×

Popularna gazeta wywołała olbrzymi skandal swoją okładką. Czegoś takiego w Polsce jeszcze nie było

Właśnie ukazało się najnowsze wydanie Wysokich Obcasów. Dodatek do „Gazety Wyborczej” znów szokuje, ale tym razem według niektórych przekroczył już wszelkie granice… Najpierw okładką, a później zawartością artykułu. Chodzi o aborcję.

Numer promuje hasło: „aborcja jest OK”

Bohaterkami najnowszego i niesamowicie kontrowersyjnego numeru „Wysokich Obcasów” są trzy panie – Karolina Więckiewicz, Natalia Broniarczyk, Justyna Wydrzyńska, założycielki grupy „Aborcyjny Dream Team”. Jak sama nazwa wskazuje, zajmują się promocją aborcji. Z przesłaniem, które zaprezentowano na okładce, a później w tekście, nie zgadza się nawet spora część zwolenników wolnego wyboru. Wielu z nich uważa, że jest to trywializowanie aborcji, a wybór, którego trzeba przed nią dokonać nie jest łatwy, nie jest OK.

Zastrzeżenia do tekstu miała nawet sama Wicenaczelna Gazety Wyborczej:

Szanuję wybór bohaterek, ale – jak wielu naszych czytelników oraz koleżanek i kolegów redakcji – nie akceptuję przesłania. Jestem absolutnie za prawem do wolnego wyboru – aborcja albo urodzenie. Nie chcę żyć w teokratycznym kraju, w którym to prawo by nam odebrano. Jednak samej aborcji nie da się sprowadzić do prostego hasła w rodzaju: „Papierosy są do dupy”. Dziś w Polsce nie potrzebujemy wojny o aborcję na plakaty i okładki. Potrzebujemy przestrzeni, w której będziemy respektować granice, również wrażliwości, emocji i przekonań drugiego człowieka.

Podobne odczucia mają niektóre gwiazdy. Część z nich zdążyła już skomentować sprawę na swoich Instagramach:

To jedna z najobrzydliwszych okładek jakie widziałam. Do teraz myślałam, że to tylko jakaś prowokacja a hasło z ich koszulek to głupi żart. Później pomyślałam, że temat aborcji jest tak poważny i tak trudny, że nikomu o zdrowych zmysłach nie przyszłoby do głowy z tego żartować. Okładka okazała się prawdą a sympatyczne panie uśmiechające się do nas w kiosku ruchu to aborcyjny dream tram. WTF ??? Dawno nie czytałam takich bzdur. Dawno nic mnie tak nie oburzyło. Dawno nic nie sprawiło mi takiej przykrości. Tak! Jest mi kurewsko przykro. Brałam udział w czarnych protestach. Walczyłam i głośno krzyczałam jak ważne dla mnie są prawa kobiet i prawo wyboru. Walczyłam o to żeby aborcja była całkowicie legalna dla kobiet które zostały zgwałcone, mają uszkodzony płód, płód/dziecko ma genetyczną wadę, ciąża zagraża życiu kobiety albo jeśli w ciąże zachodzi dziewczynka, która do tej pory myślała, że to bocian przynosi dzieci albo, że dzieci rosną w kapuście bo edukacja seksualna w szkołach praktycznie nie istnieje a w większości domów sex to nadal temat tabu. Chciałam żebyśmy nadal miały prawo do badań prenatalnych i żeby w momencie podejmowania tej (jak myślę) najokropniejszej decyzji jaką jest aborcja nie stał nad nami prokurator ani żaden inny frajer tylko żebyśmy miały prawo do kontaktu z psychologiem. Nie znam ANI JEDNEJ KOBIETY, która po przeprowadzonej aborcji krzyczałaby że Aborcja jest Ok i że z dupy lecą jej konfetti i różowy puder. Nigdy nie chciałabym być identyfikowana z kobietami, które jak ja szły w marszach kobiet a które krzyczą przez megafon, że aborcja jest Ok, że ma kolor różowy i świeci się brokatem. I generalnie to w dupie mam wasz aborcyjny drim tim. Jolo. XD ! #czarnyprotest #prawakobiet #ratujmykobiety

Post udostępniony przez Olga Frycz (@tojafrycz)

Chciałabym pójść na barykady. Chciałabym pójść walczyć o bezpłatny dostęp do antykoncepcji. O edukacje seksualną. Chciałabym aby zaostrzyli kary dla gwałcicieli. A żeby przesłuchiwanie odbywało się bez traumy, przeprowadzone przez psychologa a nie przypadkowego policjanta. Chciałabym żeby moja córka mogła na równi z chłopakami,żartować i się wygłupiać nie będąc posądzona o prowokację. Chciałabym aby nigdy nie wstydziła się tego, że jest kobietą i będzie miała okres. Chciałabym aby po studiach pracowała i żeby jej pensja wynosiła tyle samo co jej kolegi na tym samym stanowisku. Chciałabym żeby mogła nazwać się jak jej mama Feministką i nie wstydzić się jak ja dzisiaj czytając, że „ to okej…” #feminist

Post udostępniony przez Stara dzidziutków (@majabohosiewicz)

Artykuł

Czytając artykuł, faktycznie można być zszokowanym. Łatwość i „lekkość” z jaką opisują to wszystko kobiety, które same zdecydowały, czy chcą urodzić czy nie, jest przerażająca…

Tabletkę poronną, zgodnie z zaleceniami, zażyła dobę wcześniej, skurcze zaczęły się gdy wzięła drugi rodzaj tabletek. Krwawienie pojawiło się, gdy wypadł z niej płód, kulka wielkości małej mandarynki, jakby kawałek wątróbki

Ula określa doświadczenie jako bardziej intensywną miesiączkę. – Dzięki Natalii nie spodziewałam się niczego traumatycznego, byłam spokojna. W zasadzie odbyło się to bezboleśnie. Tylko mocno leciała krew. W pewnym momencie poczułam, że chyba już jest po wszystkim, wypadł ze mnie półcentymetrowy skrzep. Wznieśliśmy toast

Na pewno „OK”?

Wybór wyborem, ale sprowadzanie aborcji do tak prostego hasła nie jest odpowiednie. Ba! Wydaje mi się wręcz karygodne. Aborcja jest czymś, co panie, które jej dokonały, często przypłacają załamaniem czy depresją. Jest poważną decyzją, jest czymś, co może mieć wpływ na późniejsze życie kobiety, a nie „dobrą zabawą” po której pijemy kolejny kieliszek wina czy szampana…

Może Cię zainteresować