Dostał zawału w czasie prowadzenia auta. Mężczyzna zmarł na oczach świadków
Od kilku tygodni cała Polska żyje w strachu przed zarażeniem koronawirusem. Jest on tak silny, że może prowadzić do tragedii, których można było uniknąć. Dwa dni temu miał miejsce wypadek w Goczałkowicach-Zdroju. Świadkowie nie zdecydowali się pomóc kierowcy, ofierze zawału, bo bali się zarażenia. Mężczyzna zmarł na ich oczach.
Wypadek w Goczałkowicach-Zdroju
Do dramatycznych wydarzeń doszło w minioną środę, 9 kwietnia o godzinie 17. w Goczałkowicach-Zdroju w województwie śląskim. 37-letni kierowca TIR-a zasłabł za kierownicą. Jak potem wykazało śledztwo, doszło do zatrzymania akcji serca.
Świadkowie zdarzenia zobaczyli, jak ciężarówka zatrzymuje się na czerwonym świetle, a następnie zaczyna się toczyć. Jeden ze świadków zorientował się, że kierowca musiał stracić panowanie nad kierownicą.
Świadkowie boją się reanimować
Jak donosi portal bielsko.info, mężczyzna wskoczył do kabiny TIR-a, przejął kontrolę nad pojazdem i zatrzymał go. Przy okazji ustalił, że kierowca stracił przytomność. Nikt spośród świadków nie odważył się jednak udzielić pierwszej pomocy. Jak przyznał jeden z nich:
Świadkowie nie rozpoczęli reanimacji z obawy przed zakażeniem koronawirusem.
Przybyli na miejsce ratownicy podczas trwającej ponad godzinę akcji reanimacyjnej nie zdołali uratować 37-letniego kierowcy. Policja pod nadzorem prokuratora ustala okoliczności tragedii.
Nie wiadomo, czy świadkom zostaną postawione zarzuty o nieudzielenie pomocy. Kodeks wykroczeń w art. 93 wskazuje, że prowadzący pojazd, który, uczestnicząc w wypadku drogowym, nie udziela niezwłocznej pomocy ofierze wypadku, podlega karze aresztu albo grzywny.
[Z OSTATNIEJ CHWILI] Droga krajowa nr 1 zablokowana obustronnie na wysokości głównego skrzyżowania w Goczałkowicach-Zdroju. Trwa walka o życie kierowcy ciężarówki #Reanimacja #DK1 #Goczałkowice #Utrudnienia https://t.co/CKkKhtohuO
— pless.pl (@pless_pl) April 8, 2020