×

Bezdomna 24-latka mieszkała z córką w namiocie. Są nowe, wstrząsające fakty

Bezdomna 24-latka mieszkała z córką w namiocie. Do Gdańska przyjechały z okolic Lublina. Ojciec Natalki nie interesuje się córką, a Aliny zwyczajnie nie było stać na wynajem mieszkania. „Fakt” ujawnił nowe, szokujące informacje w tej sprawie.

Bezdomna 24-latka mieszkała z córką w namiocie

Kilka dni temu cała Polska usłyszała tę smutną i szokującą historię. W Gdańsku zatrzymano 24-latkę, która wraz z dwuletnią córką mieszkała w namiocie. Namiot turystyczny rozłożono na zalesionym terenie w pobliżu ulicy Jana Pawła II. Na policję spłynął donos, z którego wynikało, że w środku przemieszkują trzy osoby dorosłe oraz dziecko. Policjantów zaalarmowali pracownicy socjalni.

W Gdańsku od ponad tygodnia jest bardzo zimno, a temperatura spada poniżej zera. Szczególnie mroźne są noce. Gdy policjanci weszli do namiotu, mała Natalka miała na sobie… koszulkę z krótkim rękawem. W dodatku z namiotu wydobywał się dym papierosowy.

Dziecko było głodne, wyziębione i chore. Po przewiezieniu do szpitala okazało się, że Natalka ma ostre zapalenie gardła i nosa.

Twierdzi, że dobrze opiekowała się córką

W środę 23 listopada bezdomną Alinę S. doprowadzono do prokuratury w Gdańsku. Tam kobieta usłyszała zarzuty.

Przedstawiliśmy kobiecie zarzuty z art. 160 paragraf 1 i 2, czyli jako osoba, nad którą ciąży obowiązek opieki nad 2-letnią córką, w okresie od października do 21 listopada nie sprawowała jej należycie, zamieszkując z dzieckiem w namiocie, w tym przy ujemnej temperaturze powietrza, co spowodowało u dziecka rozstrój zdrowia na czas nie dłuższy niż 7 dni. Przy czym dziecko było narażone na bezpośrednie niebezpieczeństwo cięższego rozstroju zdrowia, a nawet ciężkiego obrażenia w postaci wychłodzenia, które mogło spowodować ciężkie schorzenia na przykład układu oddechowego.

– wyjaśniła „Faktowi” prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

„Fakt” dotarł do nowych informacji w tej sprawie. Jak się okazało, Alina S. nie pochodzi z Gdańska. Do miasta przyjechała z okolic Lublina. Kobieta nie miała się gdzie podziać i w październiku zamieszkała w namiocie wraz z małą córeczką oraz bezdomnym małżeństwem.

Alina twierdzi, że dobrze opiekowała się córką i nie przyznaje się do winy.

Kobieta się nie przyznała do winy, złożyła w tej sprawie wyjaśnienia, według niej prawidłowo opiekowała się dzieckiem. Prokurator podjął decyzję o skierowaniu do sądu wniosku o zastosowanie wobec podejrzanej aresztu, podejrzana nie ma bowiem stałego miejsca zamieszkania i jest obawa ukrycia się i matactwa

– przekazała pani prokurator.

Wniosku o areszt nie uwzględniono, zastosowano jedynie dozór policji. Kobiecie grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.

„Ona ją tak bardzo kocha”

„Fakt” rozmawiał z bezdomnym mężczyzną, który mieszkał w namiocie razem z Aliną i jej córeczką. Mężczyzna twierdzi, że pomoc społeczna wcześniej się nimi nie interesowała. Jego zdaniem 24-latka była dobrą, kochającą matką.

Przyszła do nas z prośbą o pomoc, bo nie miała się gdzie podziać. Ojciec Natalki nie interesował się ani dzieckiem, ani Aliną. Ona naprawdę kocha Natalkę, dobrze się nią opiekowała. Natalka miała co jeść. Tu, jak namiot był szczelnie zamknięty, tu naprawdę było ciepło. Dogrzewaliśmy się też

– przekonuje mężczyzna.

Alina zbierała pieniądze na wynajęcie mieszkania. Nam nikt tu nie pomagał. Było tylko Stowarzyszenie Brata Alberta i pytali, czy nie jesteśmy głodni. Żadnego pracownika socjalnego nie było

– dodaje.

Natalka nadal przebywa w szpitalu. Dziewczynka prawdopodobnie trafi do rodziny zastępczej.

Fotografie: policja.gov.pl (miniatura wpisu), gdansk.policja.gov.pl

Może Cię zainteresować