Uśmiercili 10 osób, ale chcieli więcej. To „kochankowie z piekła rodem”
Uśmiercili 10 osób, w tym ośmioro pacjentów szpitala Saronno pod Mediolanem. Lekarz pogotowia ratunkowego i jego kochanka, zatrudniona jako pielęgniarka, odpowiadają również za śmierć męża i ojczyma kobiety. „Od czasu do czasu mam ochotę kogoś zabić. Potrzebuję tego” – wyjaśniała śledczym bezwzględna morderczyni.
Szokujące śledztwo
Ta sprawa zbulwersowała włoską opinię publiczną. Budzi tym większy szok, że winnymi okazali się przedstawiciele zawodu zaufania publicznego. Ostatecznie większość osób od lekarza i pielęgniarki oczekuje przynajmniej tego, że im nie zaszkodzą. Nie wspominając już o pozbawieniu życia…
Tymczasem lekarz włoskiego pogotowia ratunkowego, zatrudniony w szpitalu Saronno pod Mediolanem okazuje się mieć na sumieniu życie 10 osób. Wśród jego ofiar znalazło się ośmioro pacjentów oraz mąż i ojczym jego kochanki.
65-letni Leonardo Cazzaniga, z pomocą kochanki, 44-letniej Laury Taroni, pracującej jako pielęgniarka w tym samym szpitalu, podawali pacjentom śmiertelne mieszanki środków przeciwbólowych i znieczulających. W trakcie dochodzenia śledczy przeanalizowali 40 zgonów w mediolańskim szpitalu, które wydały im się podejrzane.
Do wszystkich doszło, gdy dr Cazzaniga pełnił dyżur w szpitalnej izbie przyjęć. Na liście zgonów z niewyjaśnionych przyczyn, które miały miejsce w szpitalu Saronno w latach 2011-2014, znajdował się jego własny ojciec, który zmarł w szpitalu w październiku 2013 roku. Ostatecznie udało się udowodnić winę lekarza w 10 przypadkach.
Uśmiercili 10 pacjentów
Wśród ofiar byli także mąż i ojczym Laury Taroni, kochanki doktora. 44-letnia matka dwojga dzieci podczas przesłuchania wyznała, że po prostu lubi zabijać. Jak wyjaśniła osłupiałym policjantom:
Od czasu do czasu mam ochotę kogoś zabić. Potrzebuję tego.
Niestety, udało jej się znaleźć kochanka o podobnych upodobaniach i to na dodatek mającego dostęp do medykamentów.
Włoska prasa okrzyknęła Cazzanigę i Taroni „kochankami z piekła rodem”. Biorąc pod uwagę liczbę ich ofiar, to określenie nie wydaje się przesadzone…
W 2016 roku lekarz i pielęgniarka trafili za kratki. Taroni dostała wyrok 30 lat więzienia, który uznała za mocno wygórowany. Zapowiada złożenie apelacji, do której prawdopodobnie dołączy jej kochanek.