×

Dała kosza pijanemu sąsiadowi, który ma żonę. On zaczął się na niej przez to mścić

„Wolnoć Tomku w swoim domku” nie do końca ma przełożenie na to, jak wygląda życie w bloku. A nie ma co ukrywać, że ściany są cienkie i słychać praktycznie wszystko, gdy ktoś będzie chciał krzyknąć na swojego partnera czy biegać w domu godzinami w szpilkach. To nie zmienia faktu, że każdy z nas powinien czuć się dobrze w swoich czterech kątach i nie czekać na to aż ktoś będzie wpadał w panikę, gdy my zachowujemy się odrobinę bardziej swobodnie.

Jednak ta historia pokazuje, że wszystko ma swoje granice, a umiar powinien znać każdy z nas

Do tego wieżowca przeprowadziłam się jakieś 5 miesięcy temu. Bardzo się cieszyłam z tego powodu, ponieważ miałam ciężki start w swoim życiu, ale dzięki odłożonym pieniądzom no i pożyczce, udało mi się kupić mieszkanie moich marzeń. Nie było to lokum w bloku na strzeżonym osiedlu, ale to co miałam, bardzo mi odpowiadało.

I sąsiedzi wydawali mi się mili, serdeczni, zawsze pomocni i rozmowni. Do czasu.. Pewnego dnia gdy wracałam z psem ze spaceru, spotkałam na klatce schodowej mojego sąsiada. Wydawało mi się, że był lekko wstawiony, bo czułam od niego alkohol. Czekaliśmy razem na windę, a on patrzył się na mnie tak, jakby zaraz miał mnie zjeść wzrokiem. Nie mówię tego, aby podbudować własne ego, ale po to, aby podkreślić, jaki to typ człowieka. Po kilku sekundach ciszy, on nagle wyskoczył i zaproponował wyjście do kina.

Spojrzałam na niego zaskoczona, bo po pierwsze ja go nawet nie znam, nie zamieniłam z nim nigdy zdania, a z tego, co wiem, to ten facet ma żonę! Odwróciłam się w jego stronę i po prostu odmówiłam. Myślałam, że to zrozumiał, ale to co robił przez najbliższe tygodnie, jest potwierdzeniem tego, że się najzwyczajniej w świecie mścił za to, że dałam mu kosza.

Najpierw niepozornie zrzucał papierosy na mój balkon, a dobrze wiedział, że od rana suszę na zewnątrz pranie i wietrzę pościel. Na początku myślałam, że to czysty przypadek, ale gdy wydarzyło się to nie raz nie dwa, a codziennie, byłam przekonana, że jest to działanie pana X, który w złośliwy sposób daje mi „nauczkę”.

Później było jeszcze ciekawiej… Znajdowałam w skrzynce listy, które sugerowały, że ktoś mnie niby ma obserwować. W dziurce od klucza w drzwiach wejściowych znajdowałam gumy do żucia. Raz wydrukował kartkę, na której napisał, że w tej klatce mieszka prostytutka i że wszyscy powinni mieć oczy dookoła głowy. Tak się składa, że byłam jedyną singielką i wszelkie podejrzenia od razu padły na mnie. Sugerował także do innych sąsiadów, że mój pies regularni załatwia się w windzie. Stek kłamstw, ale nie miałam pojęcia, jak sobie z nimi radzić. Wiedziałam, że on za tym wszystkim stoi, ale nie miałam na to dowodów. Gdy pewnego dnia spotkaliśmy się przed windą, powiedziałam mu o tym, że wiem, co robi. Oczywiście udał idiotę i stwierdził, że nie ma pojęcia o co mi chodzi.

„Nie jesteś aż tak ładna, abym wysilał się i robił tak absurdalne rzeczy. Tak, chciałem z tobą iść na randkę, ale przemyślałem sobie to i uważam, że nie jesteś tego warta”

Zamurowało mnie, bo takie odzywki mają tylko dzieci w podstawówce. No ale dobrze… Pomyślałam sobie, że chociaż wiem, że jego działanie jest w miarę nieszkodliwe. Jednak mimo wszystko sprawę wielokrotnie zgłaszałam na policję i do straży miejskiej, ale nic to nie pomogło i musiałam sama sobie poradzić z problemem. A dokładnie rzecz biorąc z problemem poradził sobie mój chłopak.

Poznałam go pewnego dnia, gdy wybrałam się z koleżanką do parku, a on szedł ze swoim psem. Zapytał co u mnie słychać – zupełnie tak jakbyśmy znali się od lat. Zaintrygowało mnie to i zaciekawiło. Przegadałam z nim kilka godzin, a nasze psy od razu się polubiły. Robert gdy tylko usłyszał o historii mojego sąsiada, wiedział, że gdy tylko go spotka, na pewno coś powie. Okazja pojawiła się bardzo szybko podczas kolacji, którą przygotowałem kilka tygodni później. Robert z moich opowiadań dokładnie wiedział, jak wygląda napastliwy sąsiad. Zresztą nie było ciężko go zidentyfikować, bo zawsze chodził w białych skarpetkach do czarnych klapek. To jest jego znak rozpoznawczy ?

Spotkał go przed windą, gdy ten znów wstawiony, zatruwał powietrze dookoła niego. Mój chłopak spojrzał na niego i powiedział: „Pan mnie nie zna, ale ja znam pana. Moja dziewczyna poskarżyła się, że jest pan dla niej nieuprzejmy, ponieważ dała panu kosza. W związku z tym mam dla pana krótką informację. Jeśli jeszcze raz dojdzie co sytuacji, że moja kobieta będzie się na pana skarżyć, osobiście zapukam do pana drzwi i powiem pańskiej żonie, że chciał pan iść na randkę z inną kobietą. Czy byłaby zadowolona z takiego obrotu sprawy?”.

Wydaje się, że to poskutkowało, bo od kilkunastu miesięcy mam święty spokój! Czasem mam wrażenie, że zaraz coś znów się wydarzy, ale staram się nie panikować i cieszyć związkiem z Robertem

Jakich macie sąsiadów? Natrętów? A może takich, na których można liczyć?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować