×

11-latek zginął na placu zabaw. Chłopca przygniotła betonowa płyta

Te betonowe płyty powstały jeszcze za czasów radzieckich. Do nich przymocowano drabinki, na których miały bawić się dzieci. Mieszkańcy okolicznych bloków przypuszczali, że któregoś dnia może dojść do tragedii. 11-latek zginął na placu zabaw, bo — mimo apeli mieszkańców — nikt nie reagował.

Relikt przeszłości wątpliwej urody

Do tragicznego zdarzenia doszło na jednym z osiedli w rosyjskim Astrachaniu.

Tamtejsi mieszkańcy od lat skarżyli się na jeden element placu zabaw, który wzbudzał ich obawy. Nie da się ukryć, że w ZSRR pozostawiono wiele „architektonicznych koszmarków”. Zazwyczaj szarych, smutnych i brzydkich.

Jednak w tym przypadku kością niezgody stała się betonowa płyta, do której jeszcze w czasach ZSRR przymocowano metalowe drabinki dla dzieci.

Nie trudno było się domyśleć, że któregoś dnia może tu dojść to tragedii, a betonowa płyta powinna odejść razem z ZSRR. Tak się jednak nie stało. Bagatelizowanie próśb mieszkańców przez lokalne władze, ma tragiczny finał. Czy musiało dojść do takiej tragedii?

11-latek zginął na placu zabaw

11-letni Lew Siianow zazwyczaj czas na placu zabaw spędzał ze swoją mamą. Tego dnia kobieta skarżyła się na złe samopoczucie. Chłopiec wyszedł bez niej, żeby się pobawić w gronie kolegów.

W pewnym momencie Lew podbiegł do wspomnianej betonowej płyty i zaczął wspinać się po metalowej drabince. Właśnie wtedy konstrukcja, zgodnie z przewidywaniami mieszkańców, zawiodła. Murek z hukiem oderwał się od podstawy i runął na dziecko.

Świadkowie, którzy widzieli całą sytuację, natychmiast podbiegli, żeby ratować chłopca. Próbowano wydostać nieprzytomnego 11-latka spod płyty. Wezwano pogotowie, jednak karetka zjawiła się dopiero po 40 minutach!

Próby reanimacji zakończyła się fiaskiem. Chłopiec zmarł.

Horror na placu zabaw opisuje rosyjski serwis KaspiyInfo. Teraz plac zabaw zapełnił się kwiatami i zniczami, przynoszonymi przez mieszkańców okolicznych osiedli.

Wystarczyło jedno szarpnięcie…

Najbardziej szokujące w całej sprawie jest to, że do wyrwania drugiej betonowej płyty — jak wynika z relacji świadków — wystarczyło zaledwie jedno mocne szarpnięcie. To pokazuje, jak niewiele brakowało, aby doszło do tragedii. A także jak łatwo można było jej uniknąć, gdyby tylko ktoś zareagował w porę…

Teraz prokuratura ma ustalić, dlaczego karetka dotarła na miejsce zdarzenia tak późno. I dlaczego nikt nie zajął się wcześniej usunięciem niebezpiecznych elementów. Na polecenie prokuratury, sprawdzane ma być także bezpieczeństwo na pozostałych placach zabaw w Astrachaniu.

Mądry człowiek po szkodzie, chciałoby się powiedzieć. Brzmi znajomo?

Fotografie: Twittera, Imgur

Może Cię zainteresować