×

30 lat wychowywali dziecko innej pary. Prawda wyszła na jaw, gdy mężczyzna już nie żył

Ta historia to połączenie potwornej tragedii z pomyłką, do której doszło ponad 30 lat temu. W listopadzie 2016 w jednym z opuszczonych budynków mieszczących się z Radomiu znaleziono zwęglone ciała dwóch mężczyzn. Kiedy sprawdzono ich tożsamość, światło dzienne ujrzała wstrząsająca prawda.

Kim był mężczyzna, którego ciało zostało doszczętnie spalone?

Wcześniej widywano ich na tej posesji w stanie nietrzeźwości. Ustalono, że często korzystali ze skupu złomu. Dokumentacja z tego miejsca pozwoliła na wytypowanie ich tożsamości – mówi Janusz Kaczmarek z Prokuratury Rejonowej Radom-Zachód

Niezbędne okazały się badania DNA

Tuż po znalezieniu ciał policjanci zapukali do domu Elżbiety i Januarego Zielińskich. Funkcjonariusze zapytali, czy Maciej to ich syn i gdzie ostatnio przebywał mężczyzna. Poprosili ich również, aby następnego dnia zgłosili się na komendę.

Identyfikacja zwłok była trudna. Leżało dwóch mężczyzn, ich ciała były spalone, skóry czarne. Jedna z sylwetek była podobna do Maćka, ale nie byłem pewien na 100 procent – przyznaje pan January

Uwaga TVN

Uwaga TVN

Potwierdził się najgorszy z możliwych scenariuszy

Jedynym wiarygodnym sposobem na sprawdzenie, czy zmarły był synem Zielińskich, było pobranie materiału genetycznego. Wyniki, które wprawiły wszystkich w osłupienie, przyszły po dwóch tygodniach. Okazało się bowiem, że pan January nie jest biologicznym ojcem zmarłego.

Zadzwonił prokurator i powiedział, że w tym wypadku muszą pobrać materiał genetyczny także ode mnie. Znów czekaliśmy na wyniki. Było Boże Narodzenie. Okazało się, że nie jestem biologiczną matką Maćka – mówi zdruzgotana pani Elżbieta

Uwaga TVN

Uwaga TVN

Kim więc był mężczyzna, którego zwłoki znaleziony w spalonym budynku?

Chcąc poznać odpowiedź na to pytanie, zdecydowali się na badanie materiału genetycznego z osobistych rzeczy Macieja. Wtedy sprawdził się najczarniejszy z możliwych scenariuszy.

Na podstawie materiału biologicznego ze spodenek i czapki ustalili, że to był ten człowiek, który przebywał z nami. Nie był naszym synem, ale przez 30 lat był w naszej rodzinie. To był cios. To nie było dobre uczucie – mówi ze łzami w oczach pan January

Czyżby doszło do pomyłki podczas narodzin dziecka?

Aby stwierdzić, czy jest to możliwe i jak mogło do tego dojść, cofnijmy się w czasie. Państwo Zielińscy pobrali się na początku lat osiemdziesiątych i oboje zamieszkali w Radomiu. W 1985 roku na świat przyszedł ich pierwszy syn – Wojciech – którego kobieta urodziła siłami natury.

Rok później parze urodziło się kolejne dziecko. W przypadku drugiego maleństwa niezbędne okazało się przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Cały zabieg odbył się do tego stopnia szybko, że kobieta nie wiedziała nawet, czy urodziła syna czy córkę – dziecko niemal natychmiast trafiło na oddział noworodków. Czyżby tam doszło do „zamiany dzieci”? Niewykluczone, że tak.

Różnica miedzy synami była widoczna na pierwszy rzut oka

Wkrótce po tym para wraz z dwójką dzieci przeprowadziła się do wioski Chustki leżącej nieopodal Szydłowca. Tam też przyszedł na świat trzeci syn państwa Zielińskich – Grzegorz. Kiedy cała trójka dorastała, rodzina i jej znajomi zauważyli, że Maciej były inny od swoich braci. 

To była bardzo widoczna różnica. Znajomi i rodzina zwracali uwagę, że nie jest podobny. Różnica była widoczna we wszystkim. W zainteresowaniach, w zachowaniu. W naszej rodzinie czuł się źle. Nie chciał z nami przebywać na uroczystościach rodzinnych, ciągle gdzieś uciekał – wspomina pani Elżbieta Zielińska

Mimo widocznych różnic nikt nic sobie z tego nie robił. Rodzina tłumaczyła to sobie bowiem w bardzo prosty sposób twierdząc, że może to wina genów od dalszej rodziny. Nikomu nawet nie przyszło do głowy, że mogłoby być inaczej.

Uwaga TVN

Uwaga TVN

Tragiczna śmierć Macieja

Maciej nie był wzorowym „synem” – wpadł w nałóg, który raz na zawsze zmienił jego życie. Kolejnym ciosem dla najbliższych była jego śmierć.

To wstrząsnęło moim życiem i mojej rodziny. Szkoda człowieka i syna. Straciłam bliską osobę, a jednocześnie dowiedziałam się o osobie, która gdzieś może tęskni, może podświadomie czuje, że coś jest nie tak w jego życiu. Zaczęłam myśleć o swoim dziecku, które gdzieś jest, gdzieś żyje – mówi pani Elżbieta

Poszukiwania biologicznego syna

Informacja o śmierci Macieja i wstrząsająca prawda o jego tożsamości doprowadziła do tego, że pani Elżbieta rozpoczęła poszukiwania biologicznego syna. W pierwszej kolejności udała się do radomskiego szpitala, gdzie mogło dojść do pomyłki. Chciała otrzymać informację o innych mamach, które przebywały na porodówce w tym samym czasie, co ona, gdy jej drugie dziecko przychodziło na świat. Niestety, nikt nie był w stanie jej pomóc. Dokumentacje po 20 latach są bowiem niszczone. Musiała więc szukać we własnym zakresie.

Miejska Biblioteka Publiczna w Radomiu

Miejska Biblioteka Publiczna w Radomiu

Co na ten temat myśli kobieta, która od lat zajmuje się zamienionymi dziećmi?

Pewnego dnia Pani Elżbieta usłyszała o osobie, która od wielu lat zajmuje się sprawami rodzin, w których doszło do zamiany dzieci. W tym celu udała się do adwokat Maria Wentlandt-Walkiewicz.

Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo na rodziców, którym zamieniono dzieci, wpływa to, że wychowywali nieswoje dziecko. Te rodziny się sypią, rozpadają. Osoby, które są słabsze psychicznie odwracają się od jednej i drugiej rodziny. Te przypadki są częste. Mam takie trzy przypadki w swojej praktyce, gdzie jedno z zamienionych dzieci kompletnie straciło kontakt z jednymi i drugimi rodzicami, twierdząc, że w ogóle nie ma rodziny – mówi adwokat

Miejska Biblioteka Publiczna w Radomiu

Miejska Biblioteka Publiczna w Radomiu

Podobnych przypadków nie trzeba długo szukać

Tego typu tragedia dotknęła aż trzech dziewczynek z Warszawy, które zostały zamienione w szpitalu. Rodziny przypadkowo odkryły zamianę dopiero po kilkunastu latach życia. O kolosalnej pomyłce mówiła wówczas cała Polska. Matka zamienionych bliźniaczek przez bardzo długi okres czasu nie mogła się pozbierać, kiedy poznała prawdę.

Żona ma depresję. Odseparowała się całkowicie od nas. Fizycznie ze sobą mieszkamy, ale nie powie nawet dzień dobry – mówił w 2009 roku Andrzej Ofmański, ojciec zamienionych bliźniaczek

Choć rodzice nie mogli cofnąć czasu, aby już od samego początku wychowywać swoje dzieci, postanowili walczyć o odszkodowanie. Żadne pieniądze nie są jednak w stanie odbudować szkody, jaka została wyrządzona na ich psychice.

Nie mam kontaktu z córką, która się odnalazła. Jak spotkaliśmy się ostatnim razem, to powiedziałem jej, że jeśli będzie miała chęć na kontakt to zawsze się może z nami spotkać. Nie naciskam, nie szukam – mówi Ofmański dodając jednocześnie, że takie historie praktycznie nigdy nie mają dobrego zakończenia

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Z pewnością jest to doświadczenie, które nie sposób opisać słowami

Może łatwiej byłoby po prostu nie doszukiwać się swojego biologicznego dziecka? A z drugiej strony jak żyć, skoro mamy świadomość, że gdzieś na świecie jest nasz syn lub córka? Gdzieś, ale nie wiemy, gdzie i w jakich warunkach przyszło mu lub jej żyć.

Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko mieć nadzieję, że do takich pomyłek będzie dochodziło jak najrzadziej. 

Może Cię zainteresować