×

Nawet 200 tys. zakażeń na dobę?! Dane naukowców przerażają

Jeszcze niedawno wyliczenia ekspertów, które zakładały nawet 3,5 tys. zakażeń na dobę, wydawały się trudnym do wyobrażenia scenariuszem. Teraz okazało się, że w ciągu kilku dni dobowy przyrost zakażeń znacznie przekroczył 3,5 tys. Naukowcy z UW nie mają dobrych wieści. Wkrótce będzie nawet 200 tys. zakażeń na dobę?

10 października: kolejny rekord

4280, 4739 i… 5300 – takie dane przedstawił resort zdrowia w raportach z ostatnich trzech dni. W ekspresowym tempie przekroczyliśmy granicę 5 tys. zakażeń na dobę. Wzrasta liczba osób hospitalizowanych i tych, które potrzebują respiratorów. Umiera coraz więcej pacjentów z COVID-19. Gwałtownie przybywa również osób objętych kwarantanną.

Jednocześnie ze strony prezydenta Dudy i rządu słyszymy zapewnienia, że sytuacja jest pod kontrolą. Przypomnijmy: od dzisiaj cały kraj, poza powiatami, w których obowiązują dodatkowe obostrzenia, znalazł się w żółtej strefie. Jeszcze dziś poznamy kolejne decyzje rządu dot. epidemii w naszym kraju. Po godz. 12 rozpocznie się konferencja z udziałem premiera Morawieckiego.

200 tys. zakażeń na dobę?

Sytuacja pogarsza się w całym kraju, jednak od kilku dni liderem pod względem dobowej liczby zakażeń jest Mazowsze i stolica Polski.

Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego twierdzą, że już za miesiąc możemy mieć nawet 200 tys. zakażeń na dobę.

Z naszych obserwacji wynika, że podwajanie liczby chorych następuje mniej więcej co 12 dni. Dotyczy to zarówno liczby zakażeń, liczby osób hospitalizowanych i podłączanych do respiratora, jak i liczby zgonów

— mówi dr Jakub Zieliński w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Specjaliści szacują, że faktycznych przypadków zakażenia (nie tylko tych objawowych, sprawdzanych w testach), może być nawet dziewięć razy więcej, niż wskazują statystyki!

Również te osoby mogą nieświadomie zarażać innych.

„Rząd ma 14 dni”

Zdaniem Zielińskiego, jedynym sposobem na powstrzymanie epidemii jest administracyjny lockdown. Jednak rząd podkreśla, że nie chce wracać do takiego rozwiązania.

(…) Pozostają tzw. dynamiczne lockdowny – wprowadzane w miastach lub powiatach, w których sytuacja epidemiczna jest najpoważniejsza. Tylko że z tym już nie można zwlekać, bo za chwilę nie będzie w Polsce powiatów, w których sytuacja jest względnie dobra

— mówi ekspert w rozmowie z Pawłem Rutkiewiczem z „GW”.

Członkowie Zespołu Modelu Epidemiologicznego w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego twierdzą, że rząd ma najwyżej 14 dni na podjęcie zdecydowanych kroków, by uchronić nas przed zrealizowaniem czarnego scenariusza.

(…) przy dziennym przyroście zakażeń na poziomie 200 tys. będziemy mieć do czynienia z rzeczywistą liczbą kilkuset zgonów dziennie. Dla porównania: poza epidemią w Polsce dziennie umiera ok. 1 tys. osób.

— przypomina Zieliński.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować