Musiała wybrać między swoim życiem, a życiem nienarodzonego dziecka. Doszło do najgorszego
Ciężarna, chora na raka kobieta stanęła przed wyjątkowo trudnym wyborem: ratować swoje życie czy życie nienarodzonego jeszcze dziecka? Wybrała życie maleństwa. Niestety, los był dla niej wyjątkowo okrutny. Dziecko urodziło się przedwcześnie i zmarło w przeciągu zaledwie dwóch tygodni od przyjścia na świat. Kobieta również nie miała szans na przeżycie…
U 37-letniej Carrie DeKlyen, już wcześniej zdiagnozowano raka mózgu. To wkrótce po tym kobieta zaszła w ciąże z szóstym z kolei dzieckiem.
Zdruzgotana matka miała się poddać badaniom klinicznym, które znacznie mogłyby wydłużyć jej życie, jednak wiązałoby się to z przerwaniem ciąży nienarodzonego jeszcze maleństwa. Wiedziała, że nie może na to pozwolić, dlatego nie poddała się badaniom. Wkrótce potem doszło do udaru w wyniku którego doznała poważnych uszkodzeń mózgu – była w śpiączce.
Kobieta zmarła 9 września – dwa dni po urodzeniu dziecka.
Choć maleństwo miało się dobrze, stan jego zdrowia zaczął pogarszać się z dnia na dzień. Lekarze wykryli krwawienie z mózgu, a poziom tlenu we krwi dziewczynki był wyjątkowo niski. Ostatecznie również zmarła…
Moja żona zawsze wierzyła w Boga i kochała nasze dzieci bardziej, niż cokolwiek i kogokolwiek innego. To bardzo bolesne, ale tego właśnie chciała. Chciała móc chronić swoje dziecko.
Z ogromnym smutkiem i pękniętym sercem wyznaję, że Lyn zmarła minionej nocy. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało, ale wiem, że Jezus nas kocha i pewnego dnia znów się zobaczymy. Smutek jest nie do opisania, dlatego proszą, módlcie się za naszą rodzinę – wyznaje mąż, Nick, który został sam z pięciorgiem dzieci.
Mężczyzna dodał również, że jest bardzo dumny ze swojej żony i jest pewien, że pewnego dnia znów się spotkają.
Jeszcze nie teraz, ale kiedy mój czas minie, znów się połączymy. Podjęła decyzję, aby dać maleństwu szansę na przeżycie. Nie mógłbym być z niej bardziej dumny.