×

Dramatyczne wspomnienia więźniów z Auschwitz. „Codziennie myślałem, że dziś mnie zabiją”

Pan Józef Drożdż przyszedł na świat 22 stycznia 1918 roku. Mężczyzna miał zaledwie 21 lat, kiedy trafił do obozu w Auschwitz z numerem 7580. Był to czas, który raz na zawsze wpłynął na jego życie. Okres podczas którego nie czekały na niego święta, a prawdziwe piekło na Ziemi. Nieżyjący już dziś mężczyzna co roku przyjeżdżał na obchody wyzwolenia Auschwitz, które kojarzyły mu się m.in. z niewielkim placem i choinką. Choinką, pod którą leżał stos ludzkich ciał.

Historia Józefa Drożdża

Pan Józef co roku przyjeżdżał na obchody wyzwolenia Auschwitz – miejsca, w którym przeżył istne piekło na Ziemi.

Mieszkałem w ciasnej celi z 40 współwięźniami, spałem na zawszonym sienniku. Ale dla mnie to święte miejsce. Ja przeżyłem to piekło, ale straciłem tu brata. A to, co mnie tu spotkało, odcisnęło piętno na mojej duszy – wspominał

18 grudnia 1940 roku to dzień, który w szczególny sposób zapadł mu w pamięć. To wtedy został wsadzony do ciężarówki i wywieziony. Pamięta, jak jakiś mężczyzna wskazał go jako tego, który rozprowadzał patriotyczne ulotki. Oczywiście nie było to prawdą. Choć skłamał, gestapowcy nie mieli zamiaru dochodzić prawdy, dlatego bez pytania zapakowali go do transportu. Transportu do Auschwitz, w którym spędził 3 kolejne, pełne pracy miesiące.

Musiałem nosić cegły i budować kolejne bloki dla ludzi z kolejnych transportów – wspominał pan Józef Drożdż

Przeżyć udało mu się cudem. Józef był przerzucany z obozu do obozu, aż w końcu trafił do Gusen. Tam doczekał się wyzwolenia.

Dzisiaj pana Józefa nie ma już wśród nas. Zmarł 12 kwietnia 2012 roku w wieku 96 lat.

Historia Stanisława Krzeka

76-letni dziś Stanisław Krzek każdego dnia widział w Oświęcimiu umierających i bestialsko mordowanych kolegów. Nikogo więc nie powinien dziwić fakt, że nieustannie zadawał sobie pytanie, kiedy przyjdzie jego kolej?

Mężczyzna do Oświęcimia trafił jako zaledwie 13-letni chłopiec

Kiedy wybuchła wojna, pan Stanisław wraz z ojcem i bratem mieszkał w Mysłowicach. Chcąc uciec przed nazistami, wszyscy razem udali się w stronę Krakowa. Niestety, nie udało im się dotrzeć do celu. Po drodze dopadli ich Niemcy, którzy rozdzielili zdruzgotaną rodzinę. Młodszy chłopiec trafił do Gryfowa, gdzie każdego dnia był zmuszany do morderczej pracy. Tam prawdopodobnie zmarł.

Z kolei pan Stanisław trafił do obozu w Jeleniej Górze, a w 1942 roku po raz pierwszy przekroczył bramę Auschwitz, gdzie codziennie walczył i modlił się o swoje życie. Bał się, że pewnego dnia ktoś uzna go za bezużytecznego i zostanie zabity.

Raz nawet usnąłem podczas pracy, koło krematorium. Zostałem pobity do nieprzytomności. Bylem pewien, że to koniec… – wspomina

Mimo wielu przeciwnościom losu panu Stanisławowi udało się przeżyć. Mężczyzna został przeniesiony do Gusen, skąd w maju 1945 roku wyzwolili go Amerykanie.

Historia Stanisława Bogdaszewskiego

Stanisław Bogdaszewski trafił do Auschwitz jednym z ostatnich transportów. W obozie spędził 5 miesięcy. Miesięcy, które były dla niego prawdziwym piekłem.

Śmierć na każdym kroku, potworny głód i zimno, taka była nasza codzienność. Zanim się tu znalazł, mieszkał wraz z rodzicami w Warszawie. Po upadku powstania, Polacy mogli albo zginąć, albo trafić do obozu. Gdy skapitulowała Ochota, złapali i nas – wspomina

To wtedy wraz z ojcem trafił do Oświęcimia. Pamięta, jak obaj byli transportowani bydlęcymi wagonami, w których panował okrutny zaduch, a co najgorsze było pełno umierających ludzi. Nie wiedział jeszcze wtedy, że trafi do miejsca eksterminacji. Przekonał się o tym, gdy wszyscy dotarli do celu, gdzie SS-man kierował jednych na prawo a drugich na lewo. Panu Stanisławowi się udało – został skierowany na prawo. Ci, którzy poszli na lewo, nie mieli tyle szczęścia – szli prosto do komory gazowej, gdzie czekała na nich pewna śmierć.

Nie potrafi cieszy się życiem

Panu Stanisławowi udało się przeżyć piekło na Ziemi. Mimo to nigdy nie na uczył cieszyć się życiem. Każdego dnia ma przed oczami błagające spojrzenia ludzi, którzy szli do komór. Ludzi, którzy byli bici do nieprzytomności. Ludzi rozstrzeliwanych i tych, którzy umierali z głodu i wycieńczenia.

Pan Stanisław obecnie mieszka w Kaliszu i co roku przyjeżdża uczcić pamięć kolegów, którzy w przeciwieństwie do niego mieli znacznie mniej szczęścia i zginęli w tym powtórnym miejscu.

Flickr

Flickr

Historie, których nie można zapomnieć

Takich historii jest z pewnością znacznie więcej. Niestety, wiele osób, którym udało się przeżyć piekło, jakie miało miejsce w Auschwitz, już odeszło.

Wspomnienia o tym, co wydarzyło się w ich życiu, powinny jednak pozostać z nami na zawsze, bowiem „naród, który nie zna swej historii, skazany jest na jej powtórne przeżycie”. Mamy jednak nadzieję, że nigdy więcej nikomu z nas nie przyjdzie przeżywać podobnych historii.

Może Cię zainteresować