Szpitalny pokój dzielił z dwiema kobietami. Pielęgniarki doprowadziły do skandalicznej sytuacji
Pan Wojciech Goral od 10 lat zmaga się z różnymi problemami neurologicznymi. Jego stan jest na tyle poważny, że czasem konieczny jest pobyt w szpitalu, a ten, jak się okazało, może należeć do tych mniej przyjemnych.
Hospitalizacja
Pan Wojciech 11 maja jechał autobusem, kiedy kierowca gwałtownie zahamował. Mężczyzna upadł i nie był wstanie się ruszyć. Konieczny był pobyt w szpitalu. Po 12 godzinach badań i oczekiwania, lekarze wysłali pacjenta do domu, twierdząc, że hospitalizacja jest zbędna.
Dwa dni później
Stan poszkodowanego jednak pogorszył się w ciągu kilku kolejnych dni. Doskwierający ból nóg i kręgosłupa zmusił pana Wojciecha do ponownej wizyty w szpitalu. Mężczyzna był przerażony, gdyż bał się, że może przestać chodzić. Dolegliwości tym razem potraktowano poważniej.
Pobyt w szpitalu
Lekarze skierowali mężczyznę na oddział, okazało się jednak, że w męskiej części na neurologii nie ma już miejsc. Są za to w kobiecej części oddziału. Ku swojemu zdumieniu, właśnie tam trafił 41-latek. Na sali znajdowały się już dwie chore pacjentki.
Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie
Choć wiadomo jak to w szpitalach bywa, nie zawsze najważniejszy jest komfort, a zresztą chorzy też nie wybierają się tam na urlop. Jednak to, co spotkało pana Wojciecha to już przesada. Pielęgniarki wykonywały swoją pracę, jednak zerowa empatia i poszanowanie pacjentów oburzyły 41-latka.
Zero intymności
Nie dość, że pan Wojciech wylądował na sali z dwiema kobietami, to pielęgniarki bez skrupułów myły pacjentki na jego oczach. Nagie kobiety nie były zasłonięte nawet parawanem, a personel nie pofatygował się, by zapewnić choć minimum intymności.
To zgroza, jak rzeszowski szpital traktuje pacjentów! Nie wymagam luksusów, ale przynajmniej poszanowania, odrobiny intymności i u mnie, i u innych pacjentów!
Krępująca sprawa
Mężczyzna całą sytuacją był bardzo skrępowany. Choć zwrócił uwagę na zaistniałą sytuację, personel placówki nie przejął się jego prośbą. Trzeciego dnia pacjent nie był w stanie dłużej tego wytrzymać, groźby za to okazały się skuteczne.
Jak nie prośbą, to groźbą
Skoro pielęgniarki nie reagowały na prośby, pan Wojciech po prostu usiadł na wózek, zabrał swoje rzeczy i stwierdził, że opuści szpital bez podpisu na wypisie. Wtedy okazało się, że w męskiej sali jednak jest miejsce i problem można rozwiązać.
Komentarz dyrektora
Dyrektor szpitala, Krzysztof Bałata, zapewnia, że w szpitalu istnieje podział na męską i żeńską część. Naiwnie także wierzy, że personel przestrzega panujących w tym zakresie zasad. Z kolei rzecznik praw pacjenta, Bartłomiej Chmielowiec, popiera stanowisko pana Wojciecha.
Personel medyczny powinien zadbać o to, aby można było wykonać te czynności w niekrępujący sposób, zwłaszcza jeśli dzieje się to na sali, gdzie przebywają inni pacjenci. Należy wówczas zastosować odpowiedni parawan. W każdej sytuacji, gdy pacjent uważa, że jego prawa są naruszane, może to zgłosić