktyki Lekarzy Rodzinnych MED-OPOR we Wrocławiu we Wstajesz i wiesz:
Musimy myśleć o zwykłej pracy, którą wykonujemy na co dzień. Musieliśmy wypracować sobie system obecnej pracy. Rano selekcjonujemy pacjentów, to znaczy dostajemy listę pacjentów, do których musimy zadzwonić. Po takiej teleporadzie klasyfikujemy ich jak na SOR-ach, na kolor zielony, żółty i czerwony.
Horror w służbie zdrowia
Oprócz diagnozowania pacjentów covideowych, przychodnie zajmują się tym, co zwykle: przepisują antybiotyki na anginę, szczepią dzieci, kierują pacjentów do specjalistów w sprawach związanych na przykład z bólem kręgosłupa czy kołataniem serca, a wszystko to w „kosmicznych” kombinezonach. Jak potwierdza lekarka:
Od kilku tygodni, od kiedy zwiększyła się liczba pacjentów, u których wykrywamy zakażenia wirusem COVID, zaczęliśmy w takich kombinezonach pracować . Niestety, jak wiemy z doświadczenia, również personel medyczny przenosi to zakażenie.
Na szczęście w drugiej fali pandemii sprzętu ochronnego nie brakuje, bo personel zadbał o to zawczasu i przez całe lato gromadził zapasy. Deficyt występuje za to w zakresie sił i snu:
To są emocje, które towarzyszą nam ze zdwojoną siłą, z jednej strony ze względu na wielu pacjentów, jakich przyjmujemy, ale też bardzo dużo telefonów, które są wykonywane do nas. Często jest tak, że po 5-6 godzinach możemy się czegokolwiek napić, po prostu na to nie ma fizycznie czasu.