×

Alina wyznała prawdę. Właśnie dlatego mieszkała z 2-letnią córeczką w namiocie

Dlaczego 24-latka mieszkała z córką w namiocie? Rok temu, tuż przed Wigilią Bożego Narodzenia, Alina podjęła decyzję, że odchodzi od męża. Mężczyzna zaniedbywał rodzinę, nie opiekował się dzieckiem i całe dnie spędzał przed komputerem. Osamotniona matka imała się różnych zajęć, żeby utrzymać siebie i Natalkę. Ale sprawy wymknęły się spod kontroli.

Matka z zarzutami

Alina zemdlała, gdy usłyszała, że policja pojawiła się na koczowisku. Był poniedziałek 21 listopada, w Gdańsku było bardzo zimno, spadł śnieg.

O tym, że w koczowisku może znajdować się dziecko pracownicy MOPR zostali zaalarmowani przez strażników miejskich, których poinformowali mieszkańcy.

—  informuje Wirtualna Polska.

Doniesienia mieszkańców się potwierdziły. W namiocie znajdowały się trzy dorosłe osoby i dziecko: bezdomne małżeństwo oraz 24-letnia Alina S. z 2-letnią córeczką. Dziewczynka miała na sobie… koszulkę z krótkim rękawem. W dodatku z namiotu wydobywał się dym papierosowy.

Jak się okazało, mała Natalka ma ostre zapalenie gardła i nosa. Dziewczynka nadal przebywa w szpitalu. Wkrótce, na podstawie decyzji wydanej przez sąd, dziecko ma zostać umieszczone w pieczy zastępczej. Alina S. usłyszała zarzuty narażenia córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Wobec kobiety zastosowano dozór policyjny.

Dlaczego 24-latka mieszkała z córką w namiocie?

W ostatnich dniach na jaw wychodzą nowe fakty w tej wstrząsającej sprawie. Alina S. przyjechała do Gdańska z okolicy Lublina. Nie miała się gdzie podziać i w październiku zamieszkała w namiocie wraz z małą córeczką oraz bezdomnym małżeństwem.

W rozmowie z „Faktem” kobieta zdradziła, w jaki sposób doszło do tego, że zamieszkała z córką w namiocie. Kobieta wyznała, że do bezdomności „dochodziła w ratach”.

Swojego męża kobieta poznała przez Internet.

Sama utrzymywałam rodzinę. Mąż nie dawał nam żadnego wsparcia, całe dnie siedział przed komputerem. W zamian po powrocie z pracy zastawałam głodne i niezaopiekowane dziecko

—  żali się 24-latka.

W końcu Alina podjęła trudną decyzję — rok temu przed Bożym Narodzeniem odeszła od męża i zamieszkała u znajomych w Zachodniopomorskiem. Ale gdy znajomi stracili wynajmowane mieszkanie, kobieta przeniosła się do Gdańska.

„Córka to całe moje życie”

W tym trudnym czasie 24-latka podejmowała się różnych zajęć dorywczych, żeby utrzymać siebie i dziecko. Sądziła, że uda jej się odłożyć pieniądze na mieszkanie. Namiot, koczowisko… to miało być tylko tymczasowe rozwiązanie.

W międzyczasie prosiłam o pomoc męża, ale nie reagował na wiadomości. Miałam nadzieję, że przeczekamy chwilę w namiocie i w tym czasie odłożę pieniądze na wynajęcie czegoś. Pracowałam, gdzie się dało, także jako sprzątaczka. Pomóc miał nam mediator, ale mąż się na to nie zgodził. Kiedyś w ósmym miesiącu ciąży obudził mnie o 5.30 i kazał iść do pracy, za niego, bo jemu się nie chciało, osiem i pół godziny byłam tam na nogach

— wyjaśnia kobieta w rozmowie z „Faktem”.

Alina S. nie wyobraża sobie życia bez córeczki i zaznacza, że zrobi wszystko, żeby ją odzyskać. Twierdzi, że dobrze opiekowała się Natalką.

Z biedy posypało mi się wszystko. Córka to całe moje życie

— podkreśla kobieta.

Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku zapewnia, że robi wszystko, żeby pomóc młodej mamie.

Fotografie: KMP Gdańsk (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować