×

Tragiczny wypadek w drodze na ślub. Zginął pan młody, panna młoda ranna

To miał być najpiękniejszy dzień w ich życiu, ale zmienił się w prawdziwy koszmar. Tragiczny wypadek w drodze na ślub rozdzielił zakochanych na zawsze. On zginął, ona walczy o życie…

Tragiczny wypadek w drodze na ślub

Katarzyna i Marcin byli zawodowymi żołnierzami. Poznali się podczas służby. Marcin był weteranem misji afgańskiej, odznaczonym Gwiazdą Afganistanu i Medalem NATO.

Miał dwie córeczki z poprzedniego związku: Anię i Klaudię. Z kolei Kasia ma jeszcze córkę Julię z poprzedniego małżeństwa. Gdy się poznali, wiedzieli, że dostali drugą szansę na miłość i szczęśliwe życie.

Chcieli przypieczętować swój związek podczas skromnego, pandemicznego ślubu. Uroczystość miała się odbyć 20 kwietnia 2020 roku. Zakochani jechali do Gdyni. Marcin siedział z przodu, na fotelu pasażera. Na drodze koło Szczytna samochód pary młodej zderzył się czołowo z innym autem. 34-letni żołnierz nie przeżył. Jego narzeczona doznała poważnych obrażeń.

To był ułamek sekundy. Zdążyłam tylko krzyknąć: Marcin! – nawet nie dokończyłam. Pamiętam trzask miażdżących się samochodów, straciłam wtedy przytomność na chwilę

– relacjonuje pani Katarzyna w reportażu „Interwencji”.

Jej niedoszły mąż spoczął na cmentarzu komunalnym w Mławie. Jednak część prochów spoczęła w Piszu. Tam, gdzie znajduje się grób Jasia – synka Marcina i Katarzyny. 31-latka poroniła w 2019 roku, tuż przed porodem.

Sprawca wypadku „śmiał jej się w twarz”

Samochód, w którym jechała para młoda, poruszał się prawidłowo. To 25-letni kierowca volkswagena był sprawcą tragicznego zdarzenia. Jednak on właściwie nie ucierpiał w wypadku. Czy żałuje tego, co się stało?

W rozmowie z „Kurierem Olsztyńskim” pani Katarzyna mówiła, że 25-latek „śmiał jej się w twarz”. Zachowywał się, jakby zniszczył zderzak…

Przyznaję się do tego, że zjechałem samochodem na przeciwległy pas ruchu i doszło do zderzenia. Tego dnia miałem problemy prywatne, utraciłem telefon, skasowałem kontakty, w tym kontakt do narzeczonej. Mam przebłyski, że jechałem, nic nie pamiętam. Ja w tym dniu nie zażywałem żadnych leków, nie wiem, skąd w mojej krwi była lidokaina

– tłumaczył się.

Mężczyzna nawet nie przeprosił. Nie interesuje się też obecną sytuacją ofiary wypadku.

Pani Kasia walczy o życie

Ile nieszczęść może udźwignąć jeden człowiek? Mówi się, że Bóg nie daje nam więcej, niż możemy udźwignąć. Widać uznał, że pani Katarzyna jest wyjątkowo silnym człowiekiem.

Kobieta przeżyła wypadek, ale wyszła z niego mocno poturbowana.

Miednicę mam dalej złamaną, jeszcze się nie zrosła. Wszędzie są śruby, gwoździe, blaszki. Miałam trzynaście złamań najważniejszych plus pięć żeber, odma płucna. Był moment, że lekarze wezwali rodziców, żeby się pożegnali ze mną

– opowiada.

Jednak to nie wszystko, pani Katarzyna dowiedziała się, że ma raka szyjki macicy. Walczy o życie. Robi to dla swojej córeczki. Do kosztów rehabilitacji, niezbędnej po wypadku, dochodzą także wydatki związane z leczeniem. Potrzebne są drogie lekarstwa, niedostępne w Polsce.

Na szczęście kobieta może liczyć na wsparcie przyjaciół. Ci założyli zbiórkę.

Kasia szybko potrzebuje kosztownych leków niedostępnych w Polsce. Poza tym została sama z kredytami i innymi zobowiązaniami finansowymi. Powyższe koszty znacznie przekraczają jej możliwości finansowe. Dlatego my jako przyjaciele i żołnierze wyczuleni na ludzką krzywdę nie chcąc zostawić dziewczyn z tą tragedią samych, postanowiliśmy założyć dla nich zrzutkę

– czytamy na stronie zbiórki.

Każdy, kto chciałby wesprzeć panią Kasię w ekstremalnie trudnej sytuacji, może to zrobić TUTAJ.

Fotografie: Zrzutka

Może Cię zainteresować