Tragiczny wybuch w Poznaniu. W ruinach kamienicy stał chłopiec i krzyczał „Ratujcie rodziców!”
Pisaliśmy o tragedii, jakiej doszło w Poznaniu i aż ciężko uwierzyć, że coś takiego mogło w ogóle mieć miejsce… Mieszkańcy przy ulicy Łozowej nawet nie przypuszczali, że spokojny dzień skończy się jak najgorszy koszmar.
W jednej chwili cały ich dobytek został odebrany, nie mówiąc o tym, że niektórzy stracili życie. Wszystko przez człowieka, który nie umiał pogodzić się z tym, że żona miała dość tego, jak traktował ją i rodzinę.
????????????‼️‼️‼️Uwaga‼️‼️‼️????????????UDOSTĘPNIJ ⏩⏩⏩⏩Od dnia 5.03 do 9.03 będzie możliwość pomocy na rzecz osobom poszkodowanym w…
Opublikowany przez Głos Wojewódzki Wtorek, 6 marca 2018
Obraz przywołujący najgorsze wspomnienia
Niektórzy mówili, że kamienica wyglądała tak jak za czasów wojny. Słychać było płacz, krzyk i pytania o przyszłość. W gruzach ludzie widzieli małego chłopczyka, który zapłakany wołał: „Pomocy! Ratujcie rodziców!” Ten widok rozdzierał serce. Jedna z kobiet relacjonuje:
Obudził nas straszny wybuch. Wybiegliśmy z sypialni, myśleliśmy, że syn jest w łazience, która była już zdemolowana. Na szczęście syn zdążył wyjść z domu. Słyszeliśmy krzyki sąsiadów. W gruzach stał chłopiec, ale wiem, ze było tam jeszcze malutkie dziecko. Zabrałam tego chłopca na dwór, narzuciłam mu kurtkę, bo stał w piżamce. Męża poraził prąd, kiedy ratował sąsiadów. Był cały mokry, bo zewsząd lała się woda.
Zabił z szału
Mieszkańcom odebrano wszystko to, co mieli. Zostali z niczym. Potrzebują najbardziej podstawowych rzeczy do tego, aby normalnie funkcjonować. Nikt przecież z nich nie spodziewał się, że pewnego dnia ktoś im odbierze to, co zbierali przez lata.
Z domu wyszłam w piżamie. Nie zabrałam nic. Jestem na tabletkach. Nasze mieszkanie na czwartym piętrze nie zostało uszkodzone. Nie zapomnę tego huku i tego czarnego dymu. Sąsiedzi z tej zawalonej części chyba wszyscy nie żyją.
Pomaga parafia, ale potrzeb jest zdecydowanie więcej. W kościele zbierane są wszelkie produkty, które mogłyby pomóc poszkodowanym. Chętni całymi dniami pomagają w sprzątaniu gruzu. Nikt tak naprawdę nie wie, czy pod zawaloną kamienicą nie ma jeszcze ludzi… Ciężko stwierdzić, kto był w pracy, a kto został w domu. Wszyscy mają jednak nadzieję, że nikt więcej nie straci życia.